Jessica Jones prowadzona przez Bendisa powraca już w trzeciej serii. "Alias" przedstawiał jej zmagania z przeszłością i kolejne prowadzone śledztwa, a "Puls" ukazywał już spokojniejsze życie kobiety, niekoniecznie z nią samą na pierwszym planie. Album "Wyzwolona" jest zaś nowym początkiem – i co ważniejsze, w zasadzie powrotem do korzeni.
Bohaterka wychodzi z więzienia – tak, z więzienia. Zdawało się, że Jessica zdążyła ustabilizować swoje życie, ale w ostatnim czasie coś się zmieniło. Jej relacje z mężem, Lukiem Cage'em, są skomplikowane, a agencja detektywistyczna zostaje na nowo otwarta. Pierwsze śledztwo zapowiada się bardzo ciekawie, ale to nie będzie jedyna sprawa, jaką w tym tomie zajmie się protagonistka.
"Wyzwolona!" w dużym stopniu przypomina "Alias", bowiem Jessica znajduje się w podobnej sytuacji, co kiedyś – praca detektywa ma być dla niej ucieczką od problemów w życiu prywatnym. Lekturę napędza pytanie, co się stało, i tu pojawia się pierwszy zgrzyt – odpowiedź wcale nie jest taka przekonująca. Bendis stosuje kliszę, dzięki której nie musi wracać do autodestrukcyjnej bohaterki, a jednocześnie może dodać jej nowych kłopotów.
Z tej kliszy powstaje cały główny wątek, który kończy się jak w powiedzeniu "z dużej chmury mały deszcz". Do momentu, gdy scenarzysta niczego nie ujawnia, można być zaintrygowanym rozwojem wydarzeń i tajemnicą. Później akcja idzie w przewidywalnym kierunku i nikt nie powinien mieć wątpliwości, jaki będzie finał sprawy, mimo że w banalny sposób Bendis stara się zwodzić czytelnika. Drugie śledztwo zapowiada się już lepiej, ale przez większość czasu pozostaje na bocznym torze i wygląda na zachętę, by przeczytać kontynuację.
Chociaż historia ma trochę posmak taniego thrillera, to "Wyzwolona!" nadal dostarcza dobrej rozrywki z ulubioną bohaterką w roli głównej. Bendis nie zapominał, jak się pisze dialogi – jak po sznurku wodzi się wzrokiem od jednej wypowiedzi do drugiej, czując, że to sprawna, szybka interakcja, a nie wymiana monologów. Pojawiło się może z kilka wulgaryzmów, lecz i bez nich Jessica jest ciętą, ironiczną postacią, którą wprost się uwielbia. Za ilustracje znów odpowiada Michael Gaydos, dzięki czemu seria tym bardziej przypomina "Alias", nastawione na rozmowy i mniej superbohaterską, a bardziej przyziemną szatę graficzną – choć czasem pojawiają się znane osobistości.
Nowy początek powinien usatysfakcjonować fanów Jessiki Jones, których czekają w sumie trzy tomy serii. Bendis w konstruowaniu akcji poszedł na łatwiznę i trudno powiedzieć, czy nawiąże do dawnej jakości, lecz w ramach porządnego czytadła z przebłyskami "Wyzwolona!" jak najbardziej się sprawdza. Miejmy nadzieję, że po wydaniu wszystkich odsłon Bendisa Mucha Comics sięgnie po albumy scenariusza Kelly Thompson.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz