Zaczęło się niewinnie. Ot, zwykłe internetowe dyskusje kilku kobiet. Konkretniej – pisarek fantastyki. Zaczęły się wzajemnie wspierać, wymieniać doświadczeniami, aż w końcu doszły do wniosku, że razem mogą więcej. I tak powstała grupa o wdzięcznej nazwie Harda Horda, obecnie składająca się z dwunastu członkiń. Różnią się między sobą pod wieloma względami. Tworzą rozmaite rodzaje fantastyki, każda ma swój odrębny styl, prawdopodobnie nawet w wielu kwestiach reprezentują inne poglądy.
Temat przewodni, przekraczanie granic, daje ogromne pole do interpretacji i gdyby nie stosowna informacja we wstępie, trudno by się go było domyślić. Po skończonej lekturze na myśl przychodzi raczej motyw końca świata – tak w ujęciu globalnym, jak i zawężonym do prywatnych doświadczeń.
Największe wrażenie – w każdym razie na mnie – robi opowiadanie Agnieszki Hałas. To smutna i jednocześnie niosąca otuchę opowieść, w której przeszłość łączy się z przyszłością. Ciekawa interpretacja motywu immortalizacji duszy. Szkoda, że tekst nie zamyka całej antologii, bo byłoby to zamknięcie bardzo mocne.
Spośród opowiadań krążących wokół tematu globalnej katastrofy wyróżnia się "Tylko nie w głowę" Ewy Białołęckiej. To interesująca wariacja na temat apokalipsy zombie. W roli głównej – cierpiąca na depresję kobieta, która przespała początek katastrofy. Jest lekko, zabawnie, ale jeśli przeczytać kilka wywiadów udzielonych przez autorkę, można dojść do wniosku, że wiele łączy ją z protagonistką. A to zupełnie zmienia odbiór tekstu.
Warto także wspomnieć o oryginalnym, zabawnym tekście Anety Jadowskiej oraz otwierającym tom opowiadaniu Marty Kisiel. Kisiel sprytnie wykorzystała piosenkę ze starej dziecięcej zabawy, która w nowym kontekście wywołuje dreszcz niepokoju. Właśnie takich prostych, ale klimatycznych historii zabrakło w antologii "Pierwsze słowo".
Pozostałe teksty robią mniejsze wrażenie i niekoniecznie zapadają w pamięć, co nie znaczy, że są słabe. Jednak bez wątpienia są różnorodne. Jest i śmieszno, i straszno, czasem dramatycznie. Część opowiadań to fantastyka pełną gębą, inne tylko delikatnie zahaczają o ten gatunek. Widać, że autorki miały pełną swobodę pisania. To zróżnicowanie można uznać za wadę, jak i zaletę zbioru. Z jednej strony każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Z drugiej – brakuje wyraźniej zarysowanego motywu przewodniego.
Bonusem, niemal dodatkowym, trzynastym opowiadaniem są przepiękne ilustracje stworzone przez cztery bardzo utalentowane panie: Joannę Wójtowicz, Magdalenę Babińską, Karolinę Byrską oraz Agnieszkę Jednaką. Choć nie piszą i nie są członkiniami Hardej Hordy, każda dołożyła swoją piękną cegiełkę do tej antologii.
Wydana przez Sine Qua Non antologia to udany rezultat współpracy utalentowanych polskich autorek fantastyki. W "Hardej Hordzie" zawarto teksty lepsze i nieco gorsze, ale w zasadzie żaden nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu. Pozostaje mieć nadzieję, że to nie ostatnia wspólna książka.
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz