Pradawna krew

4 minuty czytania

Warhammer to nie tylko krwawe bitwy, potężni herosi, straszliwe bestie i pradawne artefakty. Myli się również ten, kto sądzi, że wszystko w Starym Świecie obraca się wokół walki czy mniejszych lub większych intryg. Żyją bowiem na tym świecie ludzie, którzy nie mieszają się ani w jedno, ani w drugie. A przynajmniej mieszać się nie chcą, gdyż czasem jedno bądź drugie znajduje ich nieproszone, a wtedy nie pozostaje im nic innego, jak tylko walczyć o swoje. I choć nie są to urodzeni wojownicy, krzepy i siły mają dosyć, by przy odrobinie szczęścia i pomocy z zewnątrz pokonać każdego niemal przeciwnika. Wędrowny tryb życia i ciągła walka z przeciwnościami losu ukształtowały ich charaktery i wzmocniły ducha, by nie zrażali się nikim i niczym. Obładowane dorobkiem całego życia i podskakujące na wertepach wozy, wzdłuż i wszerz przemierzają wydeptane trakty Imperium, odwiedzając miasto za miastem, a ich właściciele przynoszą zmęczonym mieszkańcom radość, dobrą zabawę i przynajmniej chwilową ucieczkę od szarej codzienności. O kim mowa?

Strzyganie to wędrowny lud, którego korzenie sięgają legendarnego, zrównanego przez orki i gobliny Mourkain. Po ucieczce ze zniszczonego miasta, niedobitki mieszkańców na trwałe wryły się w obraz i pamięć zamieszkujących Imperium istot, wyróżniając się specyficznym trybem życia i wykonując prace, jakich nikt inny nie zechciałby się podjąć. Jeden z taborów poznajemy już na wstępie książki, gdy należący doń ludzie odwiedzają leżące na dalekiej północy Lerenstein. W tym samym czasie inny tabor oczyszcza bezimienną wioskę z ofiar zarazy. Oba wkrótce spotkają się w miejscu zwanym Flintmar, a to za sprawą dekretu wydanego przez Księcia-Elektora Averland, skazującego wszystkich Strzygan na banicję. Averland nie wie jednak, że jego chorobliwa nienawiść i żądza mordu ściągnie na niego i jego popleczników gniew Dawnych Ojców w osobie samego Ushorana, zapomnianego boga wszystkich Strzygan.

Tak w skrócie prezentuje się fabuła. Jest ona o tyle oryginalna, że tym razem wszystko nie kręci się wokół jednej czy dwóch osób. Bohaterów jest więcej, każdy z nich wyróżnia się na tle pozostałych, ma własną historię i odmienne cele do zrealizowania. Jednooki domnu Brock to były najemnik i weteran wielu kampanii, który wędrując po całym Imperium i imając się tuzina różnych zawodów, ostatecznie powrócił do swoich ludzi i objął nad nimi przywództwo. Mihai to syn domnu Brocka. Sprytny, zwinny i szybki, a przy tym lekkomyślny i uparty, wciąż szuka okazji, by udowodnić swoją wartość i zabłysnąć przed całym taborem, a zwłaszcza przed szorstkim ojcem. Chera to dobra i wrażliwa córka domnu Malfiego, której twarz szpecą ślady po walce ze śmiertelną zarazą. Blizny i szramy raczej nie pomagają w zdobyciu męża, toteż dziewczyna zgadza się w końcu na pomoc petru Marii – tajemniczej znachorki, biegłej zarówno w warzeniu mikstur, jak i... mrocznej magii. Maria jest jednak o tyle specyficzna, że nie waha się poświęcić czyjegoś życia, jeśli wymaga tego sytuacja. Zawierając pakt z Dawnym Ojcem, balansuje na granicy światła i ciemności, dobra i zła. Dannie to młodzieniec, który jako jedyny ocalał z pogromu, jaki jego taborowi zgotowali żołdacy Averlanda. Teraz jedyne, czego pragnie, to zemsta i nie cofnie się przed niczym, by zakosztować jej smaku. Nawet przed złożeniem wizyty samemu Ushoranowi, przeklętemu i zapomnianemu bogowi wszystkich Strzygan, który w samej książce odegra dość istotną rolę. Ale o tym przekonajcie się już sami.

"Pradawna krew" Roberta Earl'a to ciekawa i wciągająca opowieść, która powinna zainteresować zarówno miłośników opowieści ze Starego Świata, jak również wszystkich zainteresowanych tematyką fantasy jako taką. I choć książka nie aspiruje do bycia sztandarową pozycją Czarnej Biblioteki, to całość czyta się bardzo przyjemnie. Bez wątpienia spory wpływ na to ma fakt, że autor równocześnie opisuje kilka wątków, dzięki czemu czytelnik nie znudzi się lekturą po przebrnięciu przez pierwszych kilkadziesiąt stron. Co więcej, nagłe zwroty akcji niejednokrotnie potrafią zaskoczyć nawet weterana podobnych opowieści, a bogaty język i spora garść informacji na temat realiów Warhammera z pewnością podnosi wartość tego tytułu – podobnie zresztą jak jakość samego tłumaczenia. Pani Justyna Zakrzewska wykonała w tym przypadku kawał dobrej roboty – opisy są barwne i zróżnicowane, a język przystępny i zrozumiały, dzięki czemu po "Pradawną krew" bez wahania mogą sięgnąć osoby, które z Warhammerem nie miały wcześniej do czynienia. Książka jest przy tym adresowana raczej do starszych czytelników, gdyż nie brakuje w niej makabrycznych, pełnych przemocy scen, a krew leje się często i gęsto. Okładka i korekta stoją na wysokim poziomie, do czego zdążyły nas już przyzwyczaić inne tytuły z Czarnej Biblioteki. To samo dotyczy projektu okładki i korekty – fachowa, solidna robota.

Cóż mogę napisać na koniec? "Pradawna krew" stanowi ciekawą alternatywę dla powieści lekkich i zbyt "cukierkowych", jakich pełno zalega na księgarnianych półkach. Nie brakuje w niej mocnych, przesyconych brutalnością opisów, które jednak idealnie pozwalają wczuć się w mroczny klimat całości. W przypadku tego tytułu okrucieństwo, śmierć i lejąca się strumieniami krew wydają się być na wyciągnięcie ręki i tylko od czytelnika zależy, czy znajdzie w sobie dość odwagi, by przebrnąć przez wszystkie 320 stron powieści. W gąszczu innych tytułów dzieło Roberta Earl'a wybija się ponad przeciętność, oferując wiele godzin ciekawej lektury, które pozwolą na nowo odkryć mający wciąż wiele do zaoferowania Stary Świat.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
6.2 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...