Briza umieściła noworodka na plecach pajęczego posągu i uniosła ceremonialny sztylet, zatrzymując na chwile ramię, by spojrzeć z podziwem na to dzieło okrutnego rzemiosła. Jego rękojeść wykonana była na podobieństwo pajęczego korpusu, którego osiem nóg, rzeźbionych tak, że wyglądały na pokryte włoskami, było wykrzywionych i służyło jako ostrza. Briza uniosła broń nad piersią noworodka.
- Nadaj dziecku imię – powiedziała do matki. – Pajęcza Królowa nie przyjmie ofiary, jeśli dziecko nie będzie miało imienia!
Opiekunka Malice potrząsnęła głową, próbując pojąć, co mówi jej córka. Opiekunka poświęciła całą swą energię chwili narodzin i zakończenia czaru i teraz nie pojmowała, co się wokół niej działo.
- Nazwij dziecko! – rozkazała Briza, pragnąc nakarmić swą wygłodniałą boginię.
- Drizzt – szepnęła Opiekunka Malice – Będzie się nazywał Drizzt.
Briza zacisnęła sztylet w dłoni i rozpoczęła rytuał.
- Królowo Pająków, przyjmij to dziecię – wyrecytowała. Uniosła sztylet do ciosu. – Dajemy ci Drizzta Do’Urden jako zapłatę za nasze wspaniałe zwy…
- Czekaj! – krzyknęła Maya. Połączenie myślowe z jej bratem Nalfeinem zostało gwałtownie przerwane. Mogło to znaczyć tylko jedno. – Nalfein nie żyje – ogłosiła. – Dziecko nie jest już trzecim żyjącym synem.
Briza ciągle stała nad dzieckiem, pragnąc oddać jego życie Lloth. Ścisnęła mocno sztylet i znów rozpoczęła rytuał.
- Powstrzymaj swe ramię – rozkazała Opiekunka Malice, poprawiając się na krześle. – Lloth jest zadowolona. Osiągnęłyśmy zwycięstwo. Powitajcie zatem swego brata, najnowszego członka domu Do’Urden.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz