Przypuszczam, że wszyscy miłośnicy serii pt. "Próba krwi i stali" nie mogli doczekać się dnia, w którym na półkach sklepów i księgarni ukaże się "Tracato", trzecia część cyklu autorstwa Joela Shepherda. Wypełniona po brzegi wojennym zgiełkiem "Sasha" i pełny politycznych intryg "Petrodor" sprawiły, że apetyt czytelników wzrósł na tyle, iż z pewnością niełatwo będzie go zaspokoić. Czy autor stanął na wysokości zadania i napisał książkę, która przeskoczy tę wysoko postawioną poprzeczkę?
Główny wątek fabuły rozgrywa się w tytułowym Tracato – mieście, które za sprawą niosących naukę Serrinów stało się centrum oświecenia, słynącym ze swych praw i będącym miejscem, gdzie wszystkim żyje się dobrze... bądź względnie dobrze. Jako że Lenayin sprzymierzyło się z Larosą, by wspólnie stawić czoła nieludziom, mieszkańcy Tracato zrozumieli, iż wojna jest nieunikniona. Sytuacja ta stała się okazją dla feudalnych rodów Rhodaanu, które zaczynają wysuwać zadawnione roszczenia. Sasha, Errollyn, Kessligh oraz Alythia trafiają tam prosto z Petrodoru i nie potrzebują wiele czasu, aby odkryć, jak się mają lokalne sprawy. Obecny stan rzeczy jest największą bolączką dla Sashy, która ponownie będzie musiała uporać się z moralnym dylematem – czy stanąć w obronie Serrinów i zmierzyć się z własnym narodem, czy powrócić do rodziny, by pomóc sprzymierzonym verentyjczykom wymazać obecność nieludzi ze świata?
Jak książka sprawdza się w praktyce? Czyta się ją przyjemnie przede wszystkim dlatego, że zdarzenia rozgrywają się w kilku różnych miejscach jednocześnie. Nie dzieje się to aż na tak dużą skalę jak w sadze George'a R. R. Martina, do której zwykle porównywana jest "Próba krwi i stali", niemniej jednak oglądamy wszelkie wydarzenia oczami wystarczającej liczby bohaterów, by prędko dać się wciągnąć w wir akcji. Rozwija się ona w zastraszająco szybkim tempie i im dalej zagłębimy się w lekturę, tym trudniej będzie się nam od niej oderwać. To nie tylko zasługa sporej ilości barwnych postaci, które potrafią nas zainteresować swymi poczynaniami, ale również tego, że "Tracato" zawiera w sobie wartości, jakie wyniosły na piedestał "Sashę" oraz "Petrodor". W związku z tym zetkniemy się tu zarówno z ukrytymi w murach miasta politycznymi intrygami, spiskami i układami, ale również rozgrywającymi się w dzikich polach starciami, w których udział biorą niezliczone ilości żołnierzy. Wszędzie tam panuje niesamowity zgiełk i huk, krew tryska na wszystkie strony, a o zwycięstwie decyduje wybrana taktyka.
Jeśli miałbym wskazać słowo, które pojawia się w książce najczęściej, byłoby to – arystokracja. Ta szeroka grupa ludzi stanowi jedną ze stron konfliktu, jaki wybuchł w Tracato. Musi się ona zmierzyć z Civid Sein – oportunistyczną organizacją, składającą się w większej części z ciemiężonych biedaków, wieśniaków i ogólnie pojętego marginesu społecznego. W tym momencie aż samo nasuwa się na myśl, że oglądamy schemat dobrze znany z "Petrodoru" – rozjuszona biedota uderza wezbraną falą we wrogów o wyższym rodowodzie, a w samym centrum tego wszystkiego ponownie jest Serrinka o ślicznych szmaragdowych oczach – Rhillian. Warto jednak zaznaczyć, że choć "Tracato" odznacza się porywającą akcją, to w trakcie lektury znajdują się chwile na poważną refleksję i spokojne rozważania na różne tematy, jak choćby działanie i skutki istnienia wspomnianej arystokracji czy wszelkie różnice pomiędzy ludźmi i Serrinami, ich sposobem bycia i wpływem na życie ludzi. Stanowi to swego rodzaju przeciwwagę, dzięki której na trochę zapomina się o pędzących wydarzeniach, umierających ludziach, krzyku, brzęczącej stali i rozlewanej krwi.
Kolejny aspekt wzbogacający lekturę stanowi sam sojusz Lenayin z Bacoshańczykami, którzy swych pochodzących z północy towarzyszy uważają za dzikich barbarzyńców. Lenayińczycy nie pozostają dłużni i w swym militarnym partnerze widzą wyrafinowany ponad miarę naród przekonany, iż pozjadał wszystkie rozumy. Fantastyczną zabawą dla czytelnika jest obserwowanie, ile wzajemna niechęć przysparza im problemów, bo przecież obie strony doskonale zdają sobie sprawę z tego, że są na siebie skazane, jeśli chcą stawić czoła armii wroga i z nią wygrać. Na koniec muszę podkreślić, że pisząc "Tracato", autor przeszedł samego siebie – krew się leje strumieniami, ludzie giną na każdym kroku, a akcja pędzi jak oszalała, potrafi zaskakiwać i momentami wbija głęboko w fotel. W trakcie lektury mamy przyjemność poznać dużą ilość bohaterów, a świadomość, że w każdej chwili mogą zginąć, tylko zwiększa napięcie i rozkosz płynącą z czytania. Nie przypominam sobie, by dotąd autor uśmiercił tyle znanych nam postaci. Oj, dzieje się!
Książka ma 576 stron podzielonych na 17 rozdziałów. Jest to ilość gwarantująca co najmniej kilka wieczorów pełnych przygód i wszelkiej maści wrażeń. Okładkę trzeciego tomu wykonano na podobieństwo dwóch poprzednich części, wybrany font nie męczy oczu, a użyty papier jest odpowiedniej jakości. Standardowo na samym początku można znaleźć mapę Rhodii, choć ponownie brakuje mi znanej z "Sashy" listy wszystkich pojawiających się w lekturze bohaterów, stanowiącej istotne udogodnienie. Literówki pojawiały się na tyle rzadko, że praktycznie nie warto o nich wspominać, a jedynie pogratulować osobom odpowiedzialnym za korektę.
W krótkim podsumowaniu pragnę zaznaczyć, że "Tracato" stanowi dla mnie najciekawszą z dotychczasowych części. Wszystko za sprawą wspominanego powyżej połączenia walorów "Sashy" i "Petrodoru". W związku z tym usatysfakcjonowane będą zarówno osoby, które lubują się w knowaniach i przeróżnych intrygach oraz ci wielbiący bitwy z prawdziwego zdarzenia, pełne szarżujących kawalerzystów, śpiewającej bojowe pieśni piechoty i cwanych łuczników. Wszystko to przyprawione trzaskiem, krzykiem, łzami i posoką składa się na fantastyczne literackie danie, które miłośnikom cyklu pt. "Próba krwi i stali" serdecznie polecam, a sam z niecierpliwością wyczekuję tomu wieńczącego tę serię z nadzieją, że przyniesie odpowiedzi na pytania, jakie teraz zrodziły się w mej głowie.
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz