Azzarello i Risso nie dają o sobie zapomnieć, czego najlepszym dowodem jest ostatnio wydana "Księżycówka". Mocne kryminały to ich specjalność, a że panowie cieszą się dużą popularnością wśród czytelników, to nic dziwnego, że Egmont zdecydował się zebrać wszystkie historie o Batmanie stworzone przez ten duet.
Większość albumu zajmuje "Rozbite miasto", pierwotnie podzielone na kilka części. Założenie fabularne jest proste – Batman próbuje wyjaśnić morderstwo i znaleźć niejakiego Angela Lupo, który jawi się jako główny podejrzany. Rozpoczyna się zatem niepozornie, ale to nie poziom skomplikowania intrygi jest tu najważniejszy. Brian Azzarello dobitnie pokazuje, jaki wpływ na funkcjonowanie przestępczego półświatka ma Batman, który w dążeniu do odnalezienia Angela obija niejednego gangstera, niejednemu psuje też opinię i sam niejednokrotnie ociera się o śmierć. W Gotham wykreowanym na miasto pozbawione sprawiedliwości to niby nic nowego, ale zostało to smakowicie podane. Determinacja, z jaką Nietoperz ściga osobę podejrzaną o osierocenie chłopca, wynika z osobistych doświadczeń bohatera, co udało się połączyć z dręczącymi go wyrzutami sumienia.
Scenarzysta podjął się kolejnej próby opowiedzenia o dzieciństwie i śmierci rodziców młodego Bruce'a Wayne'a – rezultat jest intrygujący. Dostajemy przemyślaną i dobrze opowiedzianą fabułę o demonach przeszłości, które mimo upływu lat wciąż ścigają Batmana. Jedyną wadą niepozwalającą zaliczyć "Rozbitego miasta" i innych opowieści do ścisłej czołówki komiksów o Nietoperzu jest monotonia głównego opowiadania. Gacek szuka informacji o kryjówce Angela Lupo poprzez przepytywanie – właściwie na każdej stronie – kolejnych łotrów i częste obijanie ich – w pewnym momencie łatwo poczuć znużenie powtarzalnością takich scen.
Wydanie zbiorcze zawiera jeszcze "Rycerza zemsty" oraz "Spadek". W pierwszej opowieści zostajemy przeniesieni do świata znanego z "Flashpoint: Punkt krytyczny", gdzie wszystko stoi na głowie i Azzarello postanowił to wykorzystać, bawiąc się znanymi postaciami i nadając im niezwykłe role. Bardzo mocny punkt albumu i szkoda, że ostatnia składowa, czyli "Spadek", jest już wyraźnie słabsza. Liczy sobie raptem kilkanaście stron, na których przedstawiono prostą opowiastkę z femme fatale. W dodatku każdą z kilkunastu stron opatrzono szerokim paskiem z rysunkiem Batmana w różnych wersjach kolorystycznych, co wymusiło zmniejszenie reszty ilustracji i czcionki, co utrudnia lekturę.
Całość narysował Eduardo Risso, zaś nakładaniem kolorów zajęła się Patricia Mulvihill – oboje poradzili są wprost świetnie. Niektórych może razić pewien brak precyzji w kresce artysty, ale w połączeniu z ciemną kolorystyką łamaną niekiedy przez jaśniejsze barwy oraz sugestywnym kadrowaniem dostajemy pożywkę również dla oczu.
Gotham jako miasto skorumpowane – w którym politycy i biznesmeni odwiedzają lokale przestępców i ubijają z nimi interesy, zaś zwykli łotrzy często pozostają bezkarni – to wprost idealny fundament dla Azzarello i Risso, z czego obaj panowie skrzętnie skorzystali. Z pewnością nie jest to album wybitny, ale na tyle dobry, by z czystym sumieniem polecić go również mniej oddanym fanom Gacka.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz