Miłośnicy zbiorczych wydań komiksów w ostatnim czasie nie mogą narzekać na brak wyboru. Ważne serie regularnie są wydawane w grubych tomach, czego przykładem jest również "The Goon" wydany przez Non Stop Comics. Pierwsza odsłona z pięciu to około 450 stron w twardej oprawie.
Tytułowy bohater, Zbir, stoi na drodze Kapłanowi Zombie, który za pomocą swoich nieumarłych chce przejąć kontrolę nad terenami gangstera Labrazia. Eric Powell, scenarzysta i twórca rysunków, miesza tu różne konwencje – przede wszystkim horror, czarną komedię i porachunki gangsterskie.
"The Goon" potrafi zachwycić już od pierwszych stron. Nie dotyczy go zasada, że twórca musi się rozkręcić, a czytelnik potrzebuje czasu, żeby rozgościć się w jego świecie. Te przerysowane, pełne elementów grozy historie od razu wkręcają, bawią i interesują. Nie sposób nie zapałać sympatią do duetu bezkompromisowych bohaterów z zasadami, którzy z kolejnych kłopotów wychodzą cało i całkiem szybko odsłaniają przed czytelnikiem swoją przeszłość. Dawne wydarzenia potrafią wiele powiedzieć także o antagoniście, Kapłanie Zombie, chorobliwie pożądającym śmierci Zbira niczym Gargamel zdobycia smerfów.
Przygotujcie się na szaloną, radosną rozrywkę, na niczym niezmąconą frajdę. Krwawy styl i przegięte, ale spójne ze światem akcje przypominają komiksy z Lobo, filmy Tarantino czy serię o Ashu Sama Raimiego. Liczy się tu zaskakiwanie pomysłami, posępna atmosfera i drastyczność. Momentami Eric Powell sięga po ryzykowne tematy, lecz między innymi to czyni jego dzieło tak piekielnie wciągającym. Autor ryzykuje i w konsekwencji wygrywa najwyższą nagrodę. Dosłownie. Mówimy przecież o pięciokrotnym zdobywcy Nagrody Eisnera nazywanej komiksowym Oscarem.
W pisaniu scenariuszy ze znanymi motywami ważna jest popkulturowa świadomość, a Powell w "The Goon" wykazuje się dużą wiedzą na ten temat – wie, co i jak wykorzystać. Nawiedzony dom, zombie, walka dwójki monstrualnych istot, samotny rewolwerowiec, wampiry... Przerabia te motywy na własną modłę. Umiejscawia w gangsterskiej rzeczywistości – która pozostaje spójna – i opowiada przeważnie w arcyciekawy sposób, nie szczędząc humorystycznych dialogów. Znajduje równowagę między absurdalnym humorem a powagą. Początkowo na to się nie zapowiada, lecz później zaczynają pojawiać się dramatyczne fragmenty, dzięki którym postacie nie są tylko zabawową kompanią. Niektóre sprawy zostaną odkryte dopiero w następnych tomach, a już teraz dręczą bohaterów.
W jednej z historii gościnnie pojawia się Hellboy Mike'a Mignoli. Występ może nie skłania do oklasków, ale Piekielnego Chłopca całkiem sprytnie włączono w akcję, a posłużenie się Kotem z Cheshire jest następnym wykorzystaniem popkulturowego bogactwa. Może to sugerować, że komiks składa się z niezwiązanych epizodów i niektóre faktycznie takie są, jednak wszystkie strony spajają powracające wątki, takie jak rywalizacja z Kapłanem Zombie.
W kreowaniu mrocznej atmosfery, oddawaniu scen jak z gatunkowych dzieł oraz rysowaniu emocjonującej bitki i ohydnych stworów Eric Powell sprawuje się doprawdy wybornie. Nawet gdy odchodzi od tradycyjnego, przerysowanego stylu, efekty są zdumiewająco dobre. Do wydania, ogólnie imponującego, mam małą uwagę: jest niekonsekwencja w zapisie myślnika. Raz jego rolę pełni dywiz (błąd), a innym razem już pauza (poprawnie). Drobiazg do poprawy przy kolejnych tomach. Natomiast wy koniecznie dodajcie "Zbira" do listy priorytetowych lektur.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz