Quo vadis cRPG?

2 minuty czytania

Czas na pytanie kalibru: jaki jest sens istnienia człowieka we wszechświecie lub czy Bóg istnieje. Uwaga… głęboki oddech… Jaka jest przyszłość gatunku cRPG? Kwestia ta powraca niczym weksel bez pokrycia, szczególnie jeżeli rozmowa skupia się na takich grach jak „Fallout 3” (innowacyjny i genialny tytuł czy gwałt na legendzie?) lub stopniowej konsolizacji komputerowych gier fabularnych (spłycanie rozlicznych elementów charakteryzujących gatunek, na rzecz nieskrępowanej akcji oraz efektów wizualnych). Poleje się krew?

quo vadis

O kompromis ciężko, gdyż jedna strona niejako wyznaje pogląd Francisa Fukuyamy i pisze o pewnym końcu historii – w tym przypadku wirtualnej. Tytuły takie jak „Baldur’s Gate” czy „Planescape: Torment” były wydarzeniem na niespotykaną skalę. Kamieniem milowym, który zmienił sposób myślenia i patrzenia na cRPG. To wizje idealne, schematy najdoskonalsze z możliwych i znaczne odbiegnięcie od tego szkicu jest katastrofą. Oczywiście można kierować się różnymi ścieżkami do osiągnięcia światłego celu (często zarośniętymi, niebezpiecznymi i nieużywanymi), lecz solidne zboczenie ze szlaku i dotarcie do celu drogą przełajową jest totalnym przeciągnięciem struny. To tak jakby na przykład taki Chopin zaczął grać nagle na keyboardzie, niby w porządku i pewnie dawałby radę, ale to już nie to samo.

Z drugiej strony barykady mamy natomiast reformatorów, wręcz napisałbym dzieci rewolucji. Oczywiście doceniają wkład, jaki wniosły w rozwój gatunku wspomniane wcześniej kultowe tytuły, lecz nie można się ciągle kurczowo trzymać konwencji. Trzeba iść z duchem czasu, współczesny świat się zmienia, a gracze i formy rozrywki wraz z nim. Mamy coraz mniej wolnych chwil, wszak trwa niekończący się wyścig szczurów i tak po prawdzie człowiek nie może już tyle przesiedzieć na obrotowym stołeczku co kiedyś. Ślęczenie godzinami nad tabelkami czy zastanawianie się nad wyborem odpowiedniej klasy postaci, nie wchodzi obecnie w grę. Kluczem jest odpowiednie zintensyfikowanie doznań, stworzenie prawdziwej uczty dla zmysłów ze skomplikowaną oraz wielowątkową historią w tle. Oczywiście rozwój postaci czy zbieranie epickiego ekwipunku nadal są ważne, lecz nie grają one już głównych skrzypiec – tu liczy się przecież akcja. Trzeba również otworzyć się na nowe pokolenie graczy, gdyż inaczej za kilkanaście lat cRPG będzie gatunkiem wymierającym (jak np. gry przygodowe, choć ostatnio przeżywają one pewien renesans), charakteryzującym się dwoma starym pierdzielami, którzy spierają o to czy taki Kensai może tylko czyścić buty takiemu Zawadiace.

Po której stronie barykady ja jestem? A co ja, mało mam wrogów?! Już i tak dostaje na adres redakcji różnego rodzaju „tykające paczki”, białego proszku w korespondencjach nie pragnę. Zamiast tego posłużę się pewnym frapującym materiałem filmowym i oddam głos mądrzejszym ode mnie. Otóż redakcja Polygamii wraz z telewizją Hyper, na zakończonych niedawno targach E3, postanowiła zapytać branżowych potentatów, jak oni widzą przyszłość komputerowych gier fabularnych. Głos w sprawie zabrali – Michael Kaufman z inXile entertainment („Hunted: Demon's Forge”), Peter Molyneux (akurat tego pana to nie trzeba przedstawiać) i Larry Liberty z Obsidian Entertainment (zbliżający się „Fallout: New Vegas”).

A jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie? Prawdę mówią czy gadają od rzeczy?

Komentarze

0
·
Kto na tym filmiku opisał inXile jako inExile? Hyper z Polygamią? Realizatorowi gratulujemy podpisów.

Dla mnie istotą cRPG jest właśnie wcielanie się w postać. Możliwości tworzenia bohatera już na samym początku gry są ważne. Trochę kłóci się to z RPGowatością takich tytułów jak Wiedźmin czy wspomniane Fable, ale jest jeszcze drugi czynnik. Wcielanie się w postać WYMUSZA obecność rozbudowanej fabuły i niebanalnych dialogów. Diablo 2 cRPG nie nazwę, chociaż wiem, że wiele osób uznaje jego fabułę za dostatecznie rozbudowaną. No i wreszcie, gra musi mi dawać chociażby złudzenie nieliniowości. Nawet jeśli wszystkie moje działania i tak prowadzą do tego samego punktu w fabule (jak choćby NWN), to muszę mieć wybór, czy okraść strażnika, czy go zaciukać, czy zagadać.

Walka i mechanika, czyli to, nad czym tak strasznie debatują gracze i twórcy to sprawa drugorzędna. Oczywiście, to najbardziej widoczna strona gry, dlatego wszyscy tak strasznie rzucają się z paszczą. Generalnie podzieliłbym gry na trzy rodzaje. Taktyczne, klasyczne RPG, gdzie cyferki i statystyki pełnią pierwszorzędną rolę, a gra ma często przebieg turowy i mamy czas zastanowić się nad działaniami całej drużyny. Action-RPG, takie jak saga Mass Effect, Wiedźmin czy Gothic, gdzie owszem, punkty i obrażenia są, ale nie są aż tak widoczne, bo to, czy wróg padnie czy nie, zależy w ogromnej mierze od zręczności i ogarnięcia gracza, a nie od jego decyzji taktycznych. Trzecia pozycja to próby połączenia tego w całość. Trudno określać która gra konkretnie gdzie się znajduje, bo przykładowo Dragon Age mógł być zarówno taktyczny jak i nastawiony na akcję, zależnie jak chcieliśmy grać. Podobnie rzecz się miała z NWNem, gdzie mechanika była bogata, ale w walce dopiero po rozgryzieniu czasowego systemu tur można było planować akcje zgodnie z przyzwyczajeniami z DnD.

Żadne z tych trzech nie są mi wstrętne. Wstrętni są dla mnie ludzie, którzy wołają "To nie jest cRPG, bo tu jest widok z pierwszej osoby i się strzela!" albo twierdzący, że gra RPG to każda gra zawierająca w sobie jakiekolwiek możliwości rozwoju postaci (w tym momencie RPG jest też Call of Duty: Modern Warfare, bo tam zdobywa się jakieś rangi i wybiera perki). Mechanika to tylko narzędzie, służace przekazaniu historii i ukazaniu złożonego, konsekwentnego (choć z tym bywa różnie) świata. Tak przynajmniej jest w moim rozumieniu definicji cRPG.
0
·
A mam sentyment do gier z widokiem izometrycznym. Lubię mieć widok na całą drużynę, nie rozłażą mi się nigdzie, nie muszę ich szukać po kątach. Tak kiedyś wyglądały gry RPG, tak się przyzwyczaiłem i tak już zostało...
0
·
Każdy stawia teraz nacisk na grafikę zamiast na fabułą. Jest teraz tyle możliwości, że producenci chcą zapewnić graczowi oczopląs i kisiel w majtach przed ekranem. A kiedyś prawdziwe, stare, naprawdę dobre cRPG nie były w cale tak pięknie graficznie. Ale za to były dopracowane w każdym szczególe. Nie wychodziło milion dodatków. Wszystko było zrobione przemyślanie i dobrze na tyle, na ile pozwalał silnik gry.
Też lubię cRPG w rzucie izometrycznym. Oddają ten klimat, mamy szersze rozeznanie. Uwielbiam też całymi dniami siedzieć przed statystykami i rozpisywać nową postać, która nie jest kolejnym ze schematów stworzonych przez innych. Byłbym zadowolony, gdyby w cRPG wprowadzony zostawał częściej generator questów/map lokacji co by całkiem urozmaiciło grę. Nie mówię o questach głównych fabuły czy też ważnych lokacjach. Ile razy w kółko możemy robić ten sam, quest poboczny i dostać ten sam prezent. Grę znamy na pamięć i nie czerpiemy już z niej takiej radości jaką czerpaliśmy na początku. Nawet gra nową postacią tego nie zatuszuje. Jest recepta na idealnego cRPG takiego z krwi i kości. Jednak producenci taplają się w nowinkach psując i krzywdząc niektóre gry, które mogłyby osiągnąć dużo. Takie jest moje zdanie
0
·
Pamiętajcie, że kiedy wychodziły klasyki, takie jak Baldur's Gate, Fallout czy Gothic (którego nie lubię, ale wielu uznaje go za klasyka), prezentowana w nich grafika była na bardzo wysokim poziomie. Już nie wspomnę o jednym z najbardziej uznanych za RPGowość, ale niedocenionym ze względu na bugi Vampire The Masquerade: Bloodlines, które grafiką dosłownie powalało.
0
·
Fakt faktem. Ale Gothic nie był tak dopracowany, bo bugów miał masę. Ogólnie rzecz biorąc twórcy nakładali nacisk na to by gra była dopracowana w każdym calu.
0
·
Największym problemem, jeśli można to tak nazwać, nowych cRPG jest nastawienie twórców na graczy (nienawidzę angielskich neologizmów) casualowych, czyli okazyjnych. Coraz częściej wychodzi się z założenia, że gracz nie ma ochoty na wgłębianie się w pokomplikowane intrygi, w zawiłości wielowarstwowego świata przedstawionego. Że zamiast tego woli w tydzień zostać niszczycielem światów w "Ultraunikalnej zbroi Niszczyciela Światów" i być zadowolonym z produktu, który go dowartościował, bo był łatwy, prosty i przyjemny niczym buła z mięchem w fast foodzie. Kto dziś stworzy grę na 90 godzin rozgrywki? Ten problem dotyczy z resztą nie tylko tego gatunku, ale tu jest najbardziej bolesny i widoczny, gdyż w oczywisty sposób przeczy podstawowemu założeniu gatunku - stworzeniu gry, która będzie przeniesieniem normalnego RPG na komputer, a nie gry komputerowej o "expieniu na mobach" ( ) z elementami RPG.
0
·
Jest jeszcze inna sprawa. BG był produkowany głównie pod rynek, na którym rocznie trafiało na półki tylko kilka produktów najwyższej klasy oraz nieco więcej średnich. Wszystkie gry były wtedy długie, bo krótkiej nikt by nie kupił. Baldur dawał maksymalnie 160 godzin rozgrywki. Dla porównania, DA:O, ME i Wiedźmin oferują max 60 godzin grania. Dlaczego? Ano dlatego, że studia nie mogą sobie pozwolić na robienie gry długie lata, bo gra się "zestarzeje". Wreszcie, przykuwanie graczy do monitora nie ma większego sensu, bo lepiej, żeby gracz kupił następne pudełko. Nie ma już potrzeby, żeby gracz siedział przy naszej grze do momentu, aż wypuścimy następną, bo po drodze i tak konkurencja wyda zyliard podobych tytułów.
0
·
Która żadna nie zadowoli i nie przykuje na dłużej. Co racja to racja. Teraz liczy się ilość sprzedanych gier. A jeśli firma wydałaby jedną wielką grę, które byłaby idealna i się nie nudziła to ludzie kupowaliby tylko tę grę co powoduje, że nie chcieliby kupować innych tytułów, albo następnych.
0
·
To kolejna rzecz, czyli odejście od całej radości oczekiwania na kontynuację. Tworzenie gry z założeniem na długie lata, pozwalało po pierwsze naprawdę pokochać graczom dany tytuł, a kiedy poznają go już od A do Z, oczekiwanie stwarzało pole do snucia domysłów jaka będzie kontynuacja, niczym przy prezentach gwiazdkowych. Teraz gwiazdka jest co kwartał. Nie zdążyłem jeszcze oblizać się po Dragon Age, a już mi do gęby wpychają desery w postaci pięćdziesięciu DLC i drugie danie w postaci dodatku. Aż rzygać się chce.
0
·
Ja wiem? Odkąd grałem w ME1 wyczekiwałem ME2. Teraz przeszedłem ME2 i oczekuję z niecerpliwością na ME3. Nawet gdybym brał się za DLC, tryb oczekiwania nadal jest aktywny. DA:O nie wciągnęło mnie tak, żebym próbował dodatku albo DLC, ale faktycznie jest tego mnóstwo.
0
·
Szczerze mówiąc to niby dużo razy byłem wściekły na to, że jakiegoś cRPG można ciachnąć w maksymalnie 25 godzin (dziesięć lat temu tyle czasu zajmowało przejście jakiegoś oficjalnego rozszerzenia), ale z drugiej strony... Nie wiem czy bym mógł sobie teraz pozwolić na przejście gry, tak rozbudowanej i wielowątkowej jak taki np. Baldur's Gate. Czasu jest coraz mniej (bo powoli zmieniają się w życiu priorytety) i już teraz jest ciężko wygospodarować sobie te kilkanaście godzin w tygodniu na jakąś sesyjkę, aby "wgryźć się w intrygę i poczuć klimat". Sam już parę razy złapałem się na odgrzewaniu takiego Planescape czy KotOR. Pograłem kilkanaście godzin, a potem akurat tak się złożyło, że przez dwa tygodnie nie miałem czasu na odpalenie tytułu (bo a to szkoła, a to zmęczony po pracy, a to jakaś impreza, a to GameExe) - traciłem pewną "ciągłość gry" (zaraz... cholera! Gdzie ja kurcze jestem? Co ja tutaj właściwie miałem zrobić? Co ten gość do mnie gada?), klimat gdzieś umykał, a za nim ochota na zagłębienie się w wirtualny świat. Poza tym lubię wyzwania, ale te czasy również minęły, gdy łamałem sobie zęby na hardcorowych przeciwnikach, którzy mogą mnie rozwalić jednym zaklęciem. Ja się mam tutaj odstresować kurde, a nie sfrustrowany napierdzielać ze wściekłością w klawiaturę. Jak pojawia się jakiś przegięty mutant to albo zmniejszam bezczelnie poziom trudności albo dziękuję za grę.

Krótsze i bardziej przystępniejsze produkcje otwierają jakąś furtkę dla takich właśnie graczy. Pamiętajcie, że rynek się zmienia, a średnia wieku gracza, z roku na rok, rośnie. To naturalne, że studia nie brną za bardzo w hardcorowe cRPG, bo to im nie da dużego zysku - kto to kupi teraz? Jakiś niewielki procent graczy.

Ważne jednak, żeby to nie było robione na chama, płytkie, proste gówno takie jak "Fallout 3" i dodatki do niego czy DLC do "Dragon Age". Podoba mi się np. to co robi teraz BioWare z "Mass Effect 2". Jak to mawiał Arystoteles, najważniejszy jest złoty środek.
0
·
Hmm... no nie wiem. Jeśli teraz młoda rzesza graczy, nauczy się grać na prostym poziomie trudności byle dla efektu to co się stanie z cRPG za kilkanaście lat??? Wiele z nich będzie odczuwać niedosyt. "Pograłem, przeszedłem, ale czegoś tu brakuje." Może w końcu któryś z producentów trafi w dziesiątkę i stworzy coś pomiędzy. Dla tych graczy, którzy mają mało czasu, i dla tych którzy grają godzinami i nie zawiodą obu stron. Moim zdaniem te wymogi może spełnić D3. Chociaż nie wiem jak będzie z typowymi dialogami dla cRPG. Ponoć mają się pojawić i nasi bohaterowie mają przemówić. Dodatkowo jak to w diablo: klimat, mnóstwo itemów, zbalansowane postacie, pakowanie w umiejętności. Bardziej strategiczny i zmuszający do szybkiego myślenia tryb gry, nie polegający już na spamowaniu potami. Generowane mapy/poboczne questy. Co do questów to dla nie każda klasa będzie miała także takie zadanie jak poprzednia coś z Sacreda. Grafika całkiem dobra, elementy dopracowane. Tylko czekać.
Co do Dragon Age to nie przykuł mnie. Teraz pakują DLC byleby zamydlić oczy. Mogliby się bardziej postarać. Już bardziej mi się spodobał Drakensang. Ładnie zrobiony, fabuła całkiem, całkiem. Mnóstwo questów. Nie ma czasu na nudę. Klimat jest dobry, swojski. Dużo intryg, zwrotów akcji, zadań pobocznych.
Długo jeszcze będziemy musieli poczekać na takiego cRPG z krwi i kości podobnego do BG czy IWD.
0
·
Długo? Wątpie, żeby coś takiego kiedykolwiek powstało. Prędzej będzie to fanowski remake z lepszą grafiką.
0
·
Gdzieś nawet spotkałem się z taką informacją, że na silniku Dragon Age'a robią BG. Ale już nie pamiętam dokładnie czy to miałaby być 2 z lepszą grafiką czy tez kolejna część.
0
·
0
·
Całkiem możliwe, że to to.
0
·
Według mnie największym problemem gier RPG jest ciągle zaniżany poziom trudności gry z powodu coraz bardziej rozszerzającego się grona graczy. A więc trudno trafić już na takie perełki jak risen itp.
W tym filmie oni wszyscy w pewnym sensie mają racje.
0
·
Poziom trudności maleje, ale także i upraszcza się po kolei wszystkie elementy gry - walkę, rozwój postaci, zawiłość fabuły. Wiedźmin 2 ma mieć uproszczoną walkę, Arcania to już w ogóle zwalona na całej linii. Jak można usunąć jeden ze wspanialszych elementów gry, czyli potrzebę zdobywania umiejętności od nauczycieli i zamienić to na punkciki do rozdania?
0
·
I właśnie o to tu chodzi. Gry są coraz prostsze, przesycone efektami. Producenci już chyba nie wierzą w graczy. Gry powinny być trudne, wymagać od gracza uruchomienia mózgu. Każdy lubi planować nowe taktyki, rozbudowywać swoją postać na 40 tyś. różnych sposobów, by później uznać, że po wielu trudach i znojach w końcu osiągnęliśmy szczyty i jesteśmy na prawdę dobrzy. Grając w łatwe gry czujemy pewny niedosyt. Klikamy na wszystko co popadnie, zabijamy w mgnieniu oka przepychając się przez kolejne hordy potworów. Jest to efektowne, mamy poczucie siły. Ale gdzie tu logiczne myślenie? Wysilenie się? Dajmy na to mamy grupkę goblinów, którego przywódcą jest goblin shaman. Mamy słabą postać, a nagroda za taką grupkę na start jest jak dar z nieba. Wiemy, że shaman jest słaby, ale żeby do niego dojść musimy wybić gobliny, które w grupie są silne, poza tym shaman wskrzesza umarłe gobliny. Łatwy prosty styl walki i idziemy na żywią- udaje się. Trudna styl walki. Wyciągamy jakiś denny łuk, czaimy się i przykładowo odciągamy shamana lub całkowicie go strącamy. Wybijamy po kolei po goblinie, lub jakoś ściagamy je albo inne warianty. Może to nie jest najlepszy przykład ale mam nadzieję, że każdy rozumie o co mi chodzi. Trudne gry wymagają myślenia. A jak tak dalej pójdzie młodzi gracze nie przejdą nigdy nawet Gothica bo będzie dla nich zbyt skomplikowany i trudny. Powinna powstać gra wracająca do korzeni. Z wszystkimi elementami cRPG jakie są najważniejsze. Do tego mogą wykorzystać nowinki, stworzyć piękną oprawę graficzną.
0
·
właśnie o to chodzi Furin. Niedługo ludzie zamiast grać w nowe gry będą grać w starą dobrą klasyke.
Zasiadając do mojego pierwszego rpg-gothica II wiedziałem że będzie ciężko i było. brak samouczka i coraz cięższe walki skłaniały mnie do myślenia. i po pokonaniu smoka ożywieńca czyłem się usatysfakcjonowany że moja taktyka wkońcu zadziałała. A więc teraz trudno o takie perełki jak risen czy gothic I-II
0
·
Nowe gry mają to do siebie, że stawia się na grafikę i kompatybilność z konsolami. Producenci gier chcą uderzyć w jak najszersze grono graczy, więc wydają gry, które pójdą na kompach, konsolach i będą 'fajne' dla casualowych graczy (jak to ktoś wcześniej powiedział). Szkoda tylko, że zbytnio upraszczają cRPG. Tworzenie postaci przez debre kilkanaście minut, zastanawianie się nad skillami, setki pobocznych questów (które często są trudne do znalezienia) i zawiły wątek główny to to, co kiedyś było esencją dobrego cRPG. To wszystko sprawiało, że mogłeś 3 razy przejść grę i nie znudziła ci się (bo możesz tworzyć ciekawsze postaci, możesz przejść grę w inny sposób i wreszcie możesz odkryć więcej pobocznych wątków).

Teraz niestety idzie się na grafikę. Dlaczego? Ano, bo taki casualowy gracz spojrzy na screeny, powie "wow, jka grafa. Musi być fajna gra" i ją kupi. A to, że po kupieniu gra okaże się nieciekawa, to już nie problem.. bo gracz wydał już kasę. Taka gra wtedy nie musi być ani długa ani zawiła.

Wbrew pozorom wiele osób patrzy właśnie głównie na grafikę. W gry z nieco słabszą grafą, albo (Broń Boże!) gry sprzed 3 lat to dla nich chłam.

Ale ale. Kiedyś przecież też nie było kolorowo. Gier na rynku było mało i rzadko wychodziły, ale były perełki. Teraz za to jest lawina gier (wśród nich pełno nieciekawego chłamu), ale i perełki są. Jeśli by policzyć, to pewnie w podobnych odstępach czasu jak gry z końca lat 90'

Jedyne czego nie lubię, to odcinanie kuponów od sprawdzonych tytułów. Fallout3 czy inne badziewia... Może jako całkiem nowa gra byłby znośny, ale jako sequel mi się nie podoba. Jest zbyt inny od oryginału. To tak jakby z cywilizacji zrobić RTSa...
0
·

Cytat

Wbrew pozorom wiele osób patrzy właśnie głównie na grafikę. W gry z nieco słabszą grafą, albo (Broń Boże!) gry sprzed 3 lat to dla nich chłam.

Ale ale. Kiedyś przecież też nie było kolorowo. Gier na rynku było mało i rzadko wychodziły, ale były perełki. Teraz za to jest lawina gier (wśród nich pełno nieciekawego chłamu), ale i perełki są. Jeśli by policzyć, to pewnie w podobnych odstępach czasu jak gry z końca lat 90


I właśnie dlatego zassałem sobie emulator PS1 i pocinam w Final Fantasy VI A wszystkich, którzy podzielają powyższy pogląd, pokrywający się z moim, że w dobrych grach grafika jest elementem najmniej istotnym zapraszamy do Graciarni
0
·
Coś mało gierek w tej graciarni. A gdzie Saga Baldurów, Fallouty, Icewind Dale, Neverwinter, Planescape, Deus Ex, Quake, Red Alerty, Herosi od 1 do 3 i inne stare fajne gry? ;P
Tak na marginesie, to Dungeon Siege mi się nigdy nie podobał. Był strasznie przereklamowanym i słabo zrobionym klonem Diablo.



A właśnie. Chciałbym dodać, że nie wszystkie sequele są złe. Np. Cywilizacje czy inne strategie są ulepszane nie tylko graficznie ale i pod względem rozgrywki i realizmu. I tu akurat idzie duży plus ode mnie dla wydawców strategii.
0
·
Baldury, Fallouty, ID, NWN, PT mają swoje własne działy. Kłej to nie cRPG chyba, tak jak Red Alert. Graciarnia nie Graciarnia, to ciągle jest serwis o cRPG głównie.
0
·
Tak jest, Graciarnia jest o starociach takich, jak Baldury i Fallouty, ale nie tak znanych jak Baldury i Fallouty.
0
·
A ja tak powiem. Grafika nie musi być piękna i pełna wodotrysków, ale powinna naprawde być estetyczna. I uważam, że BGII pod tym względem nadal wymiata i nie przestanę go traktować jako gry graficznie pięknej, bo on taki pozostanie. Bez wględy na te wszystkie Cryteki.

A mechanika i fabuła? Powinny iść w parze. Żaden z tych elementów oddzielnie nie może stanowić o byciu cRPG, a nawet trzeba przyznać. Gra z piękną fabułą ale brakiem mechaniki jest grą z piękną fabułą. Gra z mechaniką ale mizerną fabułą, jest... zwyczajnie cRPG z miałką fabułą.

I to nie tak pchanie się w rozwój grafiki mnie boli, tylko tworzenie gier nieco synkretycznych. Ja zwyczajnie patrząc na takie ME nie mogę sie do niego przekonać i szczerze, nawet jeśli ma piękną fabułę, miałbym opory w pełni przyznać, że jest to cRPG (rasowe?).
0
·
W takim wypadku, Maegu, powinieneś odrzucić też wszystkie Gothici i Riseny, Elder Scrolle i Wiedźminy. W końcu to też są gry synkretyczne, tylko zamiast karabinu postać ma w dłoni miecz, łuk albo różdżkę.

Mechanik, fabuła, owszem. Ale pomijasz otwartość świata, czyli możliwość dokonywania (albo złudzenie takiej możliwości) wyborów. To jest chyba podstawa, w końcu na dokonywaniu wyborów opiera się roleplay.
0
·
Tak się składa, że żadne z powyższych mnie nie wciągnęły tak jak stare dobre "izomery". Chlubnym wyjątkiem jest Wiedźmin, w którym wyklikiwanie XPków było o tyle znośne, że prezentowało się dobrze.

Tylko że zdaję sobie sprawę z tego, że epoka rasowych, mięsistych cRPG zwyczajnie mija i trzeba się cieszyć z tego, co powstaje teraz. Nie mówię, że to są złe gry. Ale na pewno inne niż kanon, który budował ten gatunek.
0
·

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Maeg dnia wtorek, 29 czerwca 2010, 09:40 napisał

A ja tak powiem. Grafika nie musi być piękna i pełna wodotrysków, ale powinna naprawde być estetyczna. I uważam, że BGII pod tym względem nadal wymiata i nie przestanę go traktować jako gry graficznie pięknej, bo on taki pozostanie. Bez wględy na te wszystkie Cryteki.

Zgadzam się z tobą w pełni. Nawet BG1 ma piękną grafikę, jedynie trzeba zainstalować mod z wyższą rozdzielczością i voila. Ba, nawet sobie wczoraj dałem portrety postaci z "Dwójki" do jedynki... Gra wtedy wygląda przyzwoicie.


I wiecie co? Gorsza, mniej szczegółowa grafa wbrew pozorom ma swoje zalety. Zamiast graficznych fajerwerków masz tekstowy opis twarzy delikwenta, dzięki czemu działa twoja wyobraźnia, co pozwala ci nieco stworzyć świat gry w swojej głowie. Dzięki temu gra wygląda tak jak ty chcesz, a nie jak narzucili to graficy.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...