"Dead Island" był reklamowany jako gra akcji, natomiast na Steamie widnieje jako RPG. Większość pozytywnych ocen, samo to, że produkcja jest polska, stosunkowo mała cena jak na grę, która ledwie wyszła, i wzruszający trailer przekonały mnie do zakupu nowego tytułu Techlandu. Czy "Dead Island" był warty wydania osiemdziesięciu złotych?
Do wyboru mamy cztery postacie, które różnią się między sobą wyglądem, historią i bonusami do obsługiwanej broni. Ja wybrałem Xian, która najlepiej walczy bronią sieczną i jest recepcjonistką w hotelu. Oprócz niej można w skrócie zagrać: Loganem – byłą gwiazdą futbolu, Purną – pracownicą ochrony i Samem B – czarnoskórym raperem. Po przeczytaniu nudnego opisu życia mojej postaci, zanurzyłem się w świat "Dead Island" zarówno z dużymi nadziejami, jak i wątpliwościami.
Nie wszyscy może pamiętają trailer, o którym wspomniałem w opisie, więc troszkę o nim powiem. Opowiada on tragiczną i bardzo smutną historię pewnej rodziny. Atakują zombie, ojciec stara się uratować córkę, która niestety sama zmienia się w potwora, więc zmuszony jest do wyrzucenia jej przez okno. Potem zombie dostają się do budynku i zabijają go razem z żoną. Trailer był puszczany od tyłu przy muzyce, która doskonale pasuje do niego. Po obejrzeniu go liczyłem na wzruszającą historię i świetną fabułę, która opiera się na trudnych wyborach balansujących pomiędzy życiem a śmiercią... Tutaj niestety tego nie ma. Gdyby tak było, "Dead Island" byłby niewątpliwie świetny, a tak to pozostaje tylko cieszyć się z tego, co mamy.
Główny bohater po upojeniu alkoholowym budzi się w hotelu i dowiaduje, że wyspa Banoi, na której się znajduje, została opanowana przez tajemniczą chorobę, zamieniającą ludzi w zombie, a roznoszona jest poprzez ugryzienie. Czy naszej postaci uda się wydostać z wyspy? Tak zaczyna się fabuła, która jest bardzo niskich lotów, choć spotkałem się jeszcze z niższymi... Jeśli fabuła to dla was jeden z ważniejszych elementów rozgrywki, to "Dead Island" nie jest dla was. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś ktoś postanowi stworzyć grę, zawierającą takie emocje jak w trailerze..
Mimo iż możemy czuć się oszukani przez twórców, to jedno trzeba im przyznać – granie w ten tytuł jest bardzo satysfakcjonujące i przyjemne! Na pewno dużą zasługą tego jest wspaniały system walki, który opiera się na dawaniu kopniaków, machaniu lub strzelaniu bronią we wrogów i robieniu uników. Dochodzi do tego możliwość używania takich umiejętności jak furia. Możemy ją wybrać spośród innych po odblokowaniu poziomu. Ale nie dlatego (choć między innymi) walka jest taka przyjemna, choć trzeba zwrócić uwagę na to, że drzewko umiejętności jest duże. Przepis tkwi w hektolitrach przelanej krwi zombiaków. Z jaką gracją sterowana przeze mnie postać kopała je obcasem prosto w krocze, gdy one z bólu... no dobra po prostu nie mogły pod nawałem ciosów zdążyć się podnieść. Albo jak Xian się schyliła i z prawej, z lewej, szkoda, że z "bani" nie można było go (cenzura). Plus jeszcze zmasakrowane ciało po tym jakże fascynującym nokaucie. W czasie walki możesz także "niechcący" rozwalić przeciwnikowi łeb, na przykład wiosłem, odciąć ręce, posiekać jakimś tasakiem lub czymś co go przypomina... (Machetą! Machetą na prąd! – Ati). Do tego można to robić z przyjacielem poprzez kooperację, która również pozwala na odgrywanie fabuły, tylko u boku towarzysza.
