Surogaci

6 minut czytania

Jest tajemnicą poliszynela, że kuluarami w możnych willach hollywoodzkich potentatów filmowych rządzi jedna i na dodatek wyjątkowo zmienna dziewka – moda. Nie trzeba mieć umysłu Einsteina lub zmysłów tropicielskich Holmesa, aby dojść do tego logicznego wniosku. Wystarczy pobieżnie przeanalizować historię premier filmowych, pochodzących prosto z planów "Fabryki Snów". Swego czasu mieliśmy powrót do starożytno-średniowiecznych klimatów, który zapoczątkował sukces kasowy "Gladiatora" Ridleya Scotta. Potem przyszedł czas na reanimację i odkurzenie dawnych bohaterów – Johna McClane'a, Rambo, Dr Henry'ego Jonesa czy Terminatora. Natomiast obecnie panuje mocny trend na ekranizacje czegokolwiek związanego z komiksem, co nie jest wcale szokującą informacją, patrząc na pieniądze, jakie przyniósł "Spider-Man" czy "Superman". Co interesujące, tym razem bogacze hollywoodzcy ochoczo dają pieniądze również tym reżyserom, którzy czerpią inspiracje z tytułów może mniej popularnych, ale równie klasycznych i skłaniających do głębszych refleksji.

Surogaci

Może i byłoby wszystko wspaniale, w końcu miło jest obejrzeć na ekranie jakieś frapujące uniwersum z historią skłaniającą do myślenia, gdyby nie dawano tej mamony byle komu. Niestety, nie wszyscy mogą być takimi wizjonerami jak Zack Snyder, a sama podstawa, jaką jest komiks, to często za mało. Przekonał się o tym boleśnie nawet sam Frank Miller (autor historii obrazkowych takich jak "Sin City" czy "300"), gdy w swoim debiucie reżyserskim koncertowo spartolił "The Spirit".

SurogaciSurogaci

Kolejną ekranizacją komiksu, która trafiła na ekrany polskich kin, są "Surogaci". "The Surrogates" to futurystyczna, składająca się z pięciu tomów, rysunkowa opowieść autorstwa Roberta Venditti. Uniwersum jest stosunkowo świeże, gdyż pierwszy zeszyt pochodzi z 2005 roku, lecz częste porównania do kultowego "Łowcy androidów" i sukces, jaki osiągnęła ta intrygująca wizja przyszłości, skutecznie zanęcił producentów filmowych do wykupienia praw, pozwalających na przeniesienie marki na duży ekran. Na stołku reżyserskim osadzono niejakiego Jonathana Mostowa, który pozwolił się poznać szerszej publiczności za sprawą efekciarskiej i mocno kontrowersyjnej kontynuacji legendarnej serii – "Terminator 3: Bunt maszyn". Mocno dyskusyjna decyzja, jeżeli pytacie mnie o zdanie, ale zachowam ostatki obiektywizmu i nie będę pisał, co myślę o jego ostatnim "dziele".

Surogaci

Tym bardziej, że pierwszą podstawą do obaw był oficjalny zwiastun, który owszem – prezentował się nieźle, ale przedstawiał film jako typową futurystyczną historyjkę z mnóstwem efektów specjalnych, pościgów i strzelanin; gdzie Bruce Willis ponownie zabawi się w Pana Prawo i Porządek, skopie kilka tyłków i rzuci jakimś kolejnym, pełnym patosu tekstem. Polski plakat też nie pozostawiał złudzeń: tekst "Tylko on może nas ocalić!", powodował u mnie niesmak. No i nie oszukujmy się, chociaż Willis ma u mnie nieograniczony kredyt zaufania, to czas leci, a aktor nie młodnieje. To już nie jest ten sam cyniczny skurwiel z papierosem w ustach, który potrafi podnieść swoją charyzmą nawet najgorszy koncept fabularny. Wizja 54-letniego, podstarzałego agenta FBI, prawiącego morały oraz nawijającego o doli i niedoli człowieka, potrafiła przyprawić mnie o gęsią skórkę. Czy obawy były słuszne? Niestety.

Surogaci

Rok 2054 to czas kiedy człowiek jest absolutnie wolny i może spełniać swoje najskrytsze marzenia bez żadnych obaw i ograniczeń. Powodem tego jest rewolucyjny wynalazek doktora Lionela Cantera (James Cromwell) – "Surogacja". "Surogaci" to idealne maszyny-sobowtóry, sterowane myślami człowieka, które są zdolne praktycznie do wszystkiego i nie posiadają fizycznych ubytków ludzkiego ciała. Początkowo stworzone dla ludzi ciężko chorych i niepełnosprawnych (możliwość pełnego powrotu do społeczeństwa) oraz dla wojska (wirtualne, bezkrwawe konflikty), z czasem trafiły do cywilnych użytkowników. Możliwości, jakie daje ten wynalazek (brak chorób i urazów, idealne wersje nas samych), stopniowo uzależniły i sparaliżowały społeczeństwo, do tego stopnia, że nastąpiła jego całkowita izolacja, a jedyny kontakt odbywa się właśnie za pomocą maszyn.

Surogaci

Spada przestępczość, morderstwa istnieją już tylko w legendach, a gwałtowni osobnicy są z łatwością "neutralizowani". Dla nielicznych ludzi, sprzeciwiających się idei "Surogacji" (zwanych pogardliwie "workami z mięsem"), powstają specjalne getta, gdzie wstępu nie mają maszyny. Dowodzi nimi tajemniczy Prorok (Ving Rhames), który z iście fanatyczną maksymą głosi, że ludzie żyją w kłamstwie i zatracili swoje ideały.

Pozorny pokój i rajską rzeczywistość zakłóca przerażające morderstwo. Ktoś zaczyna polować na Surogatów i ich ludzkie odpowiedniki, a jego pierwszą ofiarą jest Jarid Canter, jedyny syn ojca rewolucji obyczajowej. Do akcji wkracza agent FBI Greer (Bruce Willis) i jego partnerka agentka Peters (Radha Mitchell). Utopia zaczyna powoli się rozpadać i stopniowo toczy ją zgnilizna.

SurogaciSurogaci

Przy tworzeniu komiksu Venditti kierował się doniesieniami mediów, traktujących o osobach głęboko uzależnionych od Internetu i swoich wirtualnych tożsamości. Postanowił przedstawić interesujący koncept futurystycznego świata, zadając przy tym pytanie, co by było, gdybyśmy nigdy nie wychodzili z domu, a zastępowałby nas roboty, stanowiące obraz naszych odwiecznych marzeń oraz pragnień? Czy takie wirtualne zbieranie doświadczeń nie obdarłoby nas z naszej własnej osobowości? Gdzie jest granica człowieczeństwa i czy na pewno powoli nie jest właśnie przekraczana?

Surogaci

Jeżeli jednak liczyłeś na ambitne dzieło i krystaliczne odzwierciedlenie komiksu, to pomyliłeś adresy. Niestety, film to kolejna banalna i widowiskowa historyjka rodem z Hollywood. Jest zwyczajnie, schematycznie oraz tendencyjnie, a zamiast porządnego kina z przejmującą intrygą i drugim dnem dostajemy typowe efektowne mordobicie, z nieudolnym knowaniem. Mostow ponownie zaprzepaścił okazję, a co za tym idzie, dobrą podstawę zamienił w mdłą papkę, gdzie od samego początku widza traktuje się jak idiotę, pokazując mu, kto tu jest zły i nieludzki, a kto jest nieskazitelnie dobry oraz heroiczny.

Surogaci

Scenariusz "Surogatów" ponownie serwuje nam opowieść o twardym facecie po przejściach, który może i jest znakomity w łapaniu wykolejeńców, ale w życiu rodzinnym kompletnie sobie nie radzi. Niby Willis nie wypadł źle, ale umówmy się, że aktor przyzwyczaił nas do roli twardych skurczybyków, którzy zabijają tabuny przeciwników z ironicznym uśmiechem na ustach, rzucając przy tym cynicznymi tekstami jak z rękawa. W końcu nie pokochaliśmy go za granie uczuciowców, którzy lamentują pod drzwiami niewiernej żony, nie? Dialogi też pozostawiają niestety sporo do życzenia. Są po prostu drętwe i bezbarwne. Gdzie się zapodział smakowity klimat Vendittiego? Człowiek podczas seansu zadaje sobie bez przerwy pytanie, jak do ciężkiej cholery można to było spieprzyć?

Surogaci

Paradoksalnie jedynym światełkiem w tunelu jest właśnie Bruce Willis, lubujący wcielać się w tego typu herosów. Greer to zmęczony życiem charakternik, który w sytuacjach krytycznych pokazuje pazur i nie daje łatwo za wygraną. Przeciwnicy aktora zapewne znów zaczną kręcić nosem, że przez cały film "jechał na jednej minie twardziela i tylko w nim był, ale niekoniecznie grał". Jednakowoż ja uważam, że znowu zrobił swoje i wyszło mu to całkiem nieźle – szczególnie na tle reszty. Całkiem znośnie wypadł też James Cromwell, pomimo tego że rolę w "Surogatach" dostał epizodyczną. Ogólnie ciężko mi kogoś jeszcze wyróżnić, bo reszta obsady niczym szczególnym się nie odznaczyła. Jak to w filmach akcji, pod względem gry aktorskiej jest przeciętnie.

Surogaci

Oczywiście, jeżeli popatrzymy przez pryzmat kina akcji, film prezentuje się solidnie. Zapierające dech w piersiach pościgi, trzymająca w napięciu fabuła i emocjonujące strzelaniny to coś, co powinno zadowolić każdego konesera gatunku. Dzięki niebiosom, mimo tego że Mostow po raz kolejny przeszedł obok tematu, udało mu się przemycić odrobinę klimatu zawartego w komiksie. Surogaci to idealne odbicia nas samych – chodząca doskonałość. Jednakowoż to, co wygląda na prawdziwe i rzeczywiste, jest tak naprawdę całkowicie pokryte fałszem i zakłamaniem. Ludzie bez maszyn to tak naprawdę żałosny i twardy obraz rzeczywistości – niezadbane, nieradzące sobie nawet z najprostszymi problemami i bojące się wyjść na zewnątrz istoty. Piękna kobieta z niesamowitą osobowością, którą spotykamy w klubie, może okazać się tak naprawdę podstarzałą matką z depresją lub... grubym i obleśnym facetem. Analogia do współczesnego społeczeństwa internetowego jest aż nazbyt widoczna. Wrażenie robi też scena przedstawiająca futurystyczny konflikt oraz ta z niecodziennymi używkami.

Surogaci

Film od strony technicznej prezentuje się całkiem porządnie. Efekty specjalne i oprawa dźwiękowa, choć nie zasługują na peany, potrafią ucieszyć oko, ucho i nasze podniebienia.

"Surogaci" to frapujący świat i niezły koncept fabularny, ale jak to w filmach akcji, wyszła z tego raczej ładna historyjka z przesłodzonym zakończeniem niż coś zmuszającego do myślenia. Jeżeli nie nastawiacie na coś głębszego, tylko na porządną akcję, strzelaniny i liczne zwroty akcji (jeden był nawet zaskakujący!), a po seansie macie perspektywę kilku "głębszych" w lokalnym pubie z przyjaciółmi – to narzekać i żałować pieniędzy nie powinniście. Bo film jest taki jak dania w fast-foodzie. Może i są niezdrowe oraz tylko chwilowo zaspokajają apetyt, ale czasem trudno sobie odmówić "wrzucenia na ruszt" serwowanych tam potraw. Zawsze to jakaś niezła i miła dla podniebienia odskocznia od wyszukanych frykasów, a jeden hamburger chyba nam jeszcze nigdy nie zaszkodził?

PS. Fani solidnego kina akcji z Brucem Willisem mogą dorzucić półtora punktu do tej oceny.

Recenzja ukazała się na mocy współpracy z Trzynastym Schronem.

Ocena Game Exe
4.5
Ocena użytkowników
6.36 Średnia z 7 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Moim zdaniem trochę przesadziłeś z oceną. 4,5 to trochę za mało. Film jest co najmniej przyzwoity, ma też w sobie jakieś pomysł. Trochę podciągnę mu ocenę w ocenach użytkowników (choć może też trochę nad wyrost).

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...