Wilczy trop

3 minuty czytania

wilczy trop

Lekturę nowej książki rozpocząłem w piątek i mniej więcej po tygodniu dotarłem na ostatnią stronę. To nieśpieszne tempo doskonale pasuje do "Wilczego tropu", bowiem trafiła mi się pozycja na swój sposób miła, niekonfliktowa, choć nad Wisłą melduje się po raz drugi. Cóż, musiałem zmierzyć się z zadaniem zrecenzowania pierwszego tomu serii, która pojawiła się na rynku w 2008 roku, a więc już jakiś czas temu. Nie od dziś wiadomo, że to właśnie czas jest jedyną siłą zdolną pokonać wszystko, stąd też postanowiłem sprawdzić, jak też "Wilczy trop" poradzi sobie w rękach dość leniwego czytelnika.

Początek całej historii Anny Latham pasuje jak ulał do bieżącej sytuacji na świecie, która nie maluje się w zbyt jaskrawych barwach. Wielokrotnie poniżana, gwałcona, okradana, wreszcie przemieniona wbrew swojej woli oraz skazana na kiepską pracę próbuje przetrwać w miejskiej dżungli Chicago. W stadzie wilków tego typu zachowania są rzadkością, zaś cała ta sytuacja jest przedstawiana Annie jako zupełnie normalna. Wszystko zmienia nagłówek w prasie odnośnie tajemniczego morderstwa oraz telefon do szefa wszystkich wilkołaków w Ameryce Północnej. Mgliste wyjaśnienie posiadania niezwykle cennego kontaktu nijak nie tłumaczy pojawienia się Charlesa Cornicka, który ma za zadanie wyjaśnić dziwne praktyki w Chicago. To właśnie on odkrywa, że główna bohaterka jest Omegą. Zrozumienie tego faktu zajmie zarówno Annie, jak i czytelnikowi, całkiem sporo czasu, jednak nie zmienia to faktu, że spotkanie tej dwójki jest początkiem romansu.

Kwestia rodzącego się uczucia stanowi siłę napędową całej książki, szkielet spajający dwie części, które różni zarówno miejsce akcji, jak też poziom zaangażowania Anny. Główna bohaterka dość szybko wpada w sidła koniecznie silnego i przystojnego Charlesa, niezwykle łatwo godząc się na przeprowadzę i zakwaterowanie u boku dopiero co poznanego wilkołaka. Choć Particia Briggs stosuje sztuczkę ze zmianą narracji między wspomnianą dwójką, to jednak dużo częściej oglądamy akcję oczami omegi. Czuć, że autorka lepiej czuje się w skórze żeńskiej postaci, ale cierpi na tym wiarygodność wątku miłosnego. Nie można zarzucić pisarce standardowego podejścia do sprawy, a więc wdzięczności za ratunek, opatrywania ran, słuchania opowieści z przeszłości czy też stopniowego poznawania rodziny, jednak szybko odniosłem wrażenie, że "Wilczy trop" zbyt mało skupia się na głównych wątkach. Kwestię stada w Chicago nie poprzedza drobiazgowe śledztwo, zaś druga część, skupiona wyłącznie na Montanie, niektóre wydarzenia serwuje nam niczym kule z karabinu, podczas gdy sama wędrówka, rzecz jasna we dwoje, urasta do rangi zaniesienia pierścienia w trzewia pewnej góry.

Niby nie ma nic nagannego w książce serwującej nam przyjemną akcję i równie nieskomplikowane zakończenie, jednak wychodzi na to, że Anna i Charles są w siebie zapatrzeni w stopniu wyłączającym postacie drugiego i trzeciego planu. Jest tu jeden wyjątek, bowiem Patricia Briggs pokusiła się o oddanie narracji w ręce pewnego bardzo starego wilkołaka, jednak co do zasady reszta jest tylko dodatkiem, służącym zwykle pojedynczej scenie lub stworzeniu czegoś na wzór grupy wsparcia. Co ciekawe, nawet w tej ostatniej kwestii można mieć zastrzeżenia, przez co zakończenie, podobnie jak epilog pierwszej części, jest zaskakująco szybkie, nie do końca mające swoje umocowanie w umiejętnościach bohaterów i gloryfikujące postać, którą autorka "prowadzi" przez większość czasu akcji.

Poprzednim razem polski wydawca pokusił się o kolorowy pasek wyróżniający autora i tytuł, pozostawiając oryginalną grafikę z angielskiego wydania. Tym razem jest niemal identycznie, choć zrezygnowano ze wspomnianego paska. Tym samym pełne imię i nazwisko autorki wraz z nazewnictwem książki oraz serii trafiły na górną część i doskonale komponują się z całością. Niestety, dwie dość poważne literówki trochę psują odbiór, co nie powinno mieć miejsca przy okazji drugiego wydania.

Pora zmierzyć się z "Wilczym tropem" i jego romantycznym podejściem do kwestii wilkołaków. Przyjemna lektura oraz mało wymagające postacie sprawiają, że Patricia Briggs nie trafi do naszych umysłów na dłużej, jednak pozostawi po sobie miłe wspomnienia. Całkiem kształtna ocena końcowa nie powinna dziwić, bowiem w szalonych czasach potrzebujemy tego typu przyjemnych pozycji i choć motyw wilkołaków większości już się przejadł, to nowocześnie szybki wątek romansowy spodoba się zwłaszcza płci pięknej.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
9.5 Średnia z 4 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...