Jedyne, co mi się w potyczkach z zombie (w większości mają na sobie tylko bikini) nie podobało, to fakt, że po zabiciu i wczytaniu gry odradzają się oraz to, że bardzo łatwo je pokonać. Gdy ich kopniesz, to się przewrócą, a potem do woli – czy pięścią, czy nogą, w nawałnicy ciosów nigdy się nie podniosą, chyba że zanim go zabijemy, zaczniemy tłuc kogoś innego. Trzeba także wspomnieć o jeszcze jednym sposobie zabijania – rozjechaniu autem. Po zrobieniu jednego z zadań dostaniemy samochód, dzięki któremu będziemy mogli się szybciej poruszać i jeszcze łatwiej pokonywać wrogów – poprzez wspomniane wcześniej rozjechanie ich. Nie ma to jak zrobienie placka ze swojego wroga! Swoją drogą to nie mam pojęcia, o co chodzi z poruszanym tematem w innych recenzjach tej pozycji o słabym sterowaniem pojazdu. Choć sprawia trochę problemów to i tak uważam, że został on bardzo dobrze zrobiony, ale można byłoby popracować trochę nad skręcaniem, aby samochód lepiej na to reagował. Dzięki też Techlandowi za to, że po ponownym uruchomieniu gry auto jest w całości sprawne i niezniszczone!
Aby szybciej wbijać poziom (zabijanie zombiaków nie daje za dużo doświadczenia), trzeba wykonywać zadania poboczne, które w "Dead Island" co prawda nie są na zasadzie "kopiuj, wklej", to polegają tylko na "pójdź, zabij, przynieś" i, na plus, wydłużają grę, którą przejdziemy w około 20 – 25 godzin.
Kolejną rzeczą wymagającą omówienia jest broń, której w całej grze nie jest za dużo ani za mało (bardzo rzadko trafiają się bronie palne, w dodatku mają mocno ograniczoną amunicję), ale można ją modyfikować poprzez dodawanie rożnych przedmiotów do niej. Z początku mogą wydać się bezużyteczne, ale zapewniają większe obrażenia. Broń może się też zniszczyć i wtedy trzeba ją naprawić przy stole, działającym na podobnej zasadzie jak "stoliczku nakryj się". Wybieramy wtedy ulepsz lub napraw, kładziemy kasę, która znika, a nasza broń... niespodzianka! Jest już naprawiona lub zmodyfikowana w zależności od naszego wyboru.
O nastrój w grze trochę ciężko, bo w czasie nawalania zombie jakoś go nie czułem, żadnego napięcia (może tylko w piętnastominutowym prologu), nic. Klimat jako taki nadaje tylko muzyka. Jest mroczna, gdy jej słucham mam wrażenie jakby się stało coś strasznego, a zaraz miało na mnie wyskoczyć coś gorszego niż zombie...
Modele postaci wyglądają i prezentują się bardzo dobrze. Nie spotkałem w "Dead Island" człowieka z krzywą gębą czy coś w tym stylu. Grafika też jest bardzo ładna, a te lokacje! Tropikalna wyspa, dużo zieleni, duża szczegółowość, tego było mi trzeba po "Dragon Age 2" i "Deus Ex: Buncie Ludzkości", które do dzisiaj kojarzą mi się z szarością i brzydotą związaną nie z grafiką, lecz miejscami akcji i modelami postaci, które były okropne.
Podsumowując, "Dead Island" zadziwia swoją ogromną grywalnością, mimo niedociągnięć. Porównanie do "Borderlands" czy "Left 4 Dead" jest nie na miejscu, bo z tymi tytułami ma niewiele wspólnego, oprócz wspomnianej grywalności i samych zombie. Słyszałem też o wzmiankach typu "Podobne gry: Fallout 3" i to już moim zdaniem jest ogromna przesada, gdyż różnice między nimi są wręcz ogromne! "Dead Island" polecam tym, którym nie przeszkadza schematyczność zadań pobocznych i słaba fabuła, ale uwielbiają choć trochę RPGi i gry akcji. Bardzo dobrze się bawiłem na wyspie Banoi i zachęcam was do odwiedzenia jej poprzez zakup "Dead Island", szczególnie ze względu na niską cenę. Oby było więcej takich polskich gier!
Plusy
- Świetny system walki i różne Możliwości zabijania
- Jazda autem
- W miarę dużo broni i ich modyfikacja
- Kooperacja
- Lokacje
- Modele postaci
- Grafika
- Muzyka
- Drzewko umiejętności
- Długość, jak na grę akcji
- Niska cena
Minusy
- Mało rodzajów wrogów
- Kiepskie zadania poboczne i ich schematyczność
- Jeszcze gorsza fabuła
- Czasem mocno nierealna ("stoliczku napraw/ulepsz mi")
- Za łatwa
- Po dłuższym czasie monotonna (walka, walka i jeszcze raz walka)
- Mało strzelania
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz