Szczerze pisząc, niespecjalnie emocjonowałem się najnowszą ekranizacją „Trzech muszkieterów”, gdyż z kolejnej wariacji na następną, ponadczasowe dzieło Aleksandra Dumasa zostaje systematyczne spłycane i staje się coraz bardziej efekciarskie. Jest mi kompletnie nie po drodze z plastikowym kinem kostiumowym i wymuskanymi gwiazdeczkami ze sztucznymi uśmiechami, które usilnie pląsają na ekranie, starając się zaintrygować widza, więc postanowiłem, że tym razem podziękuję i nie dam zarobić hollywoodzkim urzędasom. No i do tego te wszechobecne 3D – no pasarán, liberum veto!
Jestem jednak tylko zwykłym śmiertelnikiem, marną istotą podatną na wpływ marketingu. Nasłuchując podszeptów samego diabła, który skutecznie napędza moją ciekawość, kliknąłem na najnowszy zwiastun „Trzech Muszkieterów 3D” i... cóż, jestem lekko skonfundowany. Nietypowa flota księcia Buckinghama, Milla Jovovich i jej akrobatyczne ruchy w sukni balowej czy Nieśmiertelny z „300” uzbrojony w Bianki z „Dragon Age II”. Hm... chyba kilkanaście lat temu, miła pani ze szkolnej biblioteki dała mi inną książkę, bo nic takiego nie pamiętam. Zresztą, zobaczcie sami.
No cóż, chyba jednak nie powinienem być zaskoczony, skoro na stołku reżyserskim zasiadł Paul W.S. Anderson (seria „Resident Evil” czy „Obcy kontra Predator”). Aleksander Dumas przewraca się w grobie? Może to ciekawy koncept pozwalający ubrać te ponadczasowe dzieło we współczesne szaty i zaintrygować młodzież w takim stopniu, by sięgnęła po książki? Oceńcie sami.
Film trafi do polskich kin już 14 października.
Komentarze
Dodaj komentarz