Kłamca 3 Ochłap sztandaru

3 minuty czytania

Długo mi przyszło czekać na kolejny tom przygód cyngla anielskich zastępów. Może dlatego w pewnym momencie straciłam czujność i trzecia część „Kłamcy” wpadła mi w ręce dopiero całkiem niedawno. Wydana dwa lata po swojej poprzedniczce, była książką przeze mnie oczekiwaną – jak już wspomniałam na początku. Czego mogłam się spodziewać? Utrzymania wysokiego poziomu, który narzuciły poprzednie części (choć druga akurat trochę mniej) oraz oczywiście czarnego, specyficznego humoru Lokiego, którym oczarował mnie już na pierwszej randce.

Urlop to rzecz, na którą z utęsknieniem czeka większość pracujących dorosłych, oczywiście nie wliczam w to anomalii, którą określa się mianem „pracoholików”, choć sama tytułuje ich masochistami. Loki zdecydowanie należy do tych pierwszych i dlatego zawieszenie własnego urlopu przyjmuje z jawnym niezadowoleniem.

Lecz jak tu odpoczywać, gdy Lucyfer akurat sobie przypomniał, że wypadałoby rozpocząć Apokalipsę, a na świecie pojawił się Antychryst w powijakach, w dodatku uprowadzony przez nieznośne elfy? Po świecie zaczynają szaleć Głód, Zaraza, Wojna i Śmierć. Można się domyśleć, że to wszystko raczej nie przypadło do gustu archaniołowi Michałowi i jego skrzydlatym kompanom.

Zabicie i odnalezienie diabelskiego dzieciaka wydaje się początkowo łatwym zadaniem, do którego Loki podchodzi na zasadzie „odwalę to i ode mnie się odwalą”. Jednak gdy ląduje po drugiej stronie tęczy, uwięziony – jak się wydaje – na dobre, w środku politycznych rozgrywek dworu Oberona, sytuacja okazuje się nieco bardziej skomplikowana.

Jeżeli zaś chodzi o ćwiekowego Lucyfera… cóż, jest to tylko infantylny chłopaczek, któremu po stuleciach spędzonych na ziemi pomieszało się nieco w głowie. Bo czy normalny Książę Piekieł obrałby sobie za wzór Syna Bożego i na podstawie jego dokonań planował koniec świata? Nie powiem, w miarę oryginalne rozwiązanie, które można by zaliczyć jako plus.

Ponad to wszystkie pogańskie istoty, którym dotąd udało się przetrwać akcję anielskiej eksterminacji, znajdują nagle nowych sojuszników w osobach upadłych aniołów. Może to za dużo powiedziane, bo piekielni mają w tym swój cel i nic z dobrego serca nie robią, jednak dla gnębionych niechrześcijańskich bożków to zawsze coś.

„Ochłap sztandaru” odbiega swą konstrukcją od swych dwóch poprzedników – nie jest już zbiorem opowiadań, które spaja postać Lokiego. Osoba głównego bohatera z poprzednich "kłamczuchów" nie ma już wyłączności na rozgrywające się wydarzenia – w „trójce” śledzimy je z perspektywy mieszkańców Piekła, Jenny, Erosa, czy Bachusa… Można powiedzieć, iż główną osią jest zbiór większości postaci przetaczających się przez strony. I to mi się właśnie nie podoba – typowy misz masz, nic konkretnego, a wszystkiego po trochu.

Wydaje mi się, że najnowszy „Kłamca” był pisany jakby na siłę – brakuje w nim polotu i tej lekkości, która cechowała poprzednie części. Specyficzny humor Lokiego został stłamszony przez natłok innych postaci, które konkurowały o moją uwagę w czasie czytania. Jednak ani ja się nie ubawiłam, ani one nie zatrzymały na dłużej moich myśli przy sobie. Jedynie wrodzone pokłady oślego uporu i pewnej nudy zmusiły mnie do tego, aby doczytać książkę do końca.

Rozpoczęcie Apokalipsy, jakie zaserwował nam autor, jest niejako odzwierciedleniem tego, co według mnie reprezentuje „Ochłap sztandaru”. Mam tylko nadzieję, że prawdziwe zakończenie świata, o którym pewnie przyjdzie nam czytać w następnej części, nie będzie również prawdziwym zakończeniem nietuzinkowej serii i poziomu „Kłamcy”.

Jak pewnie się domyśliliście, trzecia część przygód Lokiego bardzo mnie rozczarowała. Owszem nadal jest to sympatyczna i mimo wszystko w jakiś sposób lekka książka. Jednak to już nie to samo co mnie zachwyciło na początku. Mogę tylko powiedzieć, że sympatykom nordyckiego boga został rzucony… ochłap literacki.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
8.2 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...