Kontynuacje zawsze stwarzają pewne obawy co do swojej jakości. Czy dotrzymają kroku części pierwszej? Czy potencjał fabularny zostanie przez przypadek zmarnowany? Czy autor nie wypalił się pisząc tom pierwszy i kontynuacje napisze na „odpiernicz”? Obawy te są uzasadnione i tym większe w wypadku, gdy pierwsza książka była solidna. „Wylęgarnia. Śmierć zrodzona w Pradze” pozytywnie mnie zaskoczyła, toteż czekałem na kontynuację. I właśnie, obawiałem się. Jak się okazuje, niesłusznie, ponieważ „Wylęgarnia 2. Królowa śmierci”, Miroslava Žambocha, jest kontynuacją równie solidną.
W kwestii bohaterów oraz stylu prowadzenia narracji nie zaszły praktycznie żadne zmiany. Wydarzenia przedstawione w powieści ponownie będziemy śledzić w równym stopniu oczami Mariki Zahaňskiej, co jej wiernych towarzyszy. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że jeden z dotychczasowych bohaterów dołączy do jej drużyny. Kto to taki – czytelnicy zapewne już domyślają się sami. Dodam również, że Marika i jej towarzysze przechodzą w książce dość poważną metamorfozę i coraz bardziej zaczynają przypominać tych, których tropią.
Fabuła tomu drugiego startuje mniej więcej tam, gdzie skończyła się część pierwsza. Po krótkim i sprawnie napisanym przypomnieniu wydarzeń z „jedynki”, Žamboch bezlitośnie wciąga czytelnika w kontynuację. Bohaterowie za wszelką cenę starają się wyjaśnić tajemnicę pochodzenia swoich nadprzyrodzonych przeciwników i ich wyeliminować. Lekko oczywiście nie będzie, ale do tego czytelnicy Žambocha są już przyzwyczajeni. A zatem nie obędzie się bez masy akcji – strzelania, siekania na kawałki, wysadzania w powietrze, kradzieży oraz... teoretyzowania. Niektóre prelekcje Alexa o tajemniczym M-polu przypominały mi wykłady z fizyki współczesnej na studiach – były równie trudne do zrozumienia. Ale nie ma czemu się dziwić, w końcu autor książki sam jest fizykiem.
W „Królowej śmierci” Žamboch odwrócił proporcje dwóch składników – kryminału i fantastyki. O ile w pierwszym tomie zdecydowanie dominował kryminał i aura tajemnicy, o tyle w kontynuacji szala zdecydowanie przechyla się w stronę fantastyki. Początkowo poczułem minimalne ukłucie zawodu z tego powodu, ale szybko wyparowało. W stylu pisania nie zaszło wiele zmian – czytelnicy tomu pierwszego szybko się odnajdą i zanurzą w akcji, której jest aż nadmiar. Brakuje za to wątku miłosnego między Mariką i Alexem, ale to akurat cecha jak najbardziej pozytywna.
Trudno jest napisać recenzję kontynuacji będącej jednocześnie zakończeniem całej opowieści bez zdradzenia zbyt wielu szczegółów i tajemnic, dlatego powiem prosto z mostu – książka jest znakomita i bezlitośnie wciągająca. Nie oderwiesz się, dopóki jej nie skończysz. Jeśli „Śmierć zrodzona w Pradze” przypadła ci do gustu, to kupuj niezwłocznie.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz