Ostateczne starcie Batmana z Jokerem

Peter Weller, a nie Sellers. Właśnie obejrzałem sobie obie części (choć komiks, jeszcze nieczytany, mam gdzieś na kompie). Uczucia mam mieszane, jeśli chodzi o fabułę. W przypadku części drugiej już w ogóle - jest tam chyba aż za dużo tych wszystkich wątków. A i z każdą minutą robi się coraz dziwniej. Wymiękłem w momencie, w którym Batman jechał na koniu, ale obejrzałem do końca - bo taki jestem konsekwentny:P

Taaaa? A to nie w momencie, w którym celował do przywódcy śmieciowych mutantów ze swojego kosmo-czołgo-haubico-Catterpillara?

Faktycznie, dużo różnych wątków, zupełnie inaczej się to odbiera w tym wydaniu. Czy lepiej, czy gorzej, tu trudno mi powiedzieć, po prostu bardzo dobrze znane i lubiane danie zaserwowane w nieco innym stylu, z inną kombinacją przypraw, smaczków i aromatów. Co kto lubi. Mnie osobiście jednak bardziej do gustu przypadają niekończące się zmagania mroku ze złem, czy to w klasycznym, na pół komicznym wydaniu (serial), czy też modernistycznym, dramatyczno-szalonym, jak przedstawiono to poniżej, w pierwszej minucie i siedemnastej sekundzie.

Użytkownik Trzeci Kur dnia niedziela, 3 lutego 2013, 17:43 napisał

Poprawiłem, dzięki.

To popraw na "Weller" (Wellers bez S).

Przejrzałem komiks z ciekawości i teraz już wiem, że wszystko to, co było w filmie, było też w komiksie. Każda (albo prawie każda) scena (Batman na koniu!), postać (kobieta ze swastykami na piersiach!), nawet kształty przedmiotów (dat CZOŁG!). Nie wiedziałem, że Frank Miller tak ten komiks skonstruował, choć w sumie można się było tego po nim spodziewać.

A film, oczywiście, można obejrzeć. W sam raz na niedzielne popołudnie:D