"Smocze proroctwo" to pierwszy tom rozpoczętej przez wydawnictwo MAG sagi fantasy (za granicą ukazało się już osiem części). Kim są bohaterowie? Oczywiście smokami, a ściślej mówiąc: smoczętami. Świat rozdziera wojna, której stawką jest władza – bój toczą o nią trzy kandydatki mające u swoich boków różnych sojuszników. Istnieje jednak ugrupowanie Szponów Pokoju pragnące położyć kres morderczym starciom i rosnącej ciągle liczbie ofiar. Przepowiednia głosi, że zdoła tego dokonać piątka małych smocząt. Z tego powodu bohater, Łupek, wraz z czwórką przyjaciół jest wychowywany w tajemnicy i odosobnieniu – do czasu, gdy postanawia uciec, odnaleźć swoją rodzinę i samodzielnie zdecydować o własnym przeznaczeniu.
Szczerze mówiąc, nie jestem wielbicielem fantasy dla młodszych czytelników i miałem obawy przed sięganiem po "Smocze proroctwo". Co przemawiało za serią "Skrzydeł ognia"? Przede wszystkim pomysł na świat, w którym żyją i rządzą smoki. Pojawia się pytanie: gdzie są waleczni ludzie? Od razu informuję: nie zabrakło ich, choć nie pełnią tak znaczącej roli, jak można byłoby podejrzewać. Ogólnie wykreowane przez Tui T. Sutherland realia są całkiem interesujące i atrakcyjne, zwłaszcza dla osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z fantastyką oraz pasjonujących się wielkimi, latającymi gadami o odmiennych atutach – bo warto zaznaczyć: nie każdy tutaj zionie ogniem i jest zielony, to zależy od rodzaju smoka. Ten podział także stanowi zaletę książki, zwłaszcza że na samym początku znajdziemy świetne wprowadzenie do lektury, czyli krótką charakterystykę oraz ilustracje poszczególnych gatunków.
Jednakże świat "Smoczego proroctwa" co większych wyjadaczy fantasy może nieco rozczarować, ponieważ mimo oczywistej idei, która może się podobać (smoki!), niewiele w nim naprawdę godnych uwagi pomysłów. Poza tym informacji jest trochę mało i przydałoby się pewne rozbudowanie miejsca akcji. Zapewne nastąpi to w kolejnych tomach, w których prawdopodobnie będziemy odkrywali pominięte aspekty Pyrri. Sama historia zaskakuje tylko pod jednym względem: częstotliwość zabijania stawia pod znakiem zapytania kwestię adresatów powieści. Giną nie tylko starsze smoki, lecz również niewyklute, a wrogowie nastoletnich (jakby nie patrzeć) bohaterów od początku chcą się ich pozbyć w wiadomo jaki sposób. Wychowanie protagonistów też jest dalekie od sielanki, ponieważ Łupek i reszta traktowani są przedmiotowo i nikt kompletnie nie liczy się z ich uczuciami. Jest to o tyle dziwne, że dotyczy członków pacyfistycznej wszak grupy, Szponów Pokoju – czy takie zachowanie w stosunku do wychowanków nie kłóci się z głoszonymi przez nich ideałami?
Moim zdaniem pokazuje to niekonsekwencję autorki, która tak bardzo chce zaskakiwać i zaznaczać prawdziwość historii za pomocą okrutnych postaci bądź brutalnych zwrotów akcji, że wpada w pewną przesadę. Z drugiej strony "Smocze proroctwo" to przykład literatury dla młodszych czytelników, więc fabuła bywa naiwna, co przejawia się choćby w rozwleczonych dialogach albo cierpiących na tę samą przypadłość sytuacjach. Nastoletni bohaterowie cechują się trochę dziecinnym myśleniem, choć można to samo napisać także o kilku dorosłych postaciach (np. nadmiernie zła królowa nadużywająca słowo "ekscytujący").
Niemniej skłamałbym, gdybym napisał, że tytuł napisany przez Tui T. Sutherland kompletnie nie przypadł mi do gustu. "Smocze proroctwo" czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Mimo widocznej czasem drastyczności, powinno być dobrym pomysłem na lekturę dla osób zaczynających karierę mola książkowego, szczególnie, iż na horyzoncie widać już następne tomy. Pozostałym radzę potraktować serię "Skrzydeł ognia" jako ciekawostkę, bo oprócz smoków, próżno doszukiwać się w książce interesujących motywów, zaś fabuła również do najoryginalniejszych nie należy (pod koniec nawet występuje tani i niepotrzebny cliffhanger – dowód na to, że autorka pisała pod pewien schemat).
Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz