"Głodne Słońce. Dymiące zwierciadło", pierwsza część dylogii Wojciecha Zembatego, pozostawiła po sobie uczucie niedosytu. Oryginalna opowieść osadzona w barwnej rzeczywistości Ameryki Środkowej urwała się w momencie, gdy akcja nabrała prawdziwych rumieńców. Teraz, po niespełna trzech latach oczekiwania, czytelnicy nareszcie mają szansę poznać zakończenie historii.
Ambicje Quinatzina, Cesarza Nowego Przymierza, są większe niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Nie interesują go półśrodki, chce raz na zawsze pokonać Tlaszkalan. Ta polityka nie wszystkim się podoba, wszak ta wiecznie trwająca wojna była czymś na kształt tradycji.
Quinatzin rozdaje karty, ale nie on gra główną rolę w tej opowieści. Narrator skupia się przede wszystkim na postaci barbarzyńcy Harana, który stał się bohaterem po wzięciu do niewoli Szaratangi, największego wojownika Tlaszkali. Powraca także Citlali, która po rozstaniu z Haranem przyłącza się do pewnego tajemniczego zakonu. Trzecią ważną postacią jest Tennok, młodzieniec, który zamiast wypełniać rolę, jaką zaplanował dla niego ojciec, woli spędzać czas wśród książek. Bohaterowie są różnorodni, łatwo im kibicować, a ich motywacje – zrozumieć.