Już za miesiąc, dzięki chłopcom z 38 Studios, wkroczymy do baśniowego świata Amalur. Czas pokaże, czy debiutanci będą potrafili zabłysnąć w branży elektronicznej rozrywki i wypełnić lukę, jaka powstała w gatunku komputerowych gier fabularnych po spektakularnym upadku serii „Fable”.
Jestem umiarkowanym optymistą, bo choć materiały promocyjne skutecznie kuszą, a tytuł rozbudza wyobraźnie poprzez magię nazwisk za nim stojących (Rolston, Salvatore i McFarlane), to zbyt wiele rozczarowań przeżyłem w zeszłym roku, aby teraz odrzucić pewną nutkę ożywczego sceptycyzmu. Niemniej, „Kingdoms of Amalur” to jedna z gier, która okupuje szczyt mojej listy zakupowej i nigdy nie ukrywałem, że wiążę z nią spore nadzieje.
Zanim jednak każdy zainteresowany posłusznie skieruje swoje kroki do lokalnego sklepu, aby przekonać się, ile prawdy zawierały szumne zapowiedzi twórców, to warto spojrzeć na jeden z ważniejszych faktów, jaki postanowili nam oni zaserwować. Istne być albo nie być każdego prawdziwego gracza, czyli oficjalne wymagania sprzętowe. Czas na chwilę prawdy...
Minimalne wymagania sprzętowe:
- System operacyjny: Windows XP (Service Pack 3), Windows Vista (Service Pack 2) lub Windows 7 (Service Pack 1).
- Procesor: Intel Core 2 Duo 2.2 GHz / AMD Athlon 64 X2 5000+ 2.6 GHz.
- Pamięć: 1 GB (2 GB dla Windows Vista i Windows 7).
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce 8800 GT 512MB / ATI Radeon HD3650 512MB (wspierająca Pixel Shader 3.0).
- Dysk twardy: 10.5 GB.
- Gra wymaga połączenia z Internetem w celu aktywacji / rejestracji produkcji.
Zalecane wymagania sprzętowe:
- Procesor: Intel Core 2 Quad 2.4 GHz / AMD Phenom X4 2.6 GHz.
- Pamięć: 3 GB (4 GB dla Windows Vista i Windows 7).
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX260 1GB RAM / ATI Radeon HD4850 1GB RAM lub lepsza.
Całkiem przyjemne, jak na obecne czasy to akceptowalna norma. Martwi jedynie ta konieczność rejestracji produktu przez sieć. Oczywiście, ten wymóg nie jest jakiś straszny, mam tylko nadzieję, że do wykonania tego kroku nie będzie konieczna zabawa z platformą Origin, bo ten fakt dość mocno ostudziłby moje emocje. Pożyjemy, zobaczymy – premiera już 10 lutego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz