Tancerze burzy

Tancerze burzy – recenzja książki

Dodała: , · Komentarzy: 0
tancerze burzy

Szogun to ma klawe życie... Władza. Niezmierzone bogactwa. Przepych. Piękne kobiety. I olbrzymi, imponujący pałac, z którego okien widać potężnych rozmiarów ogrody. I niebo. Zasnute ciężkimi chmurami. Gdyby wytężyć wzrok, być może udałoby się też dostrzec zwykłych, szarych ludzi. Pracujących ponad siły, rozpaczliwie próbujących obronić się przed trującymi oparami lotosu, ustrzec się przed czarnopłucem, chorobą, która dziesiątkuje mieszkańców wysp Shima. Ale powiedzmy sobie szczerze – po co szogun miałby wytężać wzrok? Dlaczego miałby go interesować los jego poddanych?

Młodego władcę interesuje głównie on sam. Jego najnowszą zachcianką jest tygrys gromu, gryf. Chciałby go dosiąść i tym samym stać się legendarnym tancerzem burzy. Tylko że tygrysy gromu wymarły. Podobno. Ale to tylko szczegół. Z misją pochwycenia stworzenia zostaje wysłany łowczy Masaru w towarzystwie wiernej drużyny – w tym córki Yukiko. I zaskakująco szybko okazuje się, że schwytanie gryfa jest bułką z masłem w porównaniu do tego, z czym przyjdzie im się zmierzyć później.

W świecie stworzonym przez Jaya Kristoffa realną władzę mają dwa podmioty: szogun i Gildia, która pilnie strzeże sekretu wytwarzania lotosowego paliwa, na którym opiera się cała gospodarka wysp Shima. Obie strony tolerują się, ale w pewnym momencie okazuje się, że ich interesy stoją ze sobą w sprzeczności. A gdzie dwóch się bije...

  • 1 strona
Wczytywanie...