Tak, moi drodzy. W swoistym epilogu „Mass Effect 2” będziemy musieli poradzić sobie w pojedynkę, bez pomocy biotycznych mocy Jack czy brutalnej siły Zaeeda Massaniego. Stosunki dyplomatyczne między Radą z Batarianami, stały się ostatnio bardzo napięte i wymagana jest dyskrecja – nawet najmniejszy incydent może stać się zarzewiem krwawego konfliktu.
Admirał Steven Hackett zleca dziarskiemu komandorowi supertajną misję – słynna za sprawą swoich niedawnych odkryć, doktor Amanda Kenson, została porwana przez Batarian. Naszym zadaniem jest infiltracja wrogiego kompleksu oraz ciche i błyskawiczne uratowanie naukowca, który jest mózgiem całego zespołu, odpowiedzialnego za znalezienie jednego z artefaktów Żniwiarzy.
„Shepard przez całą misję może liczyć tylko na siebie, co dodaje do tego rozszerzenia dodatkową warstwę zawiłości.” – zauważa Jesse Houston.
DLC będzie dostępne od momentu ukończenia misji na planecie Horizon. Twórcy zapowiadają, że w wyniku przewagi liczebnej wroga, kluczowy będzie spryt i umiejętność obserwacji. Shepard zostanie zmuszony do odnalezienia w sobie pierwiastku szpiega i skrytobójcy, a impulsywność oraz taktykę „hurrra... i do przodu!” ma zostawić na pokładzie Normandii. Oznacza to, że będzie istniało kilka alternatywnych dróg dojścia do celu (jak np. w „Deus Ex: Bunt Ludzkości”). BioWare obiecuje również trudne dylematy moralne i niespotykane zwroty akcji, ale ile w tym prawdy – dowiemy się dopiero 29 marca.
No cóż, znakomity pomysł, którego szczerze winszuję! Rozszerzenie zapowiada się jeszcze lepiej niż „Lair of the Shadow Broker” i wygląda na to, że „Arrival” będzie godnym zwieńczeniem „Mass Effect 2”. Ech... tylko szkoda, że Electronic Arts Polska ponownie dało ciała.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz