Nareszcie w moje ręce trafił drugi tom „Godziny czarownic”, autorstwa Anne Rice. Od razu zmartwiła mnie objętość książki – nieco mniej stron niż w przypadku poprzedniej części, ale niestety nie mam na to wpływu. Skupiłem się zatem na tym co najważniejsze – losach Rowan Mayfair i Michaela Curry oraz tajemnicach kryjących się w aktach Talamaski.
Książka została podzielona na trzy części, zaś pierwsza z nich jest kontynuacją historii czarownic z rodu Mayfair (przedstawionej w I tomie) aż do końca lat 80-tych XX wieku. Poznajemy historię Juliana, Mary Beth, Stelli, Anthy, Deirdre i samej Rowan Mayfair. Zgłębiając historię pierwszej dwójki zaczynamy wątpić, czy Lasher jest aż tak zły, jak się to wcześniej wydawało.
Następnie Rowan przybywa na pogrzeb swojej matki Deirdre i poznaje kuzynów, którzy okazują jej szacunek i przywiązanie jako następnej dziedziczce Mayfairów. W trakcie pogrzebu losy pani doktor znów splatają się z Talamaską i jej najbardziej rozpoznawalnym członkiem – Aaronem Lightnerem. Po zakończeniu uroczystości związanych z pogrzebem, Rowan udaje się do domu przy ulicy Pierwszej i odbywa tragiczną w skutkach rozmowę z Carlottą Mayfair. Zabija ją w przypływie gniewu za nieludzkie traktowanie Deirdre. W tym momencie na scenę ponownie wkracza Michael, niosąc pocieszenie i niekończącą się miłość do Rowan. Dziedziczka postanawia wyremontować dom i przejąć cały należny jej majątek Mayfairów. Pragnie wybudować nowoczesny szpital, by pomagać chorym i ratować ludzkie życie. Wszystko wydaje się dobrze układać, jednak w pobliżu czai się duch Lasher. Ma swoje własne cele i pragnie pomocy Rowan.
Podobnie jak pierwsza część, tak i tom drugi potrafi wciągnąć. Anne Rice kolejny raz zaprasza nas do stworzonego przez siebie świata, dzięki czemu możemy poczuć się niczym cichy obserwator, który jest jednak świadkiem wszystkiego, co warto zobaczyć. Gdyby nie rozsądek i konieczność wstania rano, czytałbym ją bez przerwy przez całą noc. Zastrzeżenia można mieć w kwestii odniesień do postaci, utworów i wydarzeń danej epoki. Akta Talamaski, z początku dość czytelne, z czasem przez swój raportowy styl po prostu nużą. Anne Rice pokazała jednak, iż potrafi zróżnicować swój styl pisarski, w niczym nie odbierając mu swojego dotychczasowego kunsztu.
Tajemnice rodu Mayfair ukazane w „Godzinie czarownic” są jedynie wierzchołkiem góry lodowej, której część została ukazana także w trzech książkach cyklu „Kronik wampirów”: „Merrick”, „Posiadłość Blackwood” i „Krwawy Kantyk”. Właśnie tam losy wampirów splatają się z losami współczesnych czarownic z rodu Rowan. Osobiście polecam ich przeczytanie, ale dopiero po lekturze całego cyklu „Czarownic z rodu Mayfair”. Jak więc należy ocenić drugi tom? Spytajcie mnie kiedy indziej, mam całą noc do odespania…
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz