Porzucone królestwo

3 minuty czytania

porzucone królestwo,księga całości,feliks w. kres,fabryka słów

Do porzuconego Grombelardu powracają jego starzy władcy, by ponownie przejąć nad nim kontrolę. Czas odcisnął na nich swoje piętno, nie są tymi samymi ludźmi, co kiedyś. Przeszłości nie przywrócą, lecz tworzą nową historię. W zasadzie nawet nie wszyscy z nich zdecydowali się w ogóle na ten powrót. Jaki finał odnajdzie ta awanturnicza historia?

Z twórczością Feliksa W. Kresa zetknąłem się przypadkiem parę lat temu. Na mym stosie wstydu wciąż czekają na swoją chwilę stare wydania "Północnej granicy" i "Króla bezmiarów". Los w postaci oferty wydawnictwa dla naszego portalu sprawił jednak, że swoją przygodę z jego twórczością rozpocząłem od siódmego tomu jego cyklu. Czy wejście w ten świat przebiegło gładko? Owszem, powieść jest zrozumiała w odbiorze również wtedy, gdy sięgniemy po nią nie znając poprzednich tomów. Z całą pewnością bardziej obyty z tym światem czytelnik dostrzegłby więcej niuansów i powiązań wątków, acz nieznajomość reszty cyklu nie stoi na przeszkodzie, by cieszyć się lekturą. Wszystkie zasady i normy świata są przybliżone o tyle, o ile w danym momencie jest istotne to wiedzieć, zaś ewentualnie brakujące szczegóły wzbudzają ciekawość i zachęcają do poznania reszty cyklu.

Twórczość Kresa, obok recenzowanego niedawno Bretta, to moje literackie przeżycia roku. Dopóki wydaniem jego twórczości nie zajęła się Fabryka Słów, można powiedzieć, że nie miał on chyba po prostu szczęścia do odpowiedniej promocji. Bo dlaczego jego książki od lat nie wypełniają stertami księgarnianych półek?! Powieść prezentuje się na najwyższym światowym poziomie, zaś twórczość pisarza spokojnie mogłaby być naszym kulturalnym towarem eksportowym. Wykreował on ponury i gorzki świat, lecz jego kreacja pozbawiona jest niskiej prowokacyjności, a stawia na autentyzm. Stosowany w tym celu sarkazm i ironia są iście wykwintne i dojrzałe, niosąc jakąś myśl ponad zwykłe kontestowanie. Autor operuje pomiędzy bielą a czernią, niuansując wobec nich ocenę sytuacji i postaw bohaterów. Z konkretnych zdarzeń czytelnikowi dane jest wynieść ogólne wnioski. Wplecione w opowieść poglądy autora (jakże ich uniknąć między wierszami przy takiej książce!) nie są prezentowane w sposób narzucający czy przytłaczający. Wszystko to zaś opisane zostało wyjątkowo pociągającym stylem i doborem słów.

Kres postawił przede wszystkim na bohaterów. Postacie z krwi i kości, z całym dobrodziejstwem inwentarza posiadanych cech. Znakomicie krzyżował on ich wątki i kreował świetne dialogi. Zbójeckiej przygodzie Glorma towarzyszą polityczne intrygi Army oraz badania Tenematha podróżującego z wyjątkowo zwariowaną towarzyszką. Wszystkie te motywy są ze sobą związane, a nie wszystkie karty zostały od razu wyłożone na stół. Zwroty fabularne były zarazem naturalne, celne i wyjątkowo nieprzewidywalne.

W książce magia istnieje i jej wątki pojawiają się, lecz przede wszystkim tyczy się to historii Tamenatha. Nie jest to jednak czarodziejska opowieść. Nie występują żadne potwory bądź jakaś znaczna populacja fantastycznych stworzeń. Są za to... koty. Ich przedstawienie jest interesujące. Są one w istocie tymi naszymi "kitku", tylko że te książkowe są rozumne jak ludzie włącznie ze zdolnością do posługiwania się mową czy pismem. Taki trochę jak "Kot w butach" ze Shreka, szukając jakiejś ilustrującej zagadnienie analogii. Mówią jednak zdawkowo, nie umieją kłamać, za to w walce korzystają tak z ludzkich, jak i kocich technik pojedynku. W ich przedstawieniu jest zaś coś niezwykle tajemniczego, taka kocia zagadkowość. Wątek ten jest bardzo dobrze zrealizowany, urzeka dodatkowo kryjącą się pod nim ewidentną sympatią autora do tych stworzeń.

Oprawa książki przyciąga wzrok, dobór okładki jest trafny względem fabuły. Występujące na kartach powieści ilustracje Przemysława Truścińskiego umilały lekturę, lecz czuło się niedosyt całostronicowych rysunków.

Niniejsza recenzja pobrzmiewa aż zbyt pięknie, nieprawdaż? Otwarcie przyznam, że sięgając po tę książkę byłem równie zaskoczony. Zadałem sobie w duchu pytanie: co robiłem w swoim czytelniczym życiu, że dotąd nie sięgnąłem po Kresa? Wiem, co robiłem: trwoniłem je na błahostki, gdy prawdziwa perła była tuż obok! Dziesiątka w pełni zasłużona.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
10
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...