No, ale czy ktoś w ogóle wątpił, że może być inaczej?
Zakończenie emisji „Gry o tron” po pierwszym sezonie byłoby niesamowitą pomyłką. Ba! Rzekłbym nawet większą zbrodnią niż w przypadku skasowania „Firefly”. Książka kończy się mistrzowskim cliffhangerem, a zwrot akcji go finalizujący, jakby to ujęli włodarze EA Polska, zwyczajnie „ryje beret”. Szefostwo stacji HBO musiałoby zamienić się z Hodorem na mózgi, aby użynać złote jaja wilkorowi z takim potencjałem. Poza tym, nie oszukujmy się – te miliony wydane na scenografie, promocje i gażę Seana Beana muszą się kiedyś zwrócić.
Tak czy siak, prezes kanału HBO, Michael Lombardo, oficjalnie potwierdził, że ekranizacja sagi George’a R.R. Martina nie skończy się na pierwszym tomie, a zamówienie na kolejny sezon serialu zostało właśnie podpisane.
„Jesteśmy zachwyceni drogą, jaką obrali David Benioff i D.B. Weiss przy przenoszeniu niesamowitej opowieści George’a R.R. Martina na szklany ekran, a także pozytywnie wstrząśnięci ogromny wsparciem mediów i naszych widzów. Kontynuacja jest efektem ekscytującej i owocnej współpracy.”
Liczby nie kłamią, moi drodzy. Pilotażowy odcinek serialu obejrzało ponad 4,2 mln. widzów, czyli niewiele gorzej niż niekwestionowany, zeszłoroczny hit tej stacji – „Zakazane imperium”, ale też znacznie lepiej niż inną topową produkcję – „Czystą krew”. Drugi sezon będzie skupiał się na intrydze zawartej w „Starciu królów”, w moim mniemaniu, książki o klasę lepszej od „Gry o tron”. Mniam!
Dla chętnych, zapowiedź drugiego odcinka – „The Kingsroad”.
Plik wideo nie jest już dostępny.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz