Już na wstępie przyznam się, że z wielką niecierpliwością odliczałem dni i wyczekiwałem chwili, w której będę mógł wziąć do rąk "Twarze Szatana", hucznie zapowiadaną antologię opowiadań grozy. Wcześniejsze czytanie jej zapowiedzi i opisów znacznie zwiększyło mój wewnętrzny apetyt na tę lekturę. Kiedy tylko nadeszła oczekiwana chwila, nie marnując niepotrzebnie czasu zabrałem się za czytanie, zastanawiając się jednocześnie, co mnie czeka. Dzieło mistrzów horroru, Roberta Cichowlasa i Kazimierza Kyrcza Jr., miało przerażać czytelnika do szpiku kości, fundując mu tym samym sporą ilość wrażeń. Czy w rzeczywistości książka okazała się tak dobra, jak obiecywano w zapowiedziach? Dwa dni później znałem już odpowiedź...
"Twarze Szatana" to dwadzieścia dwa opowiadania o ludzkich słabościach i lękach, przesycone nutką grozy. Autorzy nie ustalili konkretnej długości tekstu dla każdego z nich, przez co do rąk dostajemy mieszankę krótkich, zazwyczaj kończących się zaskakującą puentą, opowieści z długimi, wciągającymi powoli, krok po kroku, historiami. Między poszczególnymi tekstami nie ma żadnych powiązań, tak więc nie spotkamy dwukrotnie tych samych bohaterów ani nie odwiedzimy ponownie tych samych miejsc. Wyjątek stanowi czas akcji, ponieważ wszystkie opowiadane historie rozgrywają się w XXI wieku. Niemniej jednak każde opowiadanie żyje własnym życiem i jest jedyne w swoim rodzaju. Co chwilę poznajemy nowych bohaterów, borykających się z innymi problemami w kolejnych miastach. W mniejszym bądź większym stopniu poznajemy ich trudne i zatroskane, ale jakże rzeczywiste, życie, w którym nagle wydarza się coś dziwnego, niespotykanego i tajemniczego. Symbolicznie "coś" ma wiele oblicz, bowiem tematyka tekstów jest niezwykle różnorodna. W jednym przypadku dowiadujemy się o istnieniu pewnego mężczyzny, kolekcjonera autografów, który swej pasji poświęcił całe życie. Gdy zdobył już wszystkie wymarzone podpisy, zapragnął jeszcze jednego... od samego Jezusa. Koniec końców przytrafił mu się nieszczęśliwy wypadek, w którym niemal nie zginął. Po pewnym czasie część ran się zagoiła, lecz na wieczną pamiątkę, w ściśle określonych miejscach, pozostały mu stygmaty. Innym razem poznajemy sympatyczną kobietę, która rozdrażniona częstymi wizytami natrętnego sąsiada, postanawia go zamordować z zimną krwią – co gorsza, bez najmniejszych skrupułów. Wyjątku nie stanowi nieśmiertelny szaleniec, który dla zabawy, w niewyjaśniony sposób miażdży swą czarną furgonetką samochody na wybranym przez siebie odcinku drogi. Nie mogło również zabraknąć mniej drastycznych tekstów, a właśnie takim jest opowiadanie o mężu, który stracił ukochaną żonę. Nie mogąc pogodzić się z jej śmiercią, o mało nie oszalał. Kres cierpieniu przyniosło spotkanie ze swą lubą w wyimaginowanym mieszkaniu, w którym kobieta, chcąc uspokoić męża, wytłumaczyła, że miewa się naprawdę dobrze i kiedyś nadejdzie chwila, gdy znowu się spotkają. Czy długie, czy krótkie, o morderstwach lub nieszczęśliwej miłości, wszystkie teksty kończą się zaskakującym nas wyjaśnieniem niezrozumiałej do tej pory sytuacji.
Jeśli chodzi o wrażenie, jakie wywarły na mnie "Twarze Szatana", muszę stwierdzić, że mam mieszane uczucia. Niektóre opowiadania są niezwykle ciekawe i intrygujące. Sprawiają, iż czyta je się z zapartym tchem, a z każdą połkniętą stronicą wciągają coraz bardziej tylko po to, by na sam koniec zaskoczyć nas i totalnie zbić z dotychczasowego tropu. Niestety, zdarzają się też teksty nieco wręcz banalne, w których nie znalazłem ani nutki grozy, ani żadnego przesłania. Większość z nich jest dla nas pewną lekcją życia, fantastycznie napisaną przestrogą. Jako że akcja rozgrywa się w dzisiejszych czasach, nie powinno być problemów z interpretacją danych sytuacji, ponieważ z łatwością można sobie wszystko wyobrazić, co jest jeszcze prostsze dzięki dokładnym i dopracowanym opisom. Akcja opowiadań – nawet tych, które mnie do siebie nie przekonały – jest wartka, dzięki temu, że autorzy szybko przechodzili z jednej rzeczy na drugą, pomijając sprawy, które nie miały kluczowego znaczenia dla sensu danej historii.
Powiadano, że książka ma dostarczać wielu wrażeń i wywoływać gęsią skórkę na plecach czytelników. Niestety, może trzy bądź cztery opowiadania silniej odbiły się na psychice, powodując lekki strach i obawę przed czymś mrocznym. Reszta wcale tak przerażająca, jak się spodziewałem, nie była. Być może śmierć większości głównych bohaterów byłaby kluczem do sukcesu i dopiero wtedy czytającym zadrżałyby ręce i nogi. Mnie niestety to nie przekonało, a śmierć pod kołami pociągu bądź w wypadku samochodowym to motywy oklepane już z wszystkich możliwych stron. Na tym elemencie niestety się zawiodłem. Nie będę ukrywać, że liczyłem na wiele więcej, co skwitować mogę stwierdzeniem, że z pośród wszystkich opowiadań, tylko sześć przeczytałbym kolejny raz.
Dwadzieścia dwa opowiadania składające się na "Twarze Szatana" liczą sobie 464 strony, które powinny starczyć na kilka wieczorów. W wydanej przez wydawnictwo Grasshopper książce nie znalazłem ani jednego błędu, co, nie ukrywam, zrobiło na mnie wrażenie.
W ogólnym podsumowaniu pragnę napisać, że, mimo wszystko, "Twarze Szatana" to lektura, do której warto zajrzeć. Myślę, że zrobi duże wrażenie na zaciekłych fanach gatunku, którzy odnajdą w niej grozę i przesłanie. Dzięki ciekawym stylom, w których nie zabrakło subtelnych przekleństw, książkę czyta się lekko i przyjemnie. Niektóre z zaserwowanych opowiadań potrafią przykuć uwagę i zrobić duże, pozytywne wrażenie – i to właśnie dla nich warto zapoznać się z tą pozycją. Serdecznie polecam.
Dziękujemy wydawnictwu Grasshopper za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz