Oto dzień, którego bezgranicznie nienawidzę. Dzień, w którym wszystko, co tuli się do mnie swą badziewną różowością, potęguje jedynie me odwieczne marzenie o spacerze ulicą z miotaczem płomieni, właśnie dziś, 14 lutego...
Walentynki...
Czy to nawet nie brzmi plugawie? Jednak redakcja GE, nie baczna na żołądkowe aberracje związane z dzisiejszym świętem Coca-Coli, zakasała rękawy, by w pocie czoła przygotować dla Was bezpieczną odskocznię od horrorów mijających chwil.
Choć czasu było mało, jest w czym wybierać. Zamiast wydawać ostatnie pieniądze na plastikowe róże traktowane butaprenem lub wybierać się w ostatnią podróż do kinowego łagru, gdzie odbędziecie niezasłużoną karę kilku godzin ciężkich robót podczas seansu "Nigdy nie mów, że nigdy to nie była miłość opisana w listach do facetów niepotrzebnych kochającym kotkom", zostańcie z nami. Będzie gorrrrrrąco.
Wsłuchani w zaprezentowaną wyżej symfonię chóralną walentynkowych randkowiczów, oddajcie się lekturze naszych artykułów. Dzięki temu dowiecie się między innymi o tym, dlaczego kochamy księżniczkę Leię, co podoba nam się w roznegliżowanych wojowniczkach, zbrojnych w wielkie miecze, bikini maile i nic więcej, kto z kim znowu i jak tym razem w "Mass Effect 2", czym różnią się romanse paranormalne od paranienormalnych, jaka wielka bywa siła miłosnych niedomówień, w końcu zaś o czym traktuje pewna zimowa opowieść. Specjalnie na tę okazję Courun przygotował też słodziutką, milutką ankietę. A więc jazda! Miotacze płomieni w dłonie i...
Rozgrzewamy
- Urban fantasy kontra romans paranormalny
- Bohaterki w literaturze fantasy
- "Mass Effect 2" – romanse
- Rola romansów w fabule "Dragon Age"
- Siła niedomówień cz. 2
- "Zimowa opowieść" – recenzja
- Dlaczego kochamy księżniczkę Leię