A kiedy przyjdzie także po mnie…
Chociaż postać Śmierci wykreowanej przez Neila Gaimana mogliśmy poznać już w kultowym "Sandmanie", to dzięki omawianemu zbiorowi dostajemy wszystkie historie z tytułową bohaterką w jednym tomiszczu. Pytanie, na ile przypomina ona dzierżącą kosę istotę w czarnym płaszczu?
Otóż wizerunek utrwalony w świadomości ludzkiej zostaje przez Gaimana złamany. Jak się okazuje, Śmierć to młoda, pogodna i sympatyczna dziewczyna, ubierająca się na czarno oraz nosząca wisiorek z krzyżem Ankh. Na tym oryginalność dzieła się nie kończy.
Już pierwsze opowiadania dają nam solidny przedsmak tego, co czeka na nas w większości tomu, choć stoją na niższym poziomie niż kolejne historie. Esencją zeszytu są właśnie dwie rozbudowane opowieści zatytułowane "Wysoka cena życia" oraz "Pełnia życia". Pierwsza z nich traktuje o młodzieńcu imieniem Sexton, który planuje popełnienie samobójstwa. Od zrealizowania swych zamiarów odciąga go uosobienie Śmierci, młoda dziewczyna imieniem Didi i trzeba oddać twórcy, że zmiana, jaka zachodzi na przestrzeni kilkudziesięciu stron w Sextonie, została ukazana znakomicie. Podobne pochwały należą się za budowanie intrygującej relacji Didi i chłopaka. Wszystko ma tutaj swój głębszy cel i nawet pomimo lekkiego przesłodzenia, historię pochłania się jednym tchem. Gaiman wchodzi w psychikę swoich postaci, zmuszając do przemyśleń także czytelnika. Z ręką na sercu, o ilu utworach można powiedzieć to samo?
"Pełnia życia", druga obszerna część albumu, kontynuuje historie mającą początek jeszcze w "Sandmanie", mianowicie związek dwóch lesbijek, Hazel oraz znanej piosenkarki Foxglove. Ich zażyłość nie należy do łatwych, sytuację komplikują ciągłe wyjazdy Foxglove oraz konieczność ukrywania ich związku w obawie przed reakcją ze strony publiczności. Równie interesująca jest więź łącząca wokalistkę z jej agentem czy nawet ochroniarzem. To zresztą zaleta całego albumu – Gaiman kreuje świetne i pełnokrwiste persony. To już nie są tylko postacie z komiksów, lecz ludzie pełni emocji, obaw i skrytych pragnień, co robi jeszcze większe wrażenie, gdy uświadomimy sobie, jak bardzo są oni zwyczajni i jednocześnie w swej normalności niezwykli. Przedstawione opowieści są przede wszystkim uniwersalne. Traktują o zwykłych ludziach stojących w obliczu tragedii lub przeżywających gorsze momenty, o trudnych do podjęcia decyzjach, rozczarowaniach i marzeniach.
Oprawa graficzna nie powala, czasem bywa niewyraźna i całkowicie pozbawiona detali, innym razem zaś trudno wyobrazić sobie w danym miejscu odmienne ilustracje. Niemniej spełnia swą rolę, lecz przy poszczególnych zeszytach Gaiman współpracował z różnymi rysownikami i nie każdy równie udanie poradził sobie z przedstawieniem Śmierci. Inna sprawa, że to komiks tak mocno oparty na opowiadanej historii, że kwestie wizualne, choć w wielu miejscach udane, pozostają w cieniu fabuły.
Paradoksalnie tom, którego bohaterką jest Śmierć, najwięcej mówi nam o życiu, co rusz zmuszając do refleksji. A wszystko to przyodziano w czarne szaty pogodnej Śmierci. Polecam absolutnie wszystkim, bez względu na upodobania, a w szczególności osobom, które uważają komiksy za medium nie pozwalające na poruszanie ważkich tematów.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz