Dzisiaj słysząc tytuł "Ja, robot" większość pomyśli pewnie o filmie science-fiction z Willem Smithem w roli głównej. Jednakże produkcja ta powstała w oparciu o fabułę książki o tym samym tytule, napisanej ponad 60 lat temu. Malkontentów od razu uspokoję – film jedynie luźno nawiązuje do powieści Isaaca Asimova, czerpiąc z niej ogólne założenia praw robotyki, zagłębiając się więc w lekturę odkryjecie zupełnie inną opowieść, niż tę przedstawioną na srebrnym ekranie. Ba, powiem więcej, "Ja, robot" oraz cały cykl "Roboty" w dużej mierze odpowiedzialny jest za rozpowszechnienie może nie samego słowa "robot", ale już na pewno terminu "robotyka". Tematyka ta była przez ostatnie pół wieku eksploatowana praktycznie bez końca, wydawać by się więc mogło, że pierwsze dzieła będą wydawały się w dzisiejszych czasach niezwykle wtórne. Na całe szczęście Asimov napisał powieść ponadczasową, której poruszane problemy potrafią zaciekawić.
Książka jest tak naprawdę zbiorem dziewięciu opowiadań, przedstawiających rozwój robotyki na przełomie XX i XXI wieku. Powieść zaczyna się, gdy młody człowiek przeprowadza dla "Gazety Międzyplanetarnej" wywiad z najlepszą robopsycholog na świecie, Susan Calvin. To właśnie ona opisuje ewolucję robotów oraz związane z nią przygody jej współpracowników. Maszyny z każdym rokiem stają coraz bardziej skomplikowane – zaczynamy od inteligentnych, jednak topornie wyglądających i niepotrafiących mówić robotów, żeby skończyć na tych jak najbardziej humanoidalnych. Wszystkie łączy jedna rzecz – trzy podstawowe prawa robotyki. W skrócie, traktują one o tym, że żaden robot nie może wyrządzić krzywdy człowiekowi, musi słuchać jego rozkazów, a dopiero na końcu dbać o własne bezpieczeństwo. To właśnie te prawa oraz zależności między nimi są prawdziwym motorem napędowym powieści.
Styl pisarski Asimova jest naprawdę przystępny. Wszystko napisane jest prostym językiem, więc każdy swobodnie się tu odnajdzie. Nie jest to w żadnym razie przedstawiciel hard science-fiction, próżno więc szukać tu trudnych naukowych słów czy skomplikowanych opisów maszyn. Lektura koncentruje się bardziej na psychologii ludzi oraz robotów i tego, jak prawa robotyki działają na ich pozytonowe mózgi. Najbardziej do gustu przypadła mi chyba historia robota, nazywającego się Cutie. Udoskonalenie jego umysłu spowodowało, że zaczął interesować się swoim pochodzeniem. Po pewnym czasie uznał, że roboty są doskonalszą formą ludzi, tak że postanowił odsunąć od sterowania stacją orbitalną dwóch naukowców, którzy nota bene sami złożyli go z dostarczonych części. Cutie stwierdził, że stworzył go Pan i teraz postępuje zgodnie z jego wolą. Naukowcy są strasznie zdziwieni, jako że Pan okazuje się być jedynie głównym konwerterem energii, czego maszyna nie chce przyjąć do wiadomości. Zamknięci w kabinie ludzie zastanawiają się, jak to wszystko jest możliwe, gdyż wciąż działają prawa robotyki, z których główne mówi o tym, żeby nie szkodzić rasie ludzkiej. Ciekawym problemem okazał się również robot, któremu zezłoszczony pracownik rzucił na odchodne "Zgub się", a więc ten faktycznie zapadł się pod ziemię i odszukanie go stanowi niemałe wyzwanie.
Książka mimo upływu lat jest dalej jak najbardziej aktualna. Dziwne byłoby, gdyby Asimov nie zadał podstawowego pytania w twórczości o takiej tematyce – czy robot jest równy człowiekowi, czy ma uczucia i tak dalej. Element ten nie stanowi może marginalnej część powieści, ale ma się wrażenie, że jest bardziej tłem dla wydarzeń rozgrywających się na jej kartach. Każde kolejne opowiadanie, zupełnie jak kolejne maszyny, jest bardziej rozbudowane, a problem w nim przedstawiony bardziej skomplikowany. Nie jest to jednak jakaś wybitnie intelektualna uczta. Jeżeli szukacie mocno zmuszających do myślenia dzieł o tej tematyce, odsyłam do innych klasyków gatunku, chociażby do "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?". "Ja, robot" wszelkie takie rozważania stawia na drugim planie, co nie oznacza, że nie można wyciągnąć z niej żadnej puenty. Asimov nie idzie na łatwiznę i nie podaje nam jakichś gotowych rozwiązań. Praktycznie każde opowiadanie ma niezmiernie interesujący twist fabularny, a rozwiązania problemów okazują się bardzo oryginalne. Mamy tu też trochę inteligentnego humoru poprzez wprowadzenie pary naukowców, Donovana i Powella, zajmujących się testowaniem nowych technologii w dziedzinie robotyki, których odmienne charaktery doprowadzają cały czas do śmiesznych utarczek słownych.
Tych, którzy obejrzeli film, od razu ostrzegę – nie nastawiajcie się kompletnie na wartką akcję. Tam mogliśmy oglądać różne pościgi, wybuchy itd., natomiast w książce akcja toczy się własnym, spokojnym tempem. Co wydało mi się najciekawsze, a zarazem wywołujące największy niepokój, to fakt, że roboty zdają sobie sprawę, iż są o wiele doskonalsze od ludzi. Prowadzi to do naprawdę nieprzewidywalnych sytuacji, zupełnie innego typu niż tych znanych z filmu. Na koniec podam jeszcze świetny problem związany z prawami robotyki. W jednym z opowiadań zrobiono test, w którym na człowieka spadał głaz, ale w ostatnim momencie był odpychany. Między kabiną człowieka a siedzącym naprzeciwko niej robotem postawiono elektryczne pole, po przejściu którego obwody maszyny zwyczajnie by się sfajczyły. Doprowadziło to po różnych perypetiach do postawienia przez roboty dylematu – zgodnie z pierwszym prawem robotyki powinny uratować człowieka, jednak w przebiegu tego zadania zwyczajnie zginą, więc tak czy siak nie uda im się go ocalić. Czy w związku z tym powinny posłuchać najsilniejszego prawa i mimo wszystko rzucić się do pomocy, czy raczej trzeciego z praw i ocalić swoje życie, skoro misja i tak skazana jest na porażkę?
Jeżeli chodzi o wydanie, nie ma czego mu zarzucić. Ładny projekt graficzny twardej okładki, brak błędów – jakość, do której Rebis zdążył mnie przyzwyczaić. Podsumowując, polecę tę powieść naprawdę każdemu. Prosty język oraz nieprzeintelektualizowane puenty sprawiają, że lektura jest przystępna naprawdę dla każdego. Stawiane w książce dylematy moralne i te natury etycznej może nie będą spędzały wam snu z powiek, ale wystarczą na tyle, aby na chwilę nad nimi podumać. Zapewnię jednak, że rozrywka i oryginalność gwarantowane. Myślę, że to idealny początek do zapoznania się z twórczością Asimova. Poza tym kto nie chciałby przeczytać o jedynym w swoim rodzaju robocie czytającym w myślach, którego jednak ograniczają trzy prawa robotyki?
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz