„World of Warcraft” nie młodnieje i chyba każdy szczerze przyzna, że dni największej świetności ma już za sobą. Co chwila można spotkać się z opiniami, że stary mistrz nie ma już takiej siły w rękach jak kiedyś i coraz trudniej wytrzymać mu pełne dwanaście rund z młodymi pretendentami, którzy chcą zakończyć hegemonię żywej legendy gatunku MMO oraz pławić się w blasku sławy. Krnąbrnej konkurencji nie brakuje, bo stawka jest wciąż wyjątkowo wysoka i soczysta, a każdy, kto zapisałby się w pamięci graczy jako pogromca dotychczasowego czempiona, zyskałby coś znacznie większego niż ogromne bogactwo.
Weteran ringu nie zamierza jednak rezygnować ze swojego wypolerowanego pasa i wciąż ma w zanadrzu kilka sztuczek, które potrafią zaskoczyć młode wilki marzące o jego znokautowaniu. Rzekłbym, że są to wyjątkowo kontrowersyjne chwyty, które wprawiają w konfuzję nawet najwierniejszych fanów świata Azeroth. Dodatek „Mists of Pandaria” już dziś wywołuje żywe emocje i ożywcze dyskusje – od dawna nie widziałem takiej fali krytyki skierowanej w stronę Blizzarda i zarzutów o gwałcenie własnej marki. Ile w tym prawdy? Oceńcie sami.
Tak więc, dodatek pozwoli nam zwiedzić zupełnie nowy kontynent, czerpiący garściami z klimatów Dalekiego Wschodu – Pandarię, której lokacja od wielu wieków była ukrywana przed chciwymi odkrywcami, pragnącymi podnieść rękę na jej świętości. Narastający konflikt pomiędzy frakcjami oraz kataklizm, jaki wywołał Deathwing, zmusił dumny lud tej wyspy do zakończenia polityki izolacjonizmu i wzięcia sprawy w swoje łapy. Stąd też gracze otrzymają możliwość wcielenia się w skórę zupełnie nowej rasy (Pandarenów – mogą grać zarówno po stronie Przymierza, jak i Hordy) oraz wypróbowania zdolności świeżej klasy (mnicha). Zwiększony zostanie również limit doświadczenia – nasi herosi będą mogli uzyskać maksymalnie 90 poziom.
Rozszerzenie wprowadzi również areny, które umożliwią dynamiczne potyczki pomiędzy naszymi pupilami (Czy już wszystkich masz?). No i oczywiście instancje przeznaczone do trybu wyzwań oraz scenariusze dedykowane PvE.
Z innej beczki – Blizzard szuka skutecznego sposobu, aby gracze nie uciekali hurtowo ze świata Azeroth, kwartał po premierze każdego dodatku. Ich nowym pomysłem jest tajemniczy „Annual Pass”, czyli roczny haracz. Każdy, kto zdecyduje się na zapłacenie 365-dniowego abonamentu (z góry lub za pośrednictwem modelu ratalnego), otrzyma automatyczny dostęp do beta testów „Mists of Pandaria”, wierzchowca „Tyrael's Charger” oraz pełną wersję... „Diablo III” – ponoć to nie koniec niespodzianek. Koszt? Bagatela 179 $ (ok. 573 zł), lecz jeżeli nie planujesz opuścić w najbliższym czasie Thralla i spółki, to ta oferta jest więcej niż smakowita.
[Aktualizacja] Na deser materiał prosto z rozgrywki prezentujący unikalny styl walki mnisiego Pandarena. Smacznego.
Komentarze
czy ten dodatek do wow'a tylko mi sie kojarzy z kung-fu panda ?
No co za facepalm...
Może to jest jakiś halloweenowy event, co? Pandy - mnisi jako novum i ratunek dla Azertoh??? TO robił BLIZZARD???
Może jest już zbyt późno, jak dla mojej mózgownicy, więc z góry przepraszam tych, którzy się tym zachwycili, ale to jest po prostu tragikomiczne, zwłaszcza z tym patetycznym komentarzem (pomijając fakt, że skoro nowy dodatek, to się spodziewałem kolejnego cinematica, który mi urwie głowę na wysokości dupy, a nie gameplayowego nie wiadomo czego).
Osobiście w WoWa nigdy nie grałem, nie zwykłem płacić za gry więcej niż raz... ale pomysł mi się podoba
Tęskno mi było do takiego mocno bajkowego fantasy. Bo ze wszystkich produkcji pierdzi na siłę mrokiem teraz
No ale zgodzę się z tobą. Słabe to to to coś.
Dodaj komentarz