Święte blizny

3 minuty czytania

święte blizny, okładka

Flirt z paradoksem. Dokładnie to zaoferowała nam Kathleen Duey poprzez Franklina w "Głodzie dotyku". Żadne arcydzieło, ale ciekawa pozycja w oryginalnym uniwersum, tak właściwie w sam raz do czytania w podróży. Właśnie takiej książki potrzebowałem, aby oderwać się na chwilę od maturalnych przygotowań, więc drugi tom w paczuszce od listonosza uradował mnie niezmiernie.

Sięgając po "Święte blizny" uśmiechnąłem się na widok znajomych gwiazdek i półksiężyców na pasach oplatających dziewczynę z okładki. Aż szkoda, że po chwili musiałem się skrzywić, a to za sprawą nieco innej szaty graficznej drugiego tomu. Obie okładki "Głodu dotyku", wraz z grzbietem, były utrzymane w jednolitym kolorze. Tym czasem na tylnej stronie "Świętych blizn" straszy jakiś zielonkawo-żółty prostokąt. Zrezygnowano również ze "skrzydełek", będących zaginanym do środka przedłużeniem okładek. Nie, żeby były mi szczególnie potrzebne, ale irytujący jest fakt, że każdy tom trylogii, stojącej na półce, jest z innej parafii. Jakby tego było mało, okazało się, że postanowiono zmniejszyć czcionkę tekstu.

Jakkolwiek niezrozumiałe są dla mnie te zmiany, należy przejść do sedna, czyli treści. Sadima dalej przebywa z Somissem, Franklinem i porwanymi chłopcami w ukrytych grotach. W jej uczuciach nic się nie zmieniło – ciągle kocha Franklina, a nienawidzi Somissa. Życiowym celem staje się uratowanie chłopców wraz z ukochanym. Wystarczy tylko wychwycić odpowiedni moment... Lecz wydaje się, że może on wcale nie nadejść przez pasywną postawę Franklina. Sadima zmuszona jest więc przewartościować swoje uczucia i dokonać kilku ważnych wyborów. Hahp tymczasem jest cały i zdr... Znaczy się ma się lepi... Robi post... No, może powiem po prostu, że żyje. Życie w akademii jest coraz trudniejsze, a sprawy nie poprawia Gerrard, który jest mniej pomocny od pań w okienku informacyjnym PKP. Zresztą czy może być coś gorszego od tego, że klejnot, którym robisz jedzenie, zaczyna nagle palić ci ręce do żywego mięsa?

Fabuła dalej podzielona jest na dwie części – tę Sadimy i Hahpa. Początkowo odniosłem wrażenie, że jest to oddzielenie słabszej historii od ciekawszej. Fragmenty o dziewczynie wręcz wieją nudą aż do momentu ucieczki. W kółko czytamy o tym, że tak bardzo chce uciec wraz z dzieciakami, że martwi się o Franklina, jest jej źle, ale się nie poddaje – ogólnie "Och, jaka to ze mnie Matka Teresa". Natomiast historia Hahpa trzyma w napięciu od samego początku do końca. Mamy tu nieustanne zwroty akcji, nieprzewidywalne sytuacje i ogólny ciężki klimat przygnębienia oraz strachu. W pewnym momencie zacząłem się łapać, że po każdym fragmencie Hahpa myślę: "O nie, znowu ona".

Całe szczęście, że po ucieczce z groty wszystko się zmienia. Dochodzi do istotnego wydarzenia, którego zdradzenie wam, drodzy czytelnicy, byłoby zbyt dużym spoilerem. W każdym razie całość staje się nie tylko ciekawsza, ale doprowadza do zakończenia, które otwiera przed panią Duey wiele interesujących możliwości rozwoju fabuły. I wtedy podział na króciutkie fragmenty nabiera sensu.

Mimo wszystko nie należy zapominać, że cała trylogia kierowana jest głównie do młodszych odbiorców. Nieco starszych mogą irytować pewne naiwności, pojawiające się tu i tam. Przykładowo Franklin chodzi nieustannie do miasta kraść jedzenie oraz różne rzeczy, nie pomijając kołder czy koców. Nawet w najprymitywniejszym społeczeństwie, po powtarzających się włamaniach i kradzieżach, przygotowano by wcale skuteczną zasadzkę czy też zarządzono poszukiwania na szeroką skalę.

W 90% książki dla młodszych czytelników kończą się happy endem. Tutaj także można takowy przewidywać, ale po ukończeniu drugiego tomu trylogii już nie jestem taki pewien, czy wszystkim bohaterom będzie dane go dostąpić. Kilka mankamentów psuje ogólny odbiór tej pozycji, aczkolwiek dalej jest ona warta uwagi. Wszystkim, którym podobał się tom pierwszy, polecam kupić, nie będziecie żałowali. Pozostałych nie namawiam, bo tu już taki pewny nie jestem.

Dziękujemy wydawnictwu Akapit-Press za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
6.75 Średnia z 4 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...