"Miecze cesarza" stanowią debiutancką pozycję autorstwa Briana Staveleya, otwierającą serię pt. "Kronika Nieciosanego Tronu". Książka ta została okrzyknięta debiutem roku w kategorii fantasy na Reddit Fantasy. Z kolei poświęcona literaturze prasa twierdzi, że jest to kąsek, który przede wszystkim zadowoli czytelników George'a R.R. Martina. Nie dziwcie mi się zatem, że, uwzględniając takie pochlebne zdania, wziąłem się za tę lekturę z wilczym apetytem.
Sprawy mają się źle. Cesarz Annuru zostaje zamordowany przez nieznanego sprawcę, a jego córka i dwaj synowie są rozrzuceni po świecie. Kaden, będący dziedzicem Nieciosanego Tronu, przebywa w odległym górskim klasztorze, gdzie uczy się tajników zarezerwowanych dla mnichów służących Niememu Bogu. Jego brat Valyn odbywa śmiertelnie trudny trening w Kettralu, elitarnej jednostce, mającej chronić lud Annuru. Przebywająca w stolicy Adare, jedyna córka zmarłego Sanlituna, dzięki zapiskowi w testamencie zostaje mianowana ministrem finansów i próbuje sprostać oczekiwaniom ludu. Każde z nich dowiaduje się o zawiązanym spisku w innym czasie, lecz wszystkich łączy jedno uczucie – chęć zemsty. Jak potoczą się ich losy?
"Miecze cesarza" są niezwykle udaną książką z kilku względów. Przede wszystkim należy pochwalić autora za ciekawą i frapującą fabułę. Wystarczy chwilę poczytać, by dać się wciągnąć, a każda kolejna strona nasila tę chęć. W efekcie trudno się oderwać. Z racji tego, że rozdziały są stosunkowo krótkie, zwykle otrzymujemy w nich opis konkretnego zdarzenia, zwieńczonego intrygującą puentą. Fakt ten powoduje nie tylko, że przyjemnie się czyta, bo bez problemu da się dojść do miejsca, w którym można zrobić przerwę, ale też skutecznie stymuluje naszą ciekawość. Pomimo wszystkich starć, spisków, kłótni i podstępów znalazło się miejsce na pokaźną dawkę dobrego humoru. Wielokrotnie pojawiają się zabawne komentarze, które przywołują na nasze usta szeroki uśmiech. Dzięki temu wszystkiemu strona leci za stroną i nawet nie wiadomo, kiedy mija czas spędzony z nosem w książce.
W powieści występuje szeroki wachlarz postaci, zatem każdy czytelnik powinien z łatwością znaleźć bohatera, za którego będzie trzymać kciuki. Część z nich jest pozytywna w odbiorze, łatwo zdobywa naszą sympatię i zachęca do dopingu. Nie brakuje jednak czarnych charakterów, drażniących i powodujących, że najchętniej samemu wskoczyłoby się w książkę, chwyciło za miecz i wymierzyło sprawiedliwość. Co ważne, Brian Staveley nie ma problemu z uśmiercaniem swych postaci, toteż nigdy nie wiadomo, kto przez ile czasu będzie nam jeszcze towarzyszyć. Zdradzę tylko tyle, że jedna śmierć pojawia się w naprawdę niespodziewanym momencie i udanie zwala z nóg.
Na szczęście nie tylko tą kwestią udaje się autorowi zaskoczyć czytelnika. Wielokrotnie myślałem, że wiem na pewno, co się niebawem wydarzy, podczas gdy prawda okazywała się kompletnie inna. Jeśli ktoś nie lubi, jak jest nabijany w butelkę, to może mieć problem z tą lekturą. Kiedy do końca pozostało parę stron, poczułem pewność siebie, jednak nawet wtedy udało się Staveleyowi ostatni raz ze mnie zakpić. Zresztą samo zakończenie jest warte wspomnienia, gdyż z jednej strony zamyka przedstawione tu wątki, a z drugiej rozpoczyna wiele kolejnych. Na szczęście krążą pogłoski, że kontynuacja powinna pojawić się w najbliższym czasie. Wyczekiwanie zaczynam od dziś!
Z technicznego punktu widzenia "Miecze cesarza" warte są pochwały. Okładkę pokrywa oddająca klimat grafika, wszystkie rozdziały są ładnie oprawione, zapisano je na porządnym papierze, a w samym tekście pojawia się naprawdę niewiele literówek. Na samym początku książki zamieszczono mapę, dzięki której można śledzić losy bohaterów i czerpać jeszcze więcej frajdy z lektury. Ona sama obejmuje 625 stron i jest to liczba na tyle duża, że powinna zapewnić kilka mile spędzonych wieczorów.
Jeśli więc poszukujecie książki opisującej bogaty świat, w którym występuje cesarska rodzina i barwne postacie, jak kapłani śmierci, elitarni żołnierze czy mnisi-wojownicy, a wszyscy uwikłani są w spiski i starożytne tajemnice, to "Miecze cesarza" nadadzą się idealnie. Oferują one frapującą i wartką akcję, która skutecznie porwie nas w długą literacką podróż po tym niebezpiecznym świecie. Jeżeli jesteście głodni przygód i nie lękacie się podstępnej gry, koniecznie musicie je przeczytać!
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz