"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" to tytuł, który łatwo zapamiętać, ale także sprawiający, że zaraz przypomina nam się seria "Millennium". Skojarzenia te są jak najbardziej trafne, bowiem recenzowany komiks jest adaptacją powieści Stiega Larssona. Fani kryminałów na pewno znają to nazwisko, lecz przyznam szczerze, że bałem się zabrać za recenzję akurat tego komiksu. Czy duet Runberg i Homs sprostał nie lada zadaniu przedstawienia dość grubej książki na raptem 128 stronach?
Nie było to na pewno łatwe zadanie, ponieważ adaptacje zwykle skracają pewne wątki, niektóre wręcz pomijają lub delikatnie zmieniają. Tym razem mamy do czynienia z historią dziennikarza, Mikaela Blomkvista, który przegrał proces i będzie musiał pogodzić się z zawodową porażką z rąk człowieka, którego jawnie oskarżył o sprzeniewierzenie pieniędzy i łapówkarstwo na łamach poczytnego pisma „Millennium”. To jednak nie koniec walki i wkrótce "Superblomkvist" znajduje zupełnie nowe zadanie, mogące przynieść mu dowody, których tak rozpaczliwie potrzebował w sądzie. Z pozoru odrębna historia pozwala mu współpracować z Lisbeth Salander – mocno nieprzystosowaną społecznie hakerką, ale zarazem utalentowaną dziewczyną.
Jeśli czytaliście "Millennium", to jesteście w domu, bowiem dokładnie te same wydarzenia przedstawił Larsson. Różnice rzecz jasna pojawiają się chociażby w pewnym skróceniu upływającego czasu, ale nie ma tutaj mowy o zbytecznym pośpiechu. Każdy istotny strzępek informacji ma swoje własne miejsce i tylko wstawki z przeszłości wprowadzają niepotrzebne zamieszanie. W książce były to szczegółowo określone ramy czasowe, zaś ten zabieg pojawia się w komiksie dopiero gdzieś pod koniec. Ten mankament da się jakoś przeboleć, jednak prezentowane sceny zdecydowanie nadają się dla starszych czytelników (podobnie jak cały komiks, o czym wydawca informuje nas na tylnej stronie okładki), więc może trochę dziwić nagła zmiana klimatu i postacie, które wyskakują niespodziewanie na początku kolejnej strony.
Nieco inaczej rozłożono ciężar narracji. Tutaj świat oglądamy oczami Blomkvista, przez co Lisbeth – czyli nomen omen najsławniejsza postać, która pojawia się także na okładce – zostaje zepchnięta na dalszy tor. Takie śmiałe posunięcie teoretycznie pozwala nam poznać tę samą historię z nieco innej perspektywy, bowiem Superblomkvist nieco inaczej prowadzi śledztwo i przynajmniej raz odniosłem wrażenie, że panna Salander miała tutaj pełnić rolę pomocnika, bez którego jednak nie uda się rozwikłać zagadki. Czy takie rozwiązanie jest do przyjęcia? Odpowiedź nie może być jednoznaczna, gdyż Mikael nie jest aż tak wyrazisty i z samego komiksu można odnieść wrażenie, że to inni odwalają za niego całą żmudną robotę, podczas gdy nasz dziennikarzyna co rusz korzysta z okazji do przygodnego seksu.
Strona artystyczna w pierwszej chwili może trochę dziwić. "Millennium" to pozycja na swój sposób "brudna", prezentującą mroczne zakamarki umysłu i odnosząca się do brutalnych scen. Tutaj zaś większość jest taka... pozytywna. Ładne krajobrazy, kolorowe stroje, co rusz uśmiechnięci ludzie. Trochę inaczej to sobie wyobrażałem, bo brakowało mi tej aury tajemnicy także w warstwie wizualnej. Znajdzie się kilka fragmentów, gdzie udało się uchwycić tamten klimat, ale są też obrazki, gdzie postacie pokryto jakąś zieloną mazią, która miała chyba udawać cień. Większość pracy Homsa oceniam jednak pozytywnie, ponieważ rysownikowi udało się zachować spójną wizję artystyczną.
Polskie wydanie jest zasadniczo drogie, bo Egmont wycenił swoją pracę na 59,99 zł. Za tę cenę dostajemy nieco niestandardowy format A4 oraz okładkę ze znaną i lubianą Lisbeth. Tej ostatniej akurat nie jest w tym komiksie aż tak wiele, zaś dziewczyna ma na szyi łańcuch, więc można ten fakt podciągnąć do podtytułu. Papier jest przyjemny w dotyku, a łamanie druku i korekta sprawiły się na medal. Szkoda tylko, że okładka nie jest zbyt trwała i szybko dorobiłem się licznych zagnieceń, chociaż w tym aspekcie nie dopuściłem się żadnych dodatkowych działań.
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" to świetna historia, która w swojej komiksowej odsłonie różni się od książkowego pierwowzoru. Oddanie narracji w ręce Blomkvista pozwoliło pokazać wydarzenia z nieco innej perspektywy, ale zarazem zmusiło nas do postrzegania świata trochę w zbyt "pozytywnym" świetle. Odsunięcie Lisbeth Salander może nie spodobać się fanom Larssona, którzy dostrzegą zmianę w zachowaniu dziewczyny i jej widoczne "złagodzenie" społeczne. Mimo to całość przeczytałem bez większego problemu i jedynie cena może ostudzić zapał, bo tak naprawdę płacimy drugi raz za tę samą historię. Fani Larssona zakupu nie będą żałować, zaś reszta ma okazję poznać fabułę w krótszej formie i zdecydować samemu.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz