Birthright

3 minuty czytania

Richard A. Knaak to autor dobrze znany fanom fantasy, zwłaszcza tym, którzy zagrywają się w produkcje Blizzarda. Być może nie wszyscy z was wiedzą – albo nie pamiętają – lawiny spekulacji sprzed kilku lat, zanim jeszcze ogłoszono oficjalnie rozpoczęcie prac nad "Diablo III", dotyczących powstającej trylogii "Sin War" i jej potencjalnego wpływu na nową odsłonę historii o Panu Grozy. Tytułowa Wojna Grzechu stanowiła podstawę fabularną pierwszych dwóch części gry (przede wszystkim pierwszej, o której przeczytać mogliśmy w trakcie rozgrywki). To historia konfliktu rozgrywającego się u zarania dziejów świata Sanktuarium, której pierwszą odsłoną jest część zatytułowana "Prawo krwi".

Bohaterem książki jest niejaki Uldyzian, syn Diomedesa, wieśniak z niewielkiego miasteczka Seram. Choć jest człowiekiem po przejściach (jego syn i żona zmarli za sprawą straszliwej zarazy), prowadzi dość spokojne, pozbawione emocji i wyjątkowości życie. Osada, podobnie jak cały region, żyje według rytmu wyznaczanego przez dwie konkurujące ze sobą sekty – Zakonu Światła i Kościoła Trójcy, za których sprawą życie Uldyzjana, jego brata Medelna oraz dwójki przyjaciół – myśliwego Achiliosa i Serentii – zmieni się nie do poznania. Bardzo wcześnie odkrywamy, że obie religie służą zupełnie innym siłom niż te, w które wiarę deklarują. Uldyzjan, po rozpętaniu się monstrualnej burzy, która zniszczyła jego osadę i sprowadziła śmierć na sługusów Trójcy, jest zmuszony do ucieczki. Za sprawą nowej, urzekająco pięknej towarzyszki, Lylii, odkrywa w sobie pokłady nieznanej, starożytnej mocy nefalemów, ludzkich dzieci demonów i aniołów, które porzuciły Wojnę Grzechu, toczoną przez Wysokie Niebiosa i Gorejące Piekła, tworząc w tajemnicy przed nimi Sanktuarium. Właśnie teraz te dwie siły zaczynają zdawać sobie sprawę z istnienia nowego (jak na standardy nieśmiertelnych) pola walki, którym jest zarówno ten świat, jak i dusze jego mieszkańców.

Historia rozgrywająca się na długo przed wydarzeniami z pierwszej części "Diablo" nie odkryje przed czytelnikami zaznajomionymi z tymi realiami wielu nowych tajemnic. Niemniej Knaak prezentuje nam ten trzyczęściowy prequel w sposób tyleż smaczny, co ciekawy. Sami Mroczni Bracia w tej części przedstawieni są jedynie we wzmiankach, które jednak nadają im jeszcze więcej wyrazu i detali. Prawdziwymi anty-bohaterami są tu Lucion, najwyższy kapłan Mefisa w Kościele Trójcy, a zarazem syn Mefista, a także jego siostra i drugie dziecko Pana Nienawiści – Lilith, matka nefalemów, niegdysiejsza ukochana archanioła Inariusa, brata Tyraela. Wszystkie te postacie nakreślono bardzo zręcznie, dzięki czemu reprezentują sobą coś więcej niż prymitywne, destruktywne instynkty zaślinionych potworów. Zwłaszcza kreacja Luciona wysuwa się tu na pierwszy plan, jako intrygująca, wyrachowana i charakterystyczna. Wielowątkowość wprowadzona przez Knaaka dynamizuje i spaja opowieść, choć poszczególne wątki różnią się od siebie pod względem jakości. Sam główny bohater przez większość powieści jest nieco przewidywalny i jednowymiarowy, zwłaszcza w kontraście do momentów, w których narrator przedstawia wydarzenia z perspektywy syna Mefista, czy brata Uldyzjana, Medelna, którym zainteresowały się jeszcze inne siły, będące zagadką nawet dla aniołów i demonów, przez co jeszcze lepiej przykuwają uwagę czytelnika.

Pod względem stylu nie jest to najlepsza z powieści Richarda A. Knaaka, co mogłem ocenić o tyle łatwiej, że czytałem ją w języku angielskim (niestety, do dziś nie doczekaliśmy się tłumaczenia na polski), dzięki czemu nie zaistniał problem jakości przekładu. Sporo tu powtórzeń, niedokończonej stylizacji z użyciem kilku archaizmów, co do której autor chyba jednak się rozmyślił. Widać wyraźnie, że pisarza stać na więcej, ale z jakiegoś powodu zatrzymał się na poziomie nieco powyżej przeciętnej. Nie można jednak powiedzieć, że jest to najgorsza z jego książek i że czyta się ją źle. Knaak rozkręca się z kolejnymi rozdziałami, a także z kolejnymi częściami (druga z nich – "Smocze łuski", pod względem stylu prezentuje się już o klasę lepiej), zaś sceny walki prezentują się atrakcyjnie jak zwykle.

Choć "Prawo krwi" nie plasuje się w czołówce książek fantasy, które możecie nabyć w księgarniach, to – tak jak poprzednie dzieła tego cyklu – wykracza ponad poziom standardowego "zapychacza dziur" pomiędzy kolejnymi częściami komputerowej gry. Co więcej, jako pierwsza część nowej trylogii, skłania nas do szybkiego sięgnięcia po następną, co zrobimy tym chętniej, jeśli znane nam od kilkunastu lat losy Mrocznej Trójcy wciąż są bliskie naszym sercom.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
3 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...