Mechaniczny

3 minuty czytania

mechaniczny, okładka

Europa, XVII wiek. Holenderski wynalazca – Christiaan Huygens – wykorzystując alchemiczną wiedzę, opracowuje projekt mechanicznego człowieka, poddanej woli władców maszyny. Armia złożona z tysięcy nieznających bólu i strachu żołnierzy w szybkim czasie opanowuje całą Europę, a po pewnym czasie także część Ameryki. Klakierzy, bo tak nazywają się mechaniczni ludzie, poza obowiązkami wojskowymi, usługują także swoim "żywym" panom jako niewolnicy.

Zacznijmy może od tego, w jakim uniwersum osadzona jest książka Iana Tregillisa. Autor zdecydował się na osadzenie "Wojen alchemicznych" w clockpunku – pochodnej od steampunku, z tym, że osadzonej w czasach przed wielką rewolucją przemysłową (do której nigdy nie doszło). Mamy tu do czynienia z alternatywną wersją rzeczywistości – Królestwo Niderlandów dzięki geniuszowi Huygensa, który za pomocą alchemii i zegarmistrzowskiej precyzji zaprojektował klakierów, od kilku stuleci panuje nad Europą i ciągle poszerza swoją strefę wpływów. Na kontynencie amerykańskim Holendrzy toczą zaciekłe boje z Francuzami – upadłym królestwem, którego władcy musieli uciekać za ocean po najeździe wojsk niderlandzkich.

Głównym bohaterem powieści jest Jax – klakier usługujący rodzinie Schonraadów. Jak każdy mechaniczny człowiek, na Jaxie ciążą tzw. "geas" – rozkazy nałożone przez jego Panów, które, jeśli się ich nie wykonuje albo zwleka ze zrobieniem tego, powodują niewyobrażalny ból. Jax myśli i czuje, o czym zresztą przekonujemy się już na początku książki, kiedy odwleka wykonanie polecenia swojego Pana i czeka na rynku na egzekucję szpiegów, wśród których podobno jest zbuntowany klakier. Sama myśl o tym, że jakiś mechaniczny mógł się zbuntować, wywołuje w Jaxie i jego "nieludzkich" towarzyszach prawdziwe poruszenie – świadomość tego, że ktoś mógł wyrwać się z "geas" odgórnie narzuconych przez królestwo (każdy mechaniczny w pierwszej kolejności podlegał rozkazom królowej), daje im nadzieję.

Z drugiej strony książka przedstawia także pracę wywiadu francuskiego – tutaj w roli głównej Berenice, wicehrabina i osoba odpowiedzialna za siatkę szpiegowską w Europie. Rezyduje ona w Ameryce, tuż przy królu Francji na uchodźstwie. Jest to bez wątpienia postać charakterystyczna – pomimo tytułów potrafi zaskoczyć czytelnika słownictwem (mocno nieszlacheckim) i zachowaniem. W działanie wywiadu jest wplątany także pastor Visser, przebywający w Niderlandach duchowny, który powierza Jaxowi pewne zadanie.

Przede wszystkim jednak "Mechaniczny" to opowieść o niewolnictwie – bezwolnym poddaniu wobec ludzi, którzy życie klakierów mają w głębokim poważaniu. Przyznam uczciwie, że pierwsze 200 stron solidnie mnie wynudziło – do tego stopnia, że gdybym nie miał do czynienia z egzemplarzem recenzenckim, prawdopodobnie odpuściłbym sobie dalszą lekturę. Tregillis skacze po wątkach, bardzo "rozwleka" niektóre motywy. Po nudnawym początku akcja zaczyna się jednak, za sprawą Jaxa, rozkręcać.

mechaniczny, sqn, tregillis, wojny alchemiczne

Na mnie największe wrażenie wywarło zamiłowanie Tregillisa do detali – i choć nie każdy to polubi (co za dużo, to niezdrowo), wydaje mi się, że naprawdę małe rzeczy, jak np. własny język mechanicznych oparty na postukiwaniach i brzęczeniach (dla przykładu: naciągnięcie i ściągnięcie resorów w nogach to odpowiednik ludzkiego westchnięcia) bardzo pomagają w kreacji klakierów. Dodatkowo ich strach przed Wielką Kuźnią – miejscem, w którym rodzą się nowi mechaniczni, jak i przetapiani są ci uszkodzeni lub, co nie zdarza się zbyt często, nieposłuszni, jest wręcz namacalny, na tyle wyraźny i dobrze opisany, że czytelnik sam zaczyna się tego warsztatu bać.

A zatem – jak należy "Mechanicznego" postrzegać? Na pewno jako książkę inną, osadzoną może w trochę niecodziennym gatunku (bo clockpunk nie dorównuje swojemu industrialnemu bratu w kwestii popularności), poruszającą wiele wątków i bardzo bogatą w detale. Trzeba tylko przebić się przez początek, który naprawdę potrafi odrzucić. Warto to jednak uczynić – dalsza część książki pięknie nam odpłaca, a mając w perspektywie następne tomy "Wojen alchemicznych" możemy być pewni, że warto się przemęczyć.

Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
8.63 Średnia z 4 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...