Mimo zapowiedzenia przez studio BioWare "Dragon Age 2", Kanadyjczycy nie powiedzieli basta przygodom Szarego Strażnika i stworzyli kolejne DLC przedłużające egzystencję tytułu. Wydana nieco wcześniej "Pieśń Leliany" w pełni zasługiwała na wysokie noty, oferując interesującą historię rudowłosej bardki oraz dając nadzieję, że kolejne rozszerzenia będą równie dobre i warte swojej ceny, zadośćuczyniając fanom gry wcześniejsze, dość mało efektowne dodatki, jak "Kroniki Mrocznych Pomiotów". Niestety, w ostatecznym rozrachunku "Golemy Amgarraku" to nieudolna próba połączenia ciekawej fabuły z trybem hack&slash.
W języku krasnoludów "amgarrak" znaczy "zwycięstwo" i nim właśnie miało być owe miejsce. Podczas panowania na powierzchni Plagi, włodarze Orzammaru wysłali z misją odnalezienia Thaigu grupę swych ludzi, jednakże od pewnego czasu słuch o nich zaginął. Członkiem grupy poszukiwawczej był brat Jerricka Dace, dlatego też nasz Szary Strażnik został osobiście poproszony przez krasnoluda o interwencję, zachowując cel swej misji wyłącznie dla siebie. Tak też docieramy do Amgarrak, gdzie pod gruzem skryte są tajemnice tyczące się tworzenia golemów. Na początku towarzyszy nam Jerrick wraz ze swym udomowionym Bronto – Snugiem, później natomiast dołączają do nas runiczny konstrukt oraz poszukiwany Brogan.
Rozszerzenie ogranicza się do dwóch lokacji, z czego głównie będziemy przebywać w jednej – Thaigu Amgarrak. Mogłoby się wydawać, że obecność Szarego Strażnika w Głębokich Ścieżkach zdeterminowana jest przez Mroczne Pomioty, jednak tym razem to nie oni będą głównymi przeciwnikami. Oczywiście znajdzie się okazja do ponownego zasmakowania ich krwi, ale tylko w początkowej fazie rozgrywki. Pierwsze skrzypce w "Golemach Amgarrak" odgrywają owe konstrukty, nieumarli oraz duchy. Dodatek oferuje również pokaźną liczbę elitarnych przeciwników i to w dużym natężeniu – np. potyczka z sześcioma potężnymi golemami naraz. Finałowa walka jest dość długa i wymaga od nas wykazania się większymi zdolnościami taktycznymi niż w "Dragon Age: Początek". Poza tym, że została ona podzielona na dwie fazy, to główny antagonista korzysta ze wsparcia kilku irytujących pomniejszych sługusów oraz przechodzi w sferę duchową, gdzie zyskuje pewne premie. Niestety, żaden z dostępnych towarzyszy nie posiada zdolności leczących, prócz dwóch umiejętności Runicznego Golema, więc warto przed rozpoczęciem rozgrywki zapewnić sobie w ekwipunku pokaźną liczbę balsamów i okładów leczniczych lub grać uzdrowicielem. DLC daje możliwość zdobycia aż trzech przedmiotów, z którymi można rozpocząć "Dragon Age: Początek" oraz "Dragon Age: Przebudzenie" – Sash of Forbidden Secrets, The High Regard of House Dace oraz The Reaper's Cudgel.
Fabuła "Golemów Amgarraku", jako oddzielny twór, byłaby wciągająca – ponownie mamy do czynienia z próbą zbadania niechlubnej krasnoludzkiej historii tyczącej się tworzenia abominacji z żywych stworzeń – jednak pośród kolejnych potyczek wyjętych z pełnokrwistej rozgrywki hack&slash rozszerzenie zatraca treść. Swój mały udział mają w tym również kompani. Nie stworzono dla nich ścieżek dialogowych, bazując wyłącznie na krótkich zdaniach wypowiadanych w konkretnych miejscach. Wielka szkoda, bo wątek ma potencjał i gdyby został wprowadzony do głównej kampanii, a nie wydzielony jako niezależna przygoda, zdecydowanie miałby o wiele lepszy wydźwięk. Na szczęście wprowadzono pewną zagadkę, bez której nie ukończy się w pełni dodatku, co nieco ratuje ten tytuł w moich oczach.
Podobnie jak to miało miejsce przy "Pieśni Leliany", "Golemy Amgarraku" również nie zostały spolonizowane. Niektóre kwestie są trudne w zrozumieniu z powodu głębokiego, krasnoludzkiego akcentu, więc gracze, którym naprawdę obcy jest język angielski, mogą mieć duże problemy w uchwyceniu fabuły. Jednak społeczność graczy i tym razem nie zawiodła, przygotowując wersję polonizującą. Oby tylko studio EA Polska nie przywykło do polegania wyłącznie na oddanych fanach tytułów, zawieszając wszystkie swoje projekty lokalizacyjne. Niestety, DLC oferuje zaledwie niespełna godzinną rozrywkę polegającą głównie na wyżynaniu kolejnych duchów i konstruktów. Chociaż cena rozszerzenia jest taka sama jak w przypadku "Kronik Mrocznych Pomiotów" (400 pkt. = 15 zł), to w tym zestawieniu zdecydowanie zwyciężają "Golemy Amgarraku". Pomimo przeważającej rozgrywki hack&slash, obcuje się z pewnym aspektem fabularnym i cały wątek jest częściowo powiązany z tym z "Dragon Age: Początek". Na dodatek daje on nadzieję, że scena końcowa DLC będzie miała choćby najmniejszy wpływ na nadchodzący wielkimi krokami sequel, "Dragon Age 2".
"Golemy Amgarraku" mogę zdecydowanie polecić tym, którzy pragną szybkiej siekaniny dla wysokopoziomowych postaci. Poziom trudności jest naprawdę wyśrubowany i nawet w zwykłym trybie napotkać można przeszkody w ukończeniu gry. Niestety, jak w większości DLC, cena nie idzie w parze z jakością oraz długością rozgrywki. Dodatek jest grywalny, ale nie radzę kupować go i przechodzić na siłę, gdyż mija się to z celem.
Plusy
- Trzy przedmioty premiowe
- Rozgrywka dla wysokopoziomowych postaci
- Wysoki poziom trudności
Minusy
- Krótki czas rozgrywki
- Nieadekwatna cena w stosunku do zawartości
- Nikły aspekt fabularny
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz