Ksin Drapieżca

3 minuty czytania

kotołak, saga o kotołaku

Po niezbyt udanej części pierwszej liczyłem się z tym, że podczas czytania kontynuacji będę przeciągle i wibrująco wył, niczym ten biedny wilkołak, od którego wszystko się zaczęło. Zdaję sobie oczywiście sprawę, iż Ksin narodził się wiele lat temu i obecnie powinno się go traktować raczej jako ciekawostkę, może świadectwo tego, jak prezentowała się polska fantastyka lat dziewięćdziesiątych. Niemniej autor dokonał licznych poprawek i zmian w tekście, co sugeruje okładka oraz ostateczna data, którą powieść jest zakończona – 2013. W związku z powyższym, oprócz szansy dla młodego pokolenia na zapoznanie się z pionierskimi dokonaniami, powinniśmy otrzymać produkt przystosowany do naszych czasów. Przystosowany, czyli pozbawiony warsztatowych niedoróbek oraz młodzieńczych błędów.

Ksin, z roli uwielbianego dowódcy straży, przeistacza się w zbiega oskarżonego o jedno z najcięższych przestępstw. Zmuszony jest do ucieczki i pozostawienia dotychczasowego życia. Jednocześnie, w wyniku niefortunnego splotu okoliczności, kosztuje pewnego specyfiku, którego istota jego pokroju próbować nigdy nie powinna... A wszystko to w momencie, gdy sytuacja polityczna i wojskowa znanego świata staje pod znakiem zapytania.

kotołak

Z ulgą obwieszczam – jest lepiej! Co prawda obserwujemy dosyć powszechne zjawisko: kiedy poziom pisarski wzrasta, zostajemy zarzuceni mnóstwem opisów, często niepotrzebnych i nadmiernie spowalniających akcję (to samo zaobserwowałem na przykład u Zelaznego w „Kronikach Merlina”). Pierwsze sto stron, szczególnie dłużyzny związane z rytuałami magów, czyta się naprawdę trudno, aczkolwiek później następuje widoczna poprawa. No i zawsze to lepsze, niźli dialogowe drewno albo Ksin zmieniający się z anonimowego dzikusa w jedną z najważniejszych osób w państwie na przestrzeni kilkudziesięciu stron.

Nie można odmówić autorowi swoistej kreatywności; chociaż „Kotołak” to utwór wiekowy, wciąż możemy natknąć się na pozytywne niespodzianki. Jedną z tych zapadających najbardziej w pamięć była fenomenalna walka armii lądowej z załogami statków. Jej niezwykłość polega przede wszystkim na okolicznościach, w których się toczy – z podobnym konceptem nie dane było mi się spotkać.

Sam Ksin nie jest postacią, którą wspomina się z rozrzewnieniem. To bohater schematyczny; twardy, znakomicie radzący sobie w każdej sytuacji, świetnie walczący, z ukochaną kobietą przy boku... Podobnych herosów w literaturze fantasy spotykamy na pęczki. Zrzućmy jednak ową niedoskonałość na karb wieku utworu – wszak charakteru głównego bohatera nie da się ot tak zmienić, jedynie racząc odbiorców reedycją.

kotołak

Dużo lepiej wypadają postacie poboczne. Szczególnie mistrz Jakub, nadworny kat, przykuwa uwagę. Obecność tego bohatera była sygnalizowana już we wcześniejszym tomie, ale tutaj nadano mu złożoną, nietuzinkową osobowość, gra on także istotną rolę. Również przyszywany kuzyn Ksina nadaje książce kolorytu. Przyjemnie obserwuje się, jak tonąc, chwyta brzytwę, aby przekonać się, że ta brzytwa wcale go nie porani.

Nie wyzbyto się wszystkich dawnych grzeszków. Dialogi nadal pozostawiają sporo do życzenia. Autor nie potrafi nadać im autentyczności, wypadają bardzo sztucznie, zupełnie nierealistycznie. To aspekt, nad którym musi zdecydowanie popracować.

Wciąż mamy do czynienia ze scenami erotycznymi, na szczęście jednak częstotliwość ich występowania spadła. Właściwie jest to sytuacja analogiczna do rozmów – to i owo poprawiono w stosunku do części pierwszej, aczkolwiek do poziomu przyzwoitego sporo brakuje. Momenty te można jednak po prostu pominąć, kiedy akcja się zaczyna, nie wgłębiając się w opisy.

„Ksin Drapieżca” to dobra kontynuacja; niweluje częściowo mankamenty poprzednika, jednocześnie racząc nas nową, interesującą historią, podaną w lepszym stylu. Konradowi Lewandowskiemu udało się popełnić książkę niezłą. I jeżeli następne części będą trzymały przynajmniej ten sam poziom, z chęcią się z nimi zapoznam – pomimo niewątpliwej mierności tomu pierwszego.

Zajrzyj także do recenzji poprzedniej części!

Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
6.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...