Krzyż Południa. Rozdroża

3 minuty czytania

krzyż południa

Jakub Ćwiek to pisarz o ugruntowanej renomie na polskim rynku. Jego "Kłamca" należy do najpoczytniejszych rodzimych cyklów. Daleki jestem od zachwycania się przygodami Lokiego – to po prostu niezła, wciągająca literatura, która może się podobać, ale niewiele więcej. Czy nieco mniej znany "Krzyż Południa. Rozdroża" świadczy o utrzymywaniu formy, czy też może jej spadku? Albo wręcz przeciwnie – jest to najlepsze, acz niedocenione dzieło?

Akcja przenosi nas w czasy wojny secesyjnej. Poznamy całą plejadę wybitnych postaci tamtego okresu, z prezydentem Abrahamem Lincolnem na czele. Jednak sam autor przestrzega przed "historycznym" odczytywaniem utworu – konflikt pomiędzy Północą a Południem posłużył po prostu za główne tło fabuły. Można doszukać się analogii do (zachowując odpowiednie proporcje) Trylogii husyckiej Andrzeja Sapkowskiego. Ale łaciny bez tłumaczenia na całe szczęście nie będzie.

Jeremiah Cross to bohater. Prawdziwa legenda, pokrzepiająca serca żołnierzy Południa. Brał udział w najbardziej brawurowych napadach, tysiące razy wymykał się z najgroźniejszych pułapek, na temat jego wyczynów powstają wydawane w epizodach historyjki. Będziemy mieli okazję z pierwszej ręki przekonać się o niepowtarzalności Crossa, bo jak nietrudno się domyślić, jest głównym bohaterem powieści. Ale mamy tutaj również inne, nie mniej intrygujące wątki – na przykład bóstwa, pojmującego za żonę jedną z murzyńskich niewolnic.

krzyż południa

Zacznę bez ogródek – Jeremiah Cross nie przypadł mi do gustu. Ile razy będziemy jeszcze czytać o perypetiach twardego, zagadkowego i bezwzględnego mężczyzny, obdarzonego nabożną czcią przez kompanów i podkomendnych oraz budzącego zwierzęcy lęk w przeciwnikach? Uśmiechającego się drwiąco, radzącego sobie w każdej sytuacji, mordującego bez żadnych skrupułów i w mgnieniu oka? O nieokreślonej przeszłości, ze szramą na twarzy? Taki archetyp fantastycznego herosa przejadł się już jakiś czas temu; wypadałoby więc zaktualizować informacje i pokusić się o coś oryginalnego.

Prawie żadna produkcja – czy filmowa, czy literacka – nie ma szans wytrzymać zbyt długiej sekwencji batalistycznej. Autor zapragnął przybliżyć nam jedno z najsłynniejszych starć tamtego okresu, bitwę pod Gettysburgiem, a także zaprezentować nam własną, fabularną interpretację wydarzeń. Czyta się całkiem nieźle, ale tylko do pewnego momentu. Po którejś z kolei stronie bitwa, zamiast ekscytować, zaczyna zwyczajnie nużyć, wkrada się również spory chaos, przez który trudno czasem zorientować się, kto jest kim, przeciw komu walczymy i dlaczego jesteśmy akurat tutaj. Pytanie tylko, czy to zabieg zamierzony, czy też raczej efekt warsztatowych niedoróbek.

Książka pełna jest sztuczności i przewidywalności, wywołującej momentami uśmiech politowania na twarzy czytelnika. Kiedy opowiada żołnierz – wiadomo, że do swojej historii wtrąci chociażby malutką uwagę o czyimś cycku, ewentualnie tyłku, choćby zupełnie nie pasowało to do wypowiedzi. Zapomniani bogowie posługują się metaforami, żywcem chyba wydartymi z podłej jakości harlequinów. I tak dalej, i tak dalej… Kolejny już element, dołączony do długiej listy wad pozycji.

Czym nadrabia "Krzyż Południa"? Z pewnością wartką akcją i sposobem narracji, dzięki którym książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Kto chociażby trochę miał do czynienia z polską fantasy, z pewnością odniesie wrażenie wchodzenia po raz wtóry do tej samej rzeki. Raczej szczątkowe opisy, dużo dialogów, mnogość scen walki.

krzyż południa

Niestety, zakończenie również muszę uznać za minus. Nie wieńczy jedynie pierwszej części (jak pierwotnie było zamierzone), ale całą serię – bo ta nie ujrzała i prawdopodobnie nie ujrzy już światła dziennego. Zadeklarowane przez autora "niebawem" rozciągnęło się do pięciu lat, podczas których zdążył zaangażować się w szereg innych projektów. Dziwne praktyki stosują nasi pisarze – jedni namiętnie piszą prequele, zapominając o kontynuacji, inni w ogóle nie zamierzają zaspokoić rozbudzonej ciekawości czytelników…

"Krzyż Południa" to, najzwyczajniej w świecie, rozgrzebany cykl, który nie został ukończony. Zapoczątkowano tutaj sporo wątków – może i mogłyby się interesująco rozwinąć – ale cóż z tego, skoro brak kolejnych części. "Średnia" jest najlepszym określeniem, na jakie mogę się pokusić. Czytając, niewiele zyskujemy, nie czytając – nie tracimy nic.

Dziękujemy wydawnictwu Bellona za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...