Fałszywi Bogowie

3 minuty czytania

Mistrz Wojny Horus upadł. Chwila jego największej chwały przypadła na moment dokładnie przed jego upadkiem. Można mówić, że jego zdrada, nazwana później Herezją Horusa, była spiskiem sił służących plugawym bóstwom Chaosu, ale sam Mistrz Wojny nie jest niewinny. Jego pycha i przeświadczenie o własnej potędze przyspieszyły tylko rozrost ziarna herezji, którego zasianie opisał Dan Abnett w swoim „Czasie Horusa”, z przyjemnością recenzowanym przeze mnie wcześniej. Teraz w ręce wpadł mi drugi tom trylogii o zdradzie Mistrza Wojny, „Fałszywi Bogowie” autorstwa Grahama McNeila. Zmiana autora mnie nieco zmartwiła – książka Abnetta podobała mi się między innymi ze względu na styl pisania autora.

Jednak nie ma się co martwić – już na początku czytamy podziękowania dla autora pierwszego tomu „za oświecenie” tylko po to, by przekonać się, że „Fałszywi Bogowie” to książka równie miła Imperatorowi co część pierwsza. Autor świetnie wpasował się w klimat opowieści i mimo że w swoim dziele poprowadził ją zgoła inaczej, jest równie ciekawie co tom wcześniej.

Fabuła dalej toczy się wokół legionu Wilków Luny, za zasługi przemianowanego na Synów Horusa. Dalej jednym z głównych bohaterów jest Garvi Loken, który w obliczu coraz bardziej przytłaczających dowodów na istnienie spisku zawiązanego przeciwko prymarsze, traci poczucie jedności ze swoim legionem, a cały jego światopogląd zaczyna walić się w gruzy. „Fałszywi Bogowie” w sprawny sposób prowadzą nas przez pechową kampanię na księżycu Davina, gdzie dochodzi do pierwszego poważnego starcia z Chaosem, wizji Mistrza Wojny i wreszcie jego brzemiennych w skutki decyzji, których owoce przyjdzie nam poznać dopiero w trzecim tomie.

Na ponad 500 stronach Graham McNeill zdołał podtrzymać uczucia, towarzyszące mi przy lekturze pierwszej części – poczucie spisku, który coraz szybciej zaczyna eskalować w coś znacznie większego, niepowstrzymanego. Jego opisy walki z potworami Chaosu – ożywieńcami służącymi Nurl-lethowi, bogowi plagi i zepsucia są niesamowicie plastyczne i wyraźne w swojej wymowie. Czytając je miałem przed oczami niszczoną przez zgniliznę faunę i florę Davina, wręcz czułem smród śmierci i rozkładu. Autor niezwykle umiejętnie oddziałuje na wyobraźnię, kreując Chaos tak, by wydawał się jednocześnie plugawy i pociągający – taki, jaki powinien być. Jego magnetyzm tkwi w cesze, o której mówi się, że prowadzi do piekła – ciekawości. Oddziałując na bohaterów książki tak, aby właśnie z powodu ciekawości chcieli dowiedzieć się o Chaosie więcej, oddziałuje również na czytelnika, wciągając go jeszcze głębiej w lekturę. Lubię takie koncepcje i nietrudno chyba się zdziwić, że dzięki temu czytało mi się „Fałszywych Bogów” tym przyjemniej.

Nie samym spiskiem żyje jednak Imperium – wokół wątku głównego autor rozpisuje się o co najmniej kilku wątkach pobocznych, z których najciekawszy jest chyba ten mówiący o Lectio Divinatus – kulcie Boga – Imperatora. Siła sprawcza całej opowieści, czyli mesjanizm i dziwnie pojęte dążenie do boskości ma w „Fałszywych Bogach” znaczną rolę: jedni na jej podstawie dopuszczają się do zdrady, inni do męczeńskiego poświęcenia. Coś, co Imperator próbował wyplenić z ludzkości, niosąc kaganek oświecenia poprzez gwiazdy, odradza się ze zdwojoną siłą w postaci kultu jego osoby – manifestującego się w przedziwny, przerażająco realny sposób. Nie sposób tu nie zauważyć kilku mrugnięć okiem ze strony autora w kierunku religii istniejących na naszym świecie i kilku nawiązań do naszych własnych mitologii – choć syn boga w świecie czterdziestego milenium postępuje zgoła inaczej.

Książka wciągnęła mnie strasznie – ciężko mi powiedzieć, czy to z powodu mojej sympatii dla uniwersum Warhammera, czy dlatego, że byłem ogromnie ciekawy przeczytać historię Herezji po polsku. Przestrzegam jednak, żeby, jeśli chce się sięgnąć po „Fałszywych Bogów”, przeczytać wpierw „Czas Horusa”. Książka McNeilla nie nadaje się zwyczajnie do wskoczenia ot tak w całą historię – wypada uzupełnić sobie fakty i zacząć od tomu pierwszego. A ja – ku chwale Imperatora – czekam na tom trzeci.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
8.88 Średnia z 8 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...