
Urban fantasy stanowi ciekawą odmianę fantastyki, będącą krzyżówką elementów typowych dla high fantasy z atmosferą miejską, niejednokrotnie przy wysokim poziomie zaawansowania technologicznego, tworząc w rezultacie bardzo unikalną mieszankę. Z jednej strony, taka kombinacja jest pełna sprzeczności, jednak w odpowiednich rękach utworzony w ten sposób obraz może się poszczycić dużą dozą oryginalności, która naprawdę potrafi wciągnąć czytelnika, niejednokrotnie go zaskakując. Tym razem na tapet trafił u mnie "Szczynściorz" Pawła Famusa. No to zobaczmy co wyszło, gotowi?
Szczynściorz, zwany też Powracającym. Opowieści na jego temat mówią, iż jest to osobnik o ogromnej mocy magicznej, który dzięki tajemnym technikom pojawia się na świecie raz na jakiś czas, przekazując swe wspomnienia kolejnemu wybrańcowi celem wypełnienia jakiejś sekretnej misji. I tak się złożyło, że tym razem kamień, który zaklęto celem wyzwolenia tej wiedzy w jej powierniku, został wstawiony w bruk na rynku w Cieszynie i wybrał na swój cel pewnego młodego studenta. To zaś inicjuje konflikt pośród magów, spośród których wielu poszukuję nowego wcielenia maga celem przejęcia jego mocy. Całości zaś przygląda się pewne starożytne bóstwo, które ma nadzieję wykorzystać tę sytuację do swojego powrotu i utopienia świata w rozpaczy i cierpieniu. Szczynściorz jednak szybko przestaje być bezbronny i może też liczyć na dobrych sojuszników. A choć goni go natłok innych obowiązków – między innymi zbliżające się kolokwia – zwyczajnie trzeba znaleźć czas na wypełnienie swych mistycznych powinności.
Ukazany w historii świat składa się przede wszystkim z Cieszyna i Krakowa. Pod tym kątem nie da się zaprzeczyć, autor odstawił kawał dobrej roboty. Z drugiej strony, nie jest to nic zaskakującego, biorąc pod uwagę jego więzi z oboma miastami. Wydarzenia pod kątem miejsca zostały bardzo dokładnie opisane. Brak mi kompletnej wiedzy, a warto pamiętać o zmianach na przestrzeni lat, ale mam wszelkie powody by wierzyć, że topografię obu tych lokacji ukazano bardzo wiernie. Co więcej, warto też zwrócić uwagę na sposób, za pomocą którego w tkankę tych miast wpleciono aspekt magiczny. Poszczególne punkty na mapach skrywają różne lokacje, od posiadłości magów, przez ich akademie i ogrody po nawet schrony przygotowane z myślą o wszelkich paranormalnych katastrofach. W efekcie powstaje naprawdę ciekawy wzór, który pomaga wciągnąć czytelnika.
Czymś, na co moim zdaniem warto zwrócić uwagę w temacie świata ukazanego w książce, są relacje istot magicznych z niemagicznymi, zwanymi "normalniakami". Moim zdaniem, pod tym kątem książka jest naprawdę dobra. Dla przykładu, Rowling też stworzyła imponujący świat magiczny, jednak jest on strasznie oderwany od tego pozbawionego mocy magicznej. Najlepszym tam tego aspektem są czarodzieje, którzy kończą w strasznie dziwnych strojach wskutek prób wtopienia się w otoczenie. Tutaj ukazano to znacznie sensowniej. Magowie mają skuteczne sposoby na zamaskowanie się przed zwykłymi ludźmi, ale nawet ci najbardziej starożytni orientują się jak działa obecne społeczeństwo. Choć niekoniecznie za tym przepadają, nie mają problemów z posługiwaniem się technologią normalniaków. Powiem więcej, nowoczesne rozwiązania techniczne osób niemagicznych mają wpływ na świat magiczny, tworząc nowe techniki. Rozwiązanie zarówno ciekawe, jak i przekonujące.
Co do bohaterów historii, to tutaj sprawa jest dość nietypowa. Postaci, oczami których mamy okazję ujrzeć rozgrywające się wydarzenia, jest kilka, jednak o naprawdę niewielu z nich mamy okazję dowiedzieć się coś więcej niż podstawowe informacje. Szczególnie ciekawym przypadkiem jest tytułowy Szczynściorz, który mimo bycia punktem centralnym rozgrywających się na kolejnych stronach wydarzeń, przez pół książki niemal nic nie mówi. Później sytuacja ulega zmianie, jednak skala pozostaje ograniczona. Zwraca też uwagę fakt, że w ramach kolejnych starć trup ściele się gęsto, również pośród nich. Co więcej, w wielu przypadkach śmierć jest kompletnie nagła i niezapowiedziana – ktoś był, nagle bum i go nie ma. Dość nietypowe rozwiązanie, choć nie zaprzeczam, biorąc pod uwagę liczbę starć i potyczek, nie jest też kompletnie zaskakujące. Warto również zwrócić uwagę, iż mają do czynienia także z bardzo przyziemnymi jak na magów problemami. A to konieczność dobrego wypełnienia misji żeby wyjść za mąż, uprowadzone przez drugą połówkę dzieci czy walka o równouprawnienie pod kątem praktykowanej formy magii.
Co do głębszego przesłania historii, w tej kwestii nie da się powiedzieć wiele. Nagle pojawia się osoba obdarzona ogromną mocą, co wyzwala konflikt w świecie magii, tak ze strony pojedynczych indywiduów jak i całych organizacji. On sam z czasem podejmuje się ważnej misji, jednak nadal stanowi jedynie pewien element całości, napędzający to wszystko lecz trochę oderwany od reszty rzeczywistości. Warto zwrócić uwagę na poczucie humoru, jakim jest naznaczone to dzieło. Jest ono dość nietypowe i uderza bez ostrzeżenia, co sprawia że zyskuje na mocy. Podczas lektury można nagle wybuchnąć śmiechem, bo choćby mroczna siła uwielbia muzykę rockową. Niedorzeczne, ale też zwyczajnie śmieszne.
Podsumowując, na kartach tej książki przyjdzie nam stawić czoła historii, która jest pod różnymi względami wymyka się schematom. Mieszanka ukazanego nam świata, postaci i bitew tworzy obraz, który z jednej strony może i nie kryć w sobie jakiejś ukrytej głębi, ale potrafi w zaskakujący sposób wciągnąć i dać niejedną okazję do śmiechu, czy to nad jakąś dziwnością czy eastereggiem. Biorąc pod uwagę, że jest to pierwsza część serii, na pewno będę wyczekiwał wieści o kolejnych.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz