Kolejny tydzień, piątek i weekend oznacza kolejny odcinek naszego erpegowego cyklu. Dziś moja nieskromna osoba przedstawi Wam doskonałe, sklecone z pełną maestrią mych czcigodnych macek, recenzje gier planszowych i karcianych w związanym z nimi bloku – "Recenzje z Ktulu".
Zapewne wielu z Was w swej erpegowej karierze omijało gry planszowe w myśl stwierdzenia "no tak jakoś...". No właśnie, tak jakoś się nie składało, bo dziwne to to, bo drogie, bo czasu pożera masę, a przecież jeśli już go trawić, to na POWAŻNE rozrywki, czyli pełnoprawne sesje RPG. Nic bardziej mylnego, moi drodzy, nieszczęśni, potencjalni kultyści. Wyprowadzimy Was z błędu krok po kroku, zaczynając od przedstawienia jednej z najbardziej klasycznych planszówek w historii, dodamy recenzję rodzimej, fantastyczno-historycznej karcianki, a całość zwieńczymy wywiadem z jej twórcami, odnoszącymi sukcesy na międzynarodowych targach w Essen. Fhtagnujce!
Gry planszowe mają to do siebie, że znakomita ich większość polega na rywalizacji między graczami. "Horror w Arkham" to jedna z niewielu tak znanych, rozbudowanych i świetnych produkcji, których podstawą jest kooperacja, łączenie wysiłków w obliczu niewypowiedzianej grozy. Jeśli uwielbiacie świat stworzony przez Howarda P. Lovecrafta, nie możecie pominąć tej gry. Jeśli nie, to najlepszy sposób na odkrycie nowej fascynacji.
"Teomachia" to zupełnie inna rozgrywka. Gra karciana stworzona przez polską grupę zapaleńców, na których natknąłem się podczas łódzkiego Kapitularzu. Gra fantasy robiona przez historyków? Takiej okazji nie mogłem sobie odpuścić, kupiłem więc, zagrałem, zrecenzowałem, a o resztę zapytałem samych twórców w dołączonym niżej wywiadzie.
Piątek z eRPeGie wpełza pod Wasze strzechy i do Waszych umysłów. Częstujcie się więc owocami naszego szaleństwa. Następnym razem Ktulu przedstawi swoje zdanie o grach "Runewars", "Neuroshima Hex" oraz o tym, jak pewnego razu musiał ocalić świat...
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz