Punkt Omega

4 minuty czytania

punkt omega, okładka

Po "Punkt Omega" Michała Protasiuka sięgnąłem zadowolony, przeczytawszy wcześniejszą pozycję z serii Behemot ("Epifania wikarego Trzaski"). Młody prozaik zaproponował czytelnikom ciekawą intelektualną rozrywkę, która przez krytyka Gildii.pl nazwana została "pierwszą w Polsce powieścią z gatunku steampunk". Nie ukrywam, że jest to lektura wymagająca, ale jej wysoki poziom jest wprost proporcjonalny do satysfakcji wyniesionej z czytania.

Jak sugeruje tylna okładka książki, akcja "Punktu Omega" rozgrywa się w miejscu przypominającym stary Poznań. Miastem tym rządzi surowy i bezwzględny burmistrz – Leon Lavouple, który na przestrzeni pięćdziesięciu lat panowania nad tym miejscem wprowadza w życie, jako obowiązujące całe społeczeństwo, swoje deterministyczne idee. Burmistrz–filozof, rządząc twardą ręką, tworzy społeczeństwo centralnie sterowane, którego przyszłość przy pomocy teorii deterministycznych jest znana i nie skrywa tajemnic. Życie w takim miejscu przypomina bytowanie w państwie totalitarnym, gdzie jednostka jest zastraszana i z każdej strony obserwowana. W tym społeczeństwie żywot człowieka jest nieistotny. Władza, określając programy nauczania oraz dyktując treści książek, surowo karze za odstępstwa od reguły. W mieście Lavouple’a każdy zna swoje miejsce i swoją rolę w społeczeństwie, teorie deterministyczne burmistrza stają się obowiązujące dla wszystkich, a ich złamanie jest karane nawet śmiercią. Widać, że autor powieści odwołuje się do ciekawych zagadnień oraz kreśli przed czytelnikiem brutalny świat, w którym burmistrz jest zdolny do wszystkiego, aby utrzymać władzę i porządek. Życie w ciągłym strachu oraz osaczeniu potrafi odcisnąć piętno na społeczeństwie. Czasem taka sytuacja może doprowadzić do buntu, dlatego Lavouple przewiduje taką możliwość i organizuje coroczny trzydniowy karnawał w mieście. W czasie tym wszystko zostaje odwrócone na opak. Z burmistrzowskich piwnic zostają wytoczone beczki z winem, na placach pojawiają się przebrani ludzie, tańce, muzyka i swawole wypełniają ulice. Trwa jedno wielkie świętowanie. Autor, odwołując się do Bachtinowskich teorii karnawalizacji, przedstawia kilkudniową huczną zabawę, która ogarnia wszystkich mieszkańców, a przez burmistrza traktowana jest jako wentyl bezpieczeństwa. Zdominowanemu przez monarchę społeczeństwu, żyjącemu w ciągłym strachu o jutro, potrzebny jest czas, w którym można odreagować stres i przez chwilę odpocząć od ciągłej obserwacji. Działając w ten sposób, przebiegły Lavouple stara się zgasić wszelkie przewroty władzy już w samym zarodku.

Już teraz można zauważyć, że świat wykreowany przez Michała Protasiuka jest ciekawy i pociągający. Karnawał jest jednak tylko prologiem do rzeczywistości zdominowanej przez władzę i determinizm. Wstępem do świata, w którym nadrzędną rolę pełni teoria skończonych automatów, mówiąca o tym, że wszechświat znajduje się w określonym położeniu, które jest wywołane jego poprzednim umiejscowieniem, a to jest wynikiem stanów jeszcze wcześniejszych i tak prawie w nieskończoność. Analizując określone stany wszechświata oraz dokładając do nich odpowiednie reguły, z dużym prawdopodobieństwem człowiek może przewidzieć, gdzie wszechświat znajdzie się za chwilę. Oznacza to tyle, że znając określone prawa, możemy przewidzieć swoją przyszłość! Michał Protasiuk w powieści poruszył ciekawe filozoficzne zagadnienia ludzkiej wiedzy i możliwości przewidywania niedalekiej przyszłości. Ubierając teorie w steampunkową szatę, dodał im tajemniczą oraz pociągającą nutę.

W mieście Lavouple’a przyszło żyć młodemu nauczycielowi matematyki – Genipo Hertzowi, którego zwyczajny żywot odmieni spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem. Tragiczny wypadek podczas karnawału, którego świadkiem jest główny bohater, na zawsze zmieni jego los. Genipo, prowadząc prywatne śledztwo w sprawie karnawałowego wypadku, powoli odkrywa podwójne życie swojego przyjaciela. Autor, pozostawiając czytelnikowi drobne ślady, zmusza go do myślenia i zabawy w detektywa. Odkrywając przed czytelnikiem kolejne karty tajemniczego dochodzenia, Protasiuk obnaża prawdę o świecie burmistrza Lavouple’a. Matematyk, gromadząc informacje o swoim przyjacielu, dowiaduje się o istnieniu tajemnej grupy spiskowej, która oczekuje przyjścia legendarnego proroka zwanego Nauczycielem, a wraz z nim prawdy objawionej. Genipo, poszukując tajemniczej organizacji, nie zdaje sobie sprawy, że ta już dawno zatacza kręgi wokół jego osoby. Matematykiem interesuje się również Stefan Skyggen – dowódca miejscowej policji, który od pewnego czasu zapatruje się na stanowisko burmistrza. Policjant, znając doskonale mechanizmy działania maszyny społecznej, postanawia dokonać krwawego przewrotu władzy. Jedyną osobą, która może mu w tym przeszkodzić, jest Genipo. Prywatne śledztwo matematyka przybliża go również do poznania prawdy o samym sobie i uzyskania wiedzy, na którą nie jest gotów ani on sam, ani jego przeciwnicy. Muszę przyznać, że przez większą część książki odczuwałem przyjemny dreszcz emocji, bacznie przyglądając się rozwojowi wydarzeń, a także odkrywając zakamarki i tajemnice miasta Lavouple’a. Tragiczne wydarzenia rozgrywające się podczas karnawału i prywatne dochodzenie Genipa nadają powieści niesamowitego kryminalnego charakteru, który uzupełnia urok starego miasta, z jego brukowanymi ulicami i kamienicami o malowniczych wnętrzach, a filozoficzny wydźwięk utworu pozwala rozważać go na długie godziny po przeczytanej lekturze.

Jak zaznaczyłem na początku, książka wymaga sporego skupienia od czytelnika. Język jest plastyczny i obrazowy, lecz w bardzo dużym stopniu nacechowany naukowym słownictwem, które niekiedy utrudnia lekturę.

Michał Protasiuk starał się stworzyć powieść o uniwersalnych wartościach. W pewnym stopniu udało mu się zrealizować ten cel, jednakże książka nie jest wolna od błędów, które czasem bardzo rzucają się w oczy. Z pewnością sama struktura fabuły mocno kuleje, a szczególnie jej końcówka. Początkowo akcja jest powolna i intrygująca, by pod koniec utworu nagle nabrać szybkiego pędu, w którym czytelnik może się pogubić. Naukowy żargon i odwoływanie się do filozoficznych definicji dla mniej wytrwałych będzie prawdziwą katorgą i lektura znudzi im się w połowie. Przemiana Genipa jest równie gwałtowna, co zakończenie powieści. Niesmak budzi również wyjaśnienie przez autora książki na swojej oficjalnej stronie internetowej wszystkich teorii, imion, nazwisk, które pojawiają się w utworze. Takie traktowanie z góry odbiorcy, któremu trzeba podać wszystko na talerzu, być może nie było celem Protasiuka, ale zabieg ten odbiera satysfakcję z samodzielnego odkrywania tajemnic – oczywiście strony nie trzeba odwiedzać. Mimo tych niedociągnięć, utwór jest ciekawą propozycją dla czytelników, którzy szukają intelektualnych wyzwań. Dla mnie w "Punkcie Omega" istotne było to, że w dobie powieści pisanych "na jedno kopyto", autor próbuje czegoś więcej, niż tylko zaprezentowania stereotypowych konstrukcji. Książkę tę, przy świadomości jej wad, śmiało mogę uznać za początek ciekawie zapowiadającej się twórczości Michała Protasiuka.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
4 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Przypadkiem natknąłem się na tę powieść w kartonach z tanimi książkami w Matrasie i zakupiłem ją za pięć złotych. Przeczytałem i...

Słabo. Książkę przede wszystkim czyta się bardzo ciężko i mozolnie. Fabuła nie powala, wkradają się nielogiczności. Filozoficzne rozważania są strasznie ciężkostrawne. Im bliżej było końca powieści, tym bardziej uważałem to wszystko za jakiś okrutny bełkot. Postacie płaskie, żadnego rozbudowania ich charakteru. Jako tako nakreślony jest jedynie Genipo, ale i on pozostawia wiele do życzenia. Poza tym często bohaterowie zmieniają bez żadnego wyraźnego powodu swoją osobowość. Opisu świata nie ma w ogóle. Żadnego wyjaśnienia jak działają maszyny predykcyjne, etc.

Dorzucając drew do pieca dodam, że korekta się nie popisała. Masa literówek, zmienione imiona i wiele chochlików drukarskich. Tragedia.

Niby niska cena (19,90 zł), ale szczerze powiedziawszy, moim zdaniem kompletnie nie warto.

4/10

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...