Cena męstwa

2 minuty czytania

okładka, cena męstwa

"Cena męstwa" to trzeci tom serii pt. "Kampanie cienia", autorstwa Django Wexlera, które ukazują się w Polsce za sprawą Wydawnictwa Rebis. Poprzedzające go "Tysiąc imion" i "Mroczny tron" okazały się być ciekawymi książkami, które zdobyły uznanie wielu czytelników. Czy autorowi udało się utrzymać wysoki poziom i napisać sensowną kontynuację?

W Vordanie nie dzieje się dobrze. Po śmierci króla kraj ogarnęła wojna, a w jego stolicy rządzi Maursik, fanatyk oszalały na punkcie zdrajców, których widzi w każdym możliwym kącie. Raesinia, nowa królowa, nie po to jednak starała się uratować Vordan od jednej tyranii, by wpadł on z deszczu pod rynnę. W czekającej ją nowej walce będzie wspierać ją zaufany żołnierz, Marcus D'Ivoire. Rozpoczęta wojna to z kolei naturalne środowisko dla generała Janusa bet Vhalnicha, który swymi błyskotliwymi poczynaniami ukazuje Vordanajom drogę do zwycięstwa. U jego boku nie mogło oczywiście zabraknąć Winter Ihernglass. Jednak nie będą oni mierzyć się wyłącznie z wrogimi muszkietami i działami, ale też z władającymi zakazaną magią kapłanami prastarego zakonu...

Jak sami widzicie, ogólny zarys historii wygląda nad wyraz zachęcająco. Co ciekawe, na pierwszych stronach Wexler przyznał, że nim światło dzienne ujrzało "Tysiąc imion", to "Mroczny tron" był niemalże skończony. Dopiero teraz pisał książkę, znając tak pozytywne reakcje na dwa poprzednie tomy. Z radością muszę przyznać, że udało mu się udźwignąć presję i sprostać zadaniu, bo "Cena męstwa" w niczym nie ustępuje wcześniejszym częściom.

Autor zresztą ciągle je wykorzystuje, stale nawiązując do wcześniejszych wydarzeń. Bardzo wiele rzeczy, które teraz się rozgrywają, mają swe korzenie w tamtych historiach. Zdarzenia te są więc głębokie, a przez to bardziej fascynujące. Jest to możliwe głównie dzięki faktowi, że ciągle towarzyszą nam postacie, które poznaliśmy na samym początku "Kampanii cienia".

I tak właśnie akcja najczęściej przedstawiana jest z perspektywy Marcusa, Winter czy Raesinii. Nieodłącznym elementem, spajającym losy wymienionej trójki, jest oczywiście postać Janusa bet Vhalnicha. Niby ani razu nie spogląda się na tę opowieść jego oczyma, to jednak regularnie przewija się on przez nią, stanowiąc swego rodzaju jej kręgosłup.

cena męstwa

W "Cenie męstwa" dużo się dzieje. Zdarzenia rozgrywają się na wielu frontach, a bohaterom nie zawsze wszystko się układa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Stale mają pod górkę, dlatego nierzadko drżymy o ich los. Tak jak im się z całego serca kibicuje, tak nie mogło zabraknąć postaci, która skupi na sobie te negatywne emocje. Tutaj wciela się w nią poznany wcześniej Maurisk.

Samo zakończenie niby kończy książkę, ale tak naprawdę otwiera kolejną furtkę, więc na poznanie nadchodzących wydarzeń będę czekać z niecierpliwością. By podsycić atmosferę i sprawić, żeby opowieść stała się jeszcze bardziej frapująca, autor na ostatnich stronach przedstawił pewne zdarzenie, nad którego skutkami będziemy się zastanawiać, dopóki następny tom nie wpadnie w nasze ręce.

"Cenę męstwa" wykonano solidnie. Opowiedzianą historię spisano na 662 stronach, zatem powinna ona zapewnić nam kilka mile spędzonych wieczorów. Okładkę pokrywa klimatyczna ilustracja, użyty papier jest porządnej jakości, a w tekście na próżno szukać literówek.

Tytuł ten utrzymuje dobry poziom, wciąga, frapuje i sprawia, że kolejne strony prędko lecą. Znane postacie, świetny klimat, zakazana magia, huki wystrzałów i zapach prochu są wszystkim tym, co w "Kampaniach cienia" jest najlepsze. "Cenę męstwa" więc wam serdecznie polecam, a sam z niecierpliwością czekam na dalszą część.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...