Czasem trafiają się tytuły, przy których już po chwili czujemy, że obcujemy z czymś niezwykłym. Dokładnie takie uczucie towarzyszyło mi podczas lektury pierwszych stron "Lone Sloane'a". Później już tylko utwierdzałem się w przekonaniu, że początkowe wrażenie było trafne.
Krótkie scharakteryzowanie albumu jest zadaniem bardzo wymagającym, a jednocześnie całkiem prostym. Konstrukcja świata, miejsca nad podziw tajemniczego i intrygującego jest tym pierwszym, a przedstawienie zarysu fabuły drugim. Na szczęście określenie "futurystyczna opowieść o przygodach awanturniczego kosmicznego pirata" nie w pełni oddaje charakter tworu, z którym mamy do czynienia.
To zresztą nie pierwszy kontakt polskiego czytelnika z piratem Lone Sloane'm, bowiem Egmont w ramach kolekcji "Mistrzowie Komiksu" już w zeszłym roku opublikował "Salambo" Philippe'a Druilleta, natomiast teraz nadszedł czas na kontynuację. Znajdziemy w niej sześć krótkich opowiadań oraz dwa znacząco obszerniejsze. Każde z nich cechuje się fantastycznymi ilustracjami.