“Star Trek: Picard” mocno podzielił widownię. Choć krytycy zazwyczaj wyrażali się bardzo ciepło o nowym serialu w tym legendarnym uniwersum, a wielu fanów z równym uznaniem wypowiedziało się na temat serii, to produkcja znalazła się pod obstrzałem niemałej liczby odbiorców. Przeważają w niej oddani, wieloletni pasjonaci “Star Treka”, którzy twierdzą, że “Picard” jest jakimś ponurym żartem i mocno żeruje na nostalgii. Pojawiają się argumenty, że wykorzystano ikonicznego bohatera sagi do stworzenia sztampowego serialu sci-fi, który nie posiada ani krzty optymistycznego ducha serii stworzonej przez Gene’a Roddenberry’ego.
Czy ten i kilka innych zarzutów są słuszne – nie mnie oceniać. Jednak do krytyki postanowił odnieść się Jonathan Frakes, reżyser oraz aktor wcielający się w skórę innej kultowej postaci – Williama Rikera, prawej ręki Jean-Luca Picarda. Jest on zdania, że to całkowicie naturalne zachowanie, które zawsze pojawia się wraz z wprowadzeniem czegoś nowego do uniwersum. Na dowód tego przypomina o fali sceptycyzmu, z jaką spotkało się kultowe “Następne Pokolenie” zaraz po pilotażowym odcinku.