W miarę jak mijały lata, narastało w nim jednak poczucie, że nie stanął na wysokości zadania.
W wieku dziesięciu lat Deirdre Mayfair uciekła z domu; odnaleziono ją dwa dni później, kiedy w deszczu szła samotnie nad kanałem Św. Jana, przemoknięta do nitki. Później był następny internat gdzieś daleko – w irlandii, w hrabstwie Cork, a potem kolejny powrót do domu. Siostry twierdziły, że miewała koszmary, chodziła we śnie, mówiła dziwne rzeczy.
Później doszły ich słuchy, że Deirdre jest w Kalifornii. Mayfairówny podobno miały tam kuzynów, którzy się nią zaopiekowali. Może zmiana klimatu wyjdzie jej na dobre.
Ojciec Mattingly wiedział już, że nigdy nie wymaże z pamięci płaczu tego dziecka. Czemu, w imię Boże, nie próbował zastosować wobec niej innej taktyki? Modlił się, żeby opowiedziała jakiemuś mądremu nauczycielowi lub lekarzowi to, co mówiła jemu, aby ktoś przyszedł jej z pomocą , której on, ksiądz, nie zdołał udzielić. Nie pamiętał już, kiedy dokładnie dowiedział się, że Deirdre wróciła z Kalifornii. Dopiero w 1956 roku powiedziano mu, że dziewczynka jest w internacie w śródmieściu, u św. Róży z Limy. Potem doszła go plotka, że ją ponownie wyrzucono i że uciekła do Nowego Jorku.
Pewnego dnia na stopniach kościoła panna Kellerman dokładnie opowiedziała mu o wszystkim. Usłyszała to od swojej pokojówki, która znała "tę kolorową", która czasem pomaga w domu Mayfairów. Deirdre znalazła w skrzyni na strychu opowiadanie swojej matki, "wszystkie te bzdury o Greenwich Village". Dziewczyna uciekła, aby odnaleźć swojego ojca, chociaż nikt nie wiedział, czy ten żyje.
Cała eskapada zakończyła się zamknięciem Deirdre w Bellevue, a panna Carlotta poleciała do Noweho Jorku, żeby przywieźć dziewczynę do domu.
Później, pewnego letniego popołudnia 1959 roku, przy stole w kuchni ojciec Mattingly dowiedział się o "skandalu". Osiemnastoletnia Deirdre zaszła w ciążę. Wydalono ją ze szkoły w Teksasie. Kto był ojcem? Czy ksiądz uwierzy? Jeden z jej nauczycieli, a przy tym żonaty i protestant. Rozwiódł się z żoną, z którą żył przez dziesięć lat, żeby poślubić Deirdre!
Najwyraźniej cała parafia tylko o tym mówiła. Panna Carlotta stwierdziła, że umywa ręce. Natomiast córka Nancy zabrała Deirdre do Gusa Mayera, żeby jej kupić ładną sukienkę na ślub cywilny. Deirdre wyrosła na śliczną dziewczynę, równie piękną jak niegdyś Antha i Stella. Jest śliczna, mówiono, jak Mary Beth.
Ojciec Mattingly pamiętał jedynie przerażone dziecko o bladej twarzyczce. Kwiaty miażdżone stopą.
Ślub miał się nigdy nie odbyć.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz