Opowieści niesamowite

4 minuty czytania

marcin rusnak, opowieści niesamowite

Wśród krytyków, czytelników oraz samych autorów panuje zgodna opinia o zbiorach opowiadań. To najbardziej wymagająca z wszelkich form, na które może zdobyć się pisarz w ramach swojej literackiej specjalizacji. Niewielka objętość, konieczność różnicowania kolejnych historii pomimo, lub też za sprawą, motywu przewodniego całego tomu, przemiana zainteresowania w fascynację, postaci w indywidualność czy szkicu w pełen obraz, nie pozostawiają żadnego pola dla błędów, niedociągnięć, odkładania spraw na "później", którym wypełniłoby się karty dalszych tomów wielkiej sagi. Podobnie jak antologie, zbiory opowiadań budzą we mnie swoistą niechęć. Ot, odrzuty pełnoprawnych powieści, niedokończone pomysły, pożarte przez szuflady i zapomnienie autora. A jednak "Opowieści niesamowite" Marcina Rusnaka wzbudziły mą ciekawość, gdy tylko pojawiła się możliwość zrecenzowania egzemplarza. Po pierwsze dlatego, że "Czas Ognia, Czas Krwi" okazał się naprawdę solidnym tytułem, godnym wysokiej oceny. Po drugie zaś, że cały zbiór wielokrotnie nagradzanych w licznych konkursach historii z niewiadomych przyczyn ukazał się dostępny dla czytelników całkowicie za darmo.

Podejrzane – pomyślałem z miejsca. Siliłem się na sceptycyzm tym bardziej, że zainteresowania, inspiracje i pasje autora, zarówno fantastyczne, jak i pozaliterackie, w dużej mierze pokrywają się z moimi. W takiej sytuacji nie trudno o nadprogramowe ilości cukru, dlatego też do pierwszego opowiadania z cyklu "niesamowitych" podszedłem z dużym dystansem. Ten zmniejszył się już po lekturze pierwszego tekstu pt. "Kołysanki dla umarłych", bardzo nastrojowej historii w stylu postapo, w której samotna podróżniczka przypadkiem natrafia na audycję radiową, prowadzoną przez być może jedynego (oprócz niej) człowieka, który przetrwał zagładę. Świetnie sprawdza się ukazywanie alienacji bohaterki, konfliktu między przetrwaniem a potrzebą przynależenia do grupy, rozterek rodzących się w związku z dążeniem do celu. Nie ma tu fajerwerków ani mrocznego psychodelizmu w stylu "Metra". Bardziej wyczuwalne inspiracje to Strugaccy czy King, zresztą do takich przyznaje się sam autor, co widać również w kolejnych opowiadaniach. Osobiście zabrakło mi nieco mniej szczęśliwego zakończenia, które jeszcze mocniej podkreśliłoby charakter całej opowieści, jednak po "Kołysankach" zmniejszył się mój dystans, a zwiększył apetyt.

"Zły szeląg" – dla odmiany bardzo dynamiczny, romantyczny kryminał w lekko cyberpunkowym stylu, to dobry przykład tego, jak prowadzić wartką, atrakcyjną dla czytelnika akcję na ledwie naszkicowanym, a jednak interesującym tle głębszej fabuły. Wyrazista postać bohatera pomiędzy kolejnymi seriami z karabinu, przesyła nam sygnały, że chodzi jej o coś więcej, niż tylko efektowną rozwałkę. Takie historie szybko przykuwają uwagę odbiorcy i w tym wypadku nie było inaczej. Ponownie należy się pochwała za rozmieszczenie tekstów, bo po "Szelągu" znów trafiamy na mocny kontrast w postaci "Pielgrzymki", opowiadania równie krótkiego, co pomysłowego. Na zaledwie czterech stronach Marcin Rusnak kreśli obraz kontaktu futurystycznej ludzkości z zupełnie nieznaną, obcą rasą, a jakby tego było mało, wplata w to jeszcze wątki filozoficzne – marcin rusnak, opowieści niesamowitespektakularny przykład pomysłowości, którym zapewnił sobie kolejną konkursową nagrodę. Prawdziwym majstersztykiem jest jednak najkrótsze dzieło. Ledwie dwie strony "Pojedynku" to zapis przemyśleń bodaj najsławniejszego złoczyńcy pop-kultury, wobec jednego z najsławniejszych protagonistów. Pisarz zabrał się tu do zminiaturyzowania i podsumowania szczególnie bliskiej memu sercu sagi i zrobił to fenomenalnie.

Tak kończy się "Księga końca", pierwszy z trzech podzbiorów "Opowieści niesamowitych". Kolejny, "Księga magii", to zmiana na tematykę fantasy w stylu historical fiction, na polu której autor dał nam się już poznać. "Bociani zagon" to właśnie poboczna historia bohatera "Czasu Ognia..." – Filipa Saggo, średnio utalentowanego maga, który natyka się na przypadek dziwnej choroby, analizowany przez jeszcze dziwniejszego specjalistę. Nie wyróżnia się ona na tle pozostałych, jednakże stanowi całkiem udany dowcip, głównie za sprawą ekscentrycznego medyka. marcin rusnak, opowieści niesamowiteZupełnie inny charakter ma "Opowieść, którą znam tylko ja" – kolejne z nagrodzonych dzieł. Krótka, gorzka, zaskakująco poważna historia "anty-magiczna", pokazująca, że połączenie krótkiej formy z fantastyką może zaowocować czymś ambitnym. "Tkacz Farid i latający dywan" to znacznie dłuższe i o wiele ciekawsze, niż mógłby sugerować tytuł, opowiadanie nawiązujące do arabskich baśni. Relacje uczeń-mistrz, tajemnicze arcydzieło, równoległa historia rodziny perskiego satrapy, polityczna intryga oraz mityczny artefakt – oto elementy składowe bardzo zręcznie utkanej i estetycznej całości. "Zabijając ptaki", ostatnią część tej księgi, dość trudno mi ocenić. Niewątpliwie inspiracja piosenką Chrisa Cornella oraz "Świetlne Pióro" wystarczą za "wabik", a nie chciałbym zaszkodzić tej opowieści banalnym jej opisaniem, o które w tym wypadku nietrudno.

Na sam koniec autor zostawił najlepsze. "Księga strachu" zawiera bowiem opowiadania "Koszmar z Yelland" i "Pudełko pełne cudów", w których Marcin Rusnak radzi sobie z arcytrudnym zadaniem, jakim jest wywołanie oraz utrzymanie napięcia w realiach najbardziej klasycznej historii grozy. Pisarz radzi sobie ze stworzeniem obrazów w oczywisty sposób nawiązujących do H.P. Lovecrafta, jednak bez kopiowania jego stylu, o którego archaiczności wspominałem przy recenzji "Zewu Cthulhu". Otrzymujemy zatem dwie świetne historie "grozy Cthulhu", które, połączone z warsztatem autora, prezentują się świetnie i dorównują standardom, jakich mogą wymagać koneserzy takiej literatury. Dwie kolejne "miniatury" to znowu popis opanowania krótkiej formy, pomysłowości, a także zręcznej trawestacji. Wziąć się za Sherlocka Holmesa i wywrócić do góry nogami jego konwencję? Proszę bardzo, zobaczmy, jak w roli bohatera powieści sprawdzi się jej autor.

marcin rusnak, opowieści niesamowite

"Opowieści niesamowite" zaskoczyły mnie wszystkim. Nawet posłowiem, które, co naprawdę niesamowite, ma sens, przystępną formę i pozwala na jeszcze bardziej osobisty kontakt z twórcą. Naprawdę trudno uwierzyć, że 345 stron tak dobrej literatury jest dostępne zupełnie za darmo, bo nawet 40 złotych nie byłoby wygórowaną ceną. Nie pozostaje zatem nic więcej, niż polecić wam jej darmową wersję i zaprosić do własnych ocen, bo tylko dzięki nim opowiadania tak dobre, jak tu recenzowane, mogą znów na dłużej zagościć na naszym rynku.

Wersja elektroniczna do pobrania tutaj lub tutaj.

Dziękujemy wydawnictwu Dom Snów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
9 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...