Przy tworzeniu dzieł literatury, choć nie tylko, autorzy lubią się odwoływać do różnych kultur. Czasem chodzi o to, by dać wyraz dumy ze swego pochodzenia, a innym razem stawiają w ten sposób monument swoim pasjom i czemuś co uważają za naprawdę wspaniałe. Oczywiście, obydwa te czynniki mogą się bez większych problemów mieszać. Myślę, że tak było choćby w przypadku Mai Corland, gdy sięgała i badała swe koreańskie korzenie podczas pisania „Pięciu Pękniętych Ostrzy”.
Królestwo Yusanu nie jest miłym miejscem do życia. Pod rządami rzekomo nieśmiertelnego boga-króla Joona, kraj dręczy głód, korupcja możnych, przestępczość, narkotyki i niewolnictwo. Wszyscy mają już dość, a jednocześnie każdy się boi. Ci, którzy już próbowali, spotkali się z rozczarowującą porażką i srogą karą. Ale gdzie wola, tam znajdzie się i sposób, czyż nie?