Branża kinowa nadal na dnie i choć widać, że przez gęstą ścianę chmur przebija się kilka promyczków nadziei, to do końca wielkiej smuty jeszcze bardzo daleka droga. Pokazują to kolejne przetasowania w grafiku premier, na które decydują się wielkie wytwórnie filmowe. Nie są to oczywiście łatwe i opłacalne decyzje, ale dopóki na świecie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, sytuacja pandemiczna nie zostanie opanowana, to na rewolucję nie ma co czekać.
Nie da się ukryć, że świeże i wysokobudżetowe premiery są jak tlen dla kin, a ten jest im cyklicznie odbierany. Kolejnym przykładem jest prequel serii “Kingsman”, który pierwotnie miał pojawić się na dużych ekranach już niedługo, bo 18 września, lecz decyzją Disneya film trafi do kin dopiero w przyszłym roku – 26 lutego 2021 roku. Jest to więc kolejny prawie półroczny poślizg, który zanotowała produkcja.
...i tak się to pewnie będzie dalej kręciło, bo z całą pewnością nie jest to ostatni tytuł, który zaliczy ostre opóźnienie na kilka tygodni przed premierą. Jedyna rada – nie nastawiać się zawczasu i nie brać żadnej obecnie daty za nienaruszalny termin.