Pierwszy tom "Księżycówki" zaskoczył mnie udanym połączeniem typowo gangsterskiej historyjki o handlu napojami wyskokowymi na początku dwudziestego wieku i wilkołaczymi motywami. Kontynuacja zatytułowana "Pociąg rozpaczy" nie wywiera już tak dobrego wrażenia.
Osadzenie Lou Pirlo, miastowego pięknisia i bawidamka, w roli gangstera mającego nakłonić żyjącego w odosobnieniu Hirama Holta do produkcji alkoholu na szerszą skalę, nie było może pomysłem godnym Eisnera, ale doczekało się absorbującego rozwinięcia. Zderzenie miastowych gangsterów i hardej rodziny bimbrowników skutkowało ciekawą historią, w której Lou odgrywał pierwsze skrzypce. W drugim wydaniu zbiorczym "Księżycówki" doszło do zmiany akcentów. Lou odchodzi nieco w cień, co samo sobie nie wpłynęłoby może źle na opowieść, gdyby odpowiedzialny za scenariusz Brian Azzarello nie prowadził wątku protagonisty tak przewidywalne. Mężczyzna trafia do więzienia, w którym całymi dniami wypruwa sobie żyły z młotem w ręku i… znając poprzedni tom prawdopodobnie jesteście w stanie odgadnąć, co za moment wydarzy się w życiu Pirlo.
Znacznie ciekawiej ma się sytuacja u rodziny Holt, w której rządy prowadzi zgorzkniała żona bimbrownika. Azzarello dostarcza informacji o przeszłości członków dziwacznej rodzinki i rozwija ich relacje, dzięki czemu więcej postaci nabiera głębi. Na pierwszy plan wysuwa się Tempest, urocza i zadziorna blondynka z uporem dążąca do realizacji własnych celów, chociaż jednocześnie szkoda, że poświęcony jej wątek miłosny jest całkowicie płytki. Losy domorosłych producentów alkoholu ściśle przeplatają się z gangsterami tajemniczego L'Ago. Ponownie pozytywnie zadziałało zderzenie prostych małomiasteczkowych bimbrowników i wyrachowanego, odrobinę wampirzego capo di tutti capi. Zaciekawienie wzbudza także nieoczywista końcówka, dająca spore możliwości do rozwijania fabuły.
Teoretycznie można by się doszukiwać w "Księżycówce" głębszych treści. Teoretycznie, ponieważ Azzarello jedynie dla świętego spokoju wspomina o ludzkich sumieniach obarczonych zbrodniami dokonanymi w wilkołaczej skórze i naturze społeczeństwa. Wszelkie fragmenty i dialogi zahaczające o tą tematykę są zupełnie bezbarwne. Ogólnie nadprzyrodzone motywy, w pierwszym tomie owiane jeszcze aurą tajemnicy i przez to działające pozytywnie, teraz zdają się być jedynie pretekstem do krwawych jatek. Rozczarowujące.
Mimo wyraźnego spadku formy scenarzysty, graficznie komiks wciąż stoi na wysokim poziomie. Eduardo Risso bawi się cieniem, nie żałuje tuszu i nie wzbrania się przed budowaniem kadrów z dosłownie dwóch trzech intensywnych barw. Lwia część wykreowanego nastroju to zasługa świetnych ilustracji.
"Księżycówka" rozpoczęła z przytupem, ale teraz wyraźnie wytraciła tempo. Finał wprawdzie niesie nadzieję, że Azzarello ma pomysł na dalszy rozwój wydarzeń, jednakże "Pociąg rozpaczy" to tylko solidne rzemiosło. Tylko tyle i aż tyle.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz