Przed chwilą na redakcyjny „czerwony telefon” zadzwonił człowiek, który przedstawił się jako „Życzliwy”. Przekazał mi, że naczelne dowództwo BioWare jest bardzo niezadowolone faktem, że oni się tak pięknie lansują w mediach, robiąc nawet fikuśne prezentacje, a ja o tym, niczym typowe chamidło spod budki z piwem, nie informuję. Dał mi na dodatek przyjacielską radę, iż nieważne, że weekend i że nawet sam Bóg (tu subtelnie zwrócił uwagę na personę Raya Muzyki) siódmego dnia odpoczywa – „newsik musi być”. Pan Hudson popijając poranną kawkę ma widzieć wieści, fanatycznie zachwalające sztandarowe produkcje Kanadyjczyków, bo inaczej, jak on to ujął, „dzień dziecka się skończy”. Jak widzicie, nie ma żartów, więc również i dziś będzie coś o uniwersum „Mass Effect”.
Ratunkiem z tej przedziwnej sytuacji jest prelekcja niejakiej Christiny Norman, pracownicy BioWare, która na Game Developers Conference w San Francisco opowiedziała co nieco o procesie twórczym „Mass Effect 2” oraz jakie ideały będą przyświecać Kanadyjczykom przy produkcji „Mass Effect 3”. Całość jest niewątpliwie istną skarbnicą frapujących i smakowitych danych, a na dodatek została dość przewrotnie nazwana – „Gdzie się podział mój ekran ekwipunku?”. Straszna psotnica i kawalarka z tej Norman, nie ma co!