Nocny obserwator

2 minuty czytania

Po ostrej, skandalizującej „Wybrakówce” oraz dwutomowej space operze „Najlepsza załoga Słonecznego”, nakładem Fabryki Słów, Diwow przedstawia swoją nową powieść. Książka od początku zwraca uwagę swoją grubością (458 stron) – i to nawet pomimo fabrycznej, sporawej czcionki. Okładka jest wyrazista, widzimy na niej charakterystyczne postacie, które dopiero poznamy, żywe kolory, jakiegoś biednego wampira w agonii. Całość prezentuje się raczej nieźle, ale jest dość chaotyczna i na pierwszy rzut oka nie można powiedzieć o książce nic. Niestety, wrażenie nieładu utrzymuje się aż do ostatniej strony, lecz jest to tylko kwestią gustu odnośnie znanego już z poprzednich powieści styl pisarza.

Książka, jak głosi tylna strona okładki, jest „okrutna, krwawa, gorzka i bardzo... liryczna”. Można wierzyć autorowi tego przypisu – ani krwi, ani okrucieństwa nie brakuje. Przedstawia się nam nie tyle historię, bo ta nie jest specjalnie odkrywcza, tylko ludzi i ich otoczenie. Akcja powieści nie porywa, lecz raczej toczy się, towarzysząc nam w obserwacjach. Bo i faktycznie – głównym bohaterem książki jest Andriej Łuzgin, średniej klasy dziennikarz, który chcąc odpocząć od zgiełku moskiewskiego życia przyjeżdża do swojej rodzinnej wsi. Łuzgin nie jest superbohaterem i to nie o nim jest ta książka. Podróżując z Andriuszą, autor przedstawia nam życie, ludzi i miejsca, które wydają się namacalne i prawdziwe. Diwow osiągnął swój cel, fantastyczne, nierealne zdarzenia wydają się w tej książce zwyczajne, niemalże swojskie. Widzimy ludzi odartych z patosu, którzy wiodą szare życie ze wszystkimi jego wadami niezależnie od tego, czy spotykają wampiry, czy też nie. W książce trudno szukać wcześniejszej rubaszności, znanej choćby z opowiadań Diwowa zamieszczanych w „Nowej Fantastyce”. Widzimy za to dokładną obserwację ludzkiej natury i krwiste, mocno osadzone w rzeczywistości postacie, pokazane z niemal naturalistyczną dokładnością.

„Nocny obserwator” podzielony jest na trzy części, z których dwie pierwsze wydają się być wstępami do trzeciej – wstępami potrzebnymi, żeby zrozumieć co w końcu się stało i uwierzyć, że to może już być koniec. Tak, ponieważ narracja prowadzi nas bardzo spokojnie przez historię, czytelnik cały czas ma wrażenie, że jeszcze z tuzin stron i sytuacja wybuchnie – niedoczekanie. Diwow przyzwyczaił już czytelników, że w jego dziełach nie ma fajerwerków, lecz tu widać to szczególnie, najbardziej w drugim rozdziale, którego niektóre fragmenty wydają się nudne. Kupując tę książkę oczekiwałem krwi, płynącej w żyłach, zaprawionej alkoholem, krwi rosyjskich batiuszków. Zamiast tego dostałem sflaczałe szare życie... i podoba mi się to. Z każdego kąta wydziera rosyjska dusza, rosyjska rzeczywistość i rosyjska mentalność, zamknięta w zapadłej wiosce lub betonowym, bezdusznym mieście. Niestety, chaotyczny nieco styl Diwowa jest w tej książce bardzo odczuwalny, co utrudnia koncentrację i zmusza czytelnika do ciągłego przerzucania myśli z jednego frontu na drugi.

Nie jest to książka do której się wraca, nie jest to pozycja, która prosi się o kontynuację. Nie czyta jej się jednym tchem, wręcz przeciwnie, warto dać sobie czas, by miejsca i postacie zadomowiły się w naszej głowie. Nie określiłbym jej jako pozycji obowiązkowej na liście książek do przeczytania, raczej na liście książek, które można przeczytać gdy mamy ochotę na opowieść o ludzkiej głowie i o tym, co w niej się kłębi. I o tym, że nawet patrząc w oczy potwora, drań pozostanie draniem a leń – leniem.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